MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Niedobrzy dla Japończyka

Łukasz Pałka
Fot. Dariusz Gdesz Choć akcja zachęcania do pracy w Toyocie jest zakrojona na wielką skalę, a w regionie panuje duże bezrobocie, Japończykom nie udało się znaleźć pracowników.
Fot. Dariusz Gdesz Choć akcja zachęcania do pracy w Toyocie jest zakrojona na wielką skalę, a w regionie panuje duże bezrobocie, Japończykom nie udało się znaleźć pracowników.
Pojutrze Toyota zakończy w Centrum Korona wielką akcję rekrutacyjną Co trzeci dorosły mieszkaniec Wałbrzycha nie ma pracy. Tymczasem koncern motoryzacyjny ma wielkie kłopoty ze znalezieniem pracowników Jeżdżące ...

Pojutrze Toyota zakończy w Centrum Korona wielką akcję rekrutacyjną

Co trzeci dorosły mieszkaniec Wałbrzycha nie ma pracy. Tymczasem koncern motoryzacyjny ma wielkie kłopoty ze znalezieniem pracowników

Jeżdżące po Dolnym Śląsku samochody agitujące do pracy w Toyocie, punkty informacyjne w hipermarketach, billboardy – żaden pracodawca nie prowadził tak wielkiej akcji rekrutacyjnej. Czy to dowody na pomysłowość działu kadr? Nie. To konieczność.
Może się wydawać, że przy sięgającym 30 procent bezrobociu ludzie pchają się do Japończyków drzwiami i oknami. Zainteresowanie faktycznie jest duże, lecz przez sito rekrutacji przeciskają się nieliczni.
– Przypadek Toyoty to fenomen w skali europejskiej – przyznaje Janusz Dziewit, dyrektor agencji doradztwa personalnego AG TEST z Wałbrzycha, która szuka pracowników dla wielu inwestorów w regionie.
Czekają na trzystu
– Zimą zatrudnialiśmy po kilkadziesiąt osób miesięcznie. Wystarczyły ogłoszenia prasowe. Dziś potrzebujemy ponad 100 pracowników i już nie da się tego załatwić anonsami – mówi Grzegorz Górski z wałbrzyskiej Toyoty. Koncern chce zatrudnić 1800 osób. W zakładach w Wałbrzychu i Jelczu-Laskowicach pracuje już 1500 osób. Potrzeba jeszcze trzystu.
Podobne kłopoty mają inne zagraniczne koncerny, które działają na Dolnym Śląsku.
– Niedawno nie do pomyślenia było, by trzeba było podkupywać pracownika fizycznego. Zdarzało się to tylko w przypadku wykwalifikowanych specjalistów – mówi Janusz Dziewit.
Jego agencja rekrutowała pracowników dla koncernu, który wchodził do wałbrzyskiej strefy ekonomicznej. Pracodawca wymagał wykształcenia zawodowego, oferował wyjazd na szkolenia za granicę. Z siedmiu tysięcy osób, które przysłały aplikacje, selekcję przeszło niespełna 70.
– Wyłożyli się na testach dotyczących motywacji – mówi Janusz Dziewit. Pytano na przykład, czy są gotowi pracować w koncernie do emerytury. Z odpowiedzi wynikało, że nie.
– Polacy nie są do tego przyzwyczajeni. Jeżeli przez ponad rok pozostają na bezrobociu, przestają wierzyć, że ktoś da im pracę. Są obsesyjnie przewrażliwieni, boją się, że ktoś ich oszuka – twierdzi Dziewit.
Jesteś liderem?
Inaczej sprawę widzą osoby, które szukały pracy w Toyocie.
– Ludzie chcą pracować. Wyszedłem z wojska, szukałem zajęcia. Po testach w fabryce byłem pewny, że dostanę pracę – opowiada Sebastian z Wałbrzycha. – A odpadłem. Myślę, że firma nie może znaleźć pracowników, bo wszystkich pochopnie odrzuciła.
Według niego, wypełnianie testów przypominało totolotka. Wiele pytań, choćby o to, czy kandydat czuje się liderem, zaskakiwało starających się o pracę.
Ich sytuację analizuje Bożena Uścińska, psycholog biznesu z Wrocławia. – Duże firmy odstraszają ludzi skomplikowanym procesem rekrutacji i formalnościami. Po drugie, popełniają błąd zakładając, że wystarczy wysokie bezrobocie, by ludzie brali każdą oferowaną im pracę – mówi Uścińska.
Jej zdaniem, ludzie wolą żyć z zasiłku i dorabiać w szarej strefie. Gdy długo pozostają bez pracy, uczą się radzić sobie inaczej. A młodzi masowo emigrują, bo za granicą płace są kilkakrotnie wyższe niż w Polsce.
Grzegorz Górski z Toyoty przyznaje, że odsetek odrzuconych podań jest wysoki.
– Ale od początku istnienia wałbrzyskiego zakładu odeszło od nas tylko kilkanaście osób. Naprawdę dużo inwestujemy w pracowników i jesteśmy w stanie zaoferować pracę do emerytury – mówi Górski.
Szacunek dla pracy
– Testy w Toyocie nigdy nie były łatwe – mówi Dariusz Banach, dyrektor ds. personalnych w wałbrzyskiej fabryce. – Ale chcemy wybrać najlepszych, a tylko ten sposób daje największą pewność.
– Dużą krzywdę bezrobotnym robi państwo, które nie uczy ludzi szukania pracy. U nas idzie się do firmy tylko po pieniądze, przestaliśmy traktować pracę jako wartość – dodaje Janusz Dziewit.
Prawie co drugi nie chce
Henryk Michałowicz, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich
Z badań wynika, że około 40 procent zarejestrowanych w urzędach pracy nie jest zainteresowanych znalezieniem zajęcia. Widnieją w rejestrach, by mieć bezpłatną opiekę zdrowotną. Wielu pracuje w szarej strefie. Poszukujący pracy często nie mają odpowiednich kwalifikacji.
Tysiące ludzi bez pracy
W maju oficjalna stopa bezrobocia w Wałbrzychu wyniosła 29,5 proc. To oznacza ponad 21 tysięcy bezrobotnych.

od 7 lat
Wideo

Młodzi często pracują latem. Głównie bez umowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto