MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Niebezpieczne związki

Ireneusz Maciaś, Wojciech Koerber
Polski sport przesiąknięty jest aferami. Minister Tomasz Lipiec wprowadził już zarząd komisaryczny w związku narciarskim. Na tym jednak nie koniec. Podobny los może spotkać piłkarzy, karateków, łuczników i ...

Polski sport przesiąknięty jest aferami. Minister Tomasz Lipiec wprowadził już zarząd komisaryczny w związku narciarskim. Na tym jednak nie koniec. Podobny los może spotkać piłkarzy, karateków, łuczników i szczypiornistów

W poniedziałek nowy minister sportu Tomasz Lipiec zawiesił nie tylko prezesa PZN Pawła W., ale także wszystkie władze związku.
Do czasu wyboru nowych (to nastąpi dopiero po igrzyskach w Turynie) funkcję kuratora będzie pełnił niedawny trener reprezentacji skoczków – Apoloniusz Tajner. – Nie możemy pozwolić na to, aby trzyletnie przygotowania sportowców do olimpiady zostały zmarnowane – tak swoją decyzję argumentował minister Lipiec.
Tymczasem Paweł W., któremu prokuratura postawiła m.in. zarzut działania na szkodę związku (niekorzystne podpisywanie umów sponsorskich, m.in. z Grupą Lotos), czuje się niewinny. I twierdzi, że dowiedzie tego przy pomocy swoich prawników. Ostatnio złożył do sądu zażalenie dotyczące nałożenia na niego środków zapobiegawczych w postaci poręczenia majątkowego (50 tys. zł). W najbliższych dniach ma zostać rozpatrzone przez sąd.
Sytuacja nie jest błaha, bo rzeczona Grupa Lotos przekazywała na działalność związku ponad 30 procent wszystkich środków finansowych, jakimi dysponuje PZN.
Teraz to na głowie Tajnera znalazło się kierowanie związkiem i podpisywanie wszelkich umów handlowych. Gdy był trenerem, potrafił zadbać o swoje. Na umowach z Edim Federerem źle nie wyszedł.

Prezes meteor
Kim pan jest, panie Budziak? – zadają sobie pytanie ludzie związani z polskim szczypiorniakiem. W maju 2004 roku, podczas walnego zebrania członków Związku Piłki Ręcznej w Polsce, Marek Budziak stanął na mównicy i kupił wszystkich stwierdzeniem, iż znajdzie 3 mln zł na potrzeby statutowe związku. To nie był okres prosperity w ZPRP, więc każda taka deklaracja oznaczała światełko w tunelu. A składał ją przecież biznesmen, szef Europejskiego Konsorcjum Bankowego EKI. Tyle że obietnice nie przeszły w czyny.
Niedawno, podczas międzynarodowego turnieju w Poznaniu, nasi reprezentanci wyszli na rozgrzewkę w białych koszulkach z dwoma napisami. Z przodu znalazło się hasło „Prezes Budziak i zarząd do dymisji!”, a z tyłu „Pomóżcie nam!”. Mimo zapewnień prezesa, że premie za awans do ME (łączna kwota 150 tys. zł) zostaną wypłacone, a trener Bogdan Wenta poprowadzi kadrę do Pekinu, zawodnicy i szkoleniowcy zdecydowali się na odczytanie i przekazanie prasie listu otwartego. Proszą w nim, by organy do tego uprawnione zainteresowały się polityką marketingową związku i pytają, jakie korzyści płyną z umowy zawartej z firmą Go&Goal. Żeby było ciekawiej, prezes stwierdził, że identyfikuje się z protestem.

Poniżej pasa
Od dawna wrze w Polskim Związku Karate. Część działaczy zarzuca prezesowi Wacławowi A. malwersacje finansowe. Jak wyliczono, w ciągu roku zniknął z kasy milion złotych. Jeżeli tę kwotę pomnoży się przez 23, a tyle już lat A. sprawuje swoją funkcję, to uzbiera się ładna sumka. Sprawą zajęła się warszawska prokuratura.
Kilka miesięcy temu łódzkie media ujawniły szczegóły z życia jednego z zaufanych ludzi szefa PZK – trenera Andrzeja M. W ubiegłym roku w Murzasichlu, podczas zgrupowania, szkoleniowiec przeszedł samego siebie. Pijany i nagi wtargnął do pokoju 12-letnich: Tomka i Łukasza. Okręgowy Związek Karate w Łodzi o całym zdarzeniu poinformował organy ścigania dopiero pół roku później.
– Gospodarze zrobili nam powitanie. Popiliśmy. Wróciłem do pokoju, wypiłem piwo i poszedłem się kąpać. Nic więcej nie pamiętam. Obudziłem się w nie swoim pokoju i w nie swoim łóżku – tłumaczył się w jednym z wywiadów Andrzej M.

Czarne owce
Kiedy wrocławscy policjanci w lesie pod Tarnobrzegiem zatrzymywali nieuczciwego sędziego piłkarskiego Antoniego F., prezes PZPN-u Michał Listkiewicz stwierdził, że jedna czarna owca zawsze się znajdzie. Później okazało się, że jest ich całe stado. W tym czasie trwało już śledztwo w tzw. aferze Polaru – dotyczącej handlowania meczami w II lidze w sezonie 2003/2004. Gdy wychodziły na jaw kolejne fakty, Listkiewicz robił jednak dobrą minę do złej gry i nie poczuwał się do żadnej odpowiedzialności. Opozycja próbowała znaleźć innego haka na szefa futbolowej centrali. Oskarżono go więc o przywłaszczenie sobie dolarów przeznaczonych na sprzęt sportowy, który miał zakupić za granicą dla Lecha Poznań. Listkiewicz wszystkiemu jednak zaprzeczył.
To nie są jednak wszystkie aferalne związki. Kłopoty mają też łucznicy. Ich szef Jerzy Jakobsche, na co dzień dziennikarz sportowy Polskiej Agencji Prasowej, nie ukrywa, że część zarządu nadaje się do wymiany. Bo są to osoby wirtualne. Przeciwnicy – tak jak w innych związkach – zarzucają złą gospodarkę finansami. •

Przedpełski dał przykład
Jedna z największych afer sportowych w kraju dotyczy PZPS. W 2001 roku członek zarządu Andrzej Czembrowski postawił kilkanaście pytań dotyczących spraw organizacyjnych i finansowych, m.in. sfałszowanego audytu oraz nierozliczonych zaliczek na kwotę 620 tys. zł, które pobrali pracownicy PZPS.
To był początek końca prezesa Janusza Biesiady, lubiącego robić interesy z prezydentem Międzynarodowej Federacji Piłki Siatkowej (FIVB) Rubenem Acostą. We wrześniu 2004 roku na czele związku stanął Mirosław Przedpełski. Dziś mamy dwie zawodowe ligi, medialny boom na siatkówkę i mistrzynie Europy, którym się nie tylko obiecuje, ale też płaci (ostatnio pół miliona złotych). Brakuje tylko afer. I o to chodzi!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto