Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

- Nie zrobiłem tego. Ale powiem, jak było - mówił dziś przed sądem Ireneusz M., oskarżony o gwałt i zabójstwo piętnastoletniej Małgosi

Ewa Łabno
- Jestem osobą niewinna, nie zrobiłem tego i nie mam z tym nic wspólnego pod żadnych kątem. Nie uprawiałem seksu na tej dyskotece. Miałem żonę - mówił przed sądem Ireneusz M.
- Jestem osobą niewinna, nie zrobiłem tego i nie mam z tym nic wspólnego pod żadnych kątem. Nie uprawiałem seksu na tej dyskotece. Miałem żonę - mówił przed sądem Ireneusz M. Pawel Relikowski / Polska Press
- Prawdziwi sprawcy chodzą na wolności i śmieją się z nas - mówił dziś przed sądem Ireneusz M., jeden z dwóch mężczyzn oskarżonych o zbrodnię miłoszycką.

To zbrodnia, za którą niewinnie 18 lat spędził w więzieniu Tomasz Komenda. Wspólnie z nim na ławie oskarżonych zasiada dziś Norbert B., strażak i kierowca autobusu spod Jelcza-Laskowic.

- Przyjechałem do Miłoszyc z kolegą, około 21, na rowerze. Kolega powiedział, żebym zostawił rower na podwórku, na którym potem znaleziono tę dziewczynę. Zostawiłem i poszedłem na dyskotekę - opowiadał przed sądem Ireneusz M. - Zostawiłem tam też wódkę, wziąłem jedną butelkę. Za godzinę poszedłem po kolejną, a około 21 po trzecią. Jak wychodziłem drugi raz, przy tej posesji na ławce siedziały jakieś dwie osoby - wspominał.

Po północy widział na sali dziewczynę, która leżała lub siedziała na scenie. - Był koło niej jakiś chłopak. Dziewczyna miała na sobie wysokie, ciemne podkolanówki z zielonym, czerwonym i białym paskiem, z tego co pamiętam - mówił przed sądem.

Zarzekał się, że nie dokonał zbrodni. - Ja jestem osobą niewinną, nie zrobiłem tego i nie mam z tym nic wspólnego pod żadnych kątem. Nie uprawiałem seksu na tej dyskotece. Miałem żonę. Dopóki byłem z moją żoną, nie uprawiałem seksu z inną kobietą.

- Osoby które to zrobiły siedzą i śmieją się z nas. Sprawcy chodzą po wolności - mówił mężczyzna oskarżony o zabójstwo i gwałt. Twierdzi, że na dyskotece był do ostatniej piosenki, nawet chwilę dłużej. - O 4 rano byłem na tym podwórku po rower. Niczego ie widziałem. Nikt inny też nie widział zwłok.Jeżeli ktoś gwałcił tam w ten sposób to jest niemożliwe żeby nikt nie słyszał i nie zareagował. To wskazuje, że tego czynu tam nie dokonano. Według mnie, zwłoki zostały porzucone - stwierdził.

Mówił też, że był gnębiony przez policjantów podczas śledztwa. - Była wywierana na mnie presja. Znęcano się nade mną fizycznie i psychicznie. Pod celą kopano mi w drzwi, wyzywano od pedofili, od różnych. Ci ludzie robią wszystko żeby znów niewinna osoba została skazana. Pisałem o tym do Ziobry i do prezydenta. Śledztwo było tak prowadzone, żeby sprawca został ukryty.

Prokurator pytał Ireneusza M., czy po powrocie do domu kazał żonie spalić swoje spodnie. Ale M. zaprzeczył. Twierdzi, że wszystkie rzeczy zabrali mu policjanci.
Skąd jego DNA na koronkowej chusteczce zamordowanej dziewczyny? - Na pewno tam mojego DNA nie ma. Nie ma możliwości, żeby na miejscu ujawnienia zwłok cokolwiek mojego było. Jedynie może wcześniej z nią tańczyłem, życzenia składałem, mogłem się przytulić jak życzenia składałem, tylko takie coś - zarzekał się Ireneusz M.

Po przesłuchaniu Ireneusza M. przez prokuratora sąd ogłosił przerwę w rozprawie. Po niej Ireneusz M. będzie odpowiadał na pytania swojego obrońcy. Ma też zeznawać drugi z oskarżonych - Norbert B.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto