MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Nie wolno się bać

Michał Karpiński
Ryszard Tarasiewicz po ostatnich meczach schodzi z murawy żegnany burzą oklasków.

 FOT. WOJTEK WILCZYÑSKI
Ryszard Tarasiewicz po ostatnich meczach schodzi z murawy żegnany burzą oklasków. FOT. WOJTEK WILCZYÑSKI
Rozmowa z Ryszardem Tarasiewiczem, trenerem piłkarzy Śląska • Przed sezonem zapowiadał Pan, że stadion przy ul. Oporowskiej będzie twierdzą, z której żaden zespół nie wyjedzie z punktami.

Rozmowa z Ryszardem Tarasiewiczem, trenerem piłkarzy Śląska

• Przed sezonem zapowiadał Pan, że stadion przy ul. Oporowskiej będzie twierdzą, z której żaden zespół nie wyjedzie z punktami. Wygląda na to, że to nie były deklaracje bez pokrycia.
– Swoje zdanie podtrzymuję, ale nie chciałbym, żeby ktoś pomyślał o mnie – wygrał dwa mecze i już się wymądrza. Pokazaliśmy jednak, że na naszym boisku to my dyktujemy warunki i nieważne jest to, że na papierze rywal jest lepszy.

• Trener Podbeskidzia, Jan Żurek, po meczu powiedział jednak, że liczył we Wrocławiu na komplet punktów.
– I takie gadanie trochę mnie denerwuje. Bo niby na jakiej podstawie tak sądził? Albo Bogusław Baniak z Kujawiaka. Po porażce tłumaczył się, że jego zespół jest w budowie. A przecież kadrowo jego drużyna jest dużo silniejsza od mojej. O wyższych budżetach rywali już nie wspomnę. Z Jagiellonią też zagraliśmy poprawnie. Gdyby chłopcy przystąpili do meczu z większą odwagą, to na pewno stać nas było na jeden punkt. Za nami jednak dopiero trzy mecze. Twardo stąpamy nogami po ziemi. Wiemy, skąd przyszliśmy. Mam przecież grupę piłkarzy, która niemal w całości dwa poprzednie sezony spędziła w III lidze.

• Przykład Jacka Zielińskiego w Legii, który – podobnie jak Pan – zapisał piękną kartę w reprezentacji, pokazuje, że wybitnym piłkarzom nie zawsze jest łatwo o sukcesy w trenerce.
Nie obawiał się Pan niepowodzenia?

– Obawy są zawsze. Ale gdy byłem piłkarzem, moją silną stroną zawsze była psychika. Nie bałem się. Próbuję tym zarażać także moich piłkarzy. To nie zawsze przekłada się na wynik, bo zespół liczy dwudziestu chłopa, ale z wyników zespołu pod moją wodzą na razie jestem zadowolony. Wraz ze sztabem współpracowników wprowadziliśmy zespół do II ligi, nieźle rozpoczęliśmy sezon. Na oceny mojej pracy jest jednak jeszcze za wcześnie. A co do kariery reprezentacyjnej, to wydaje mi się, że bogata piłkarska przeszłość pomaga szybciej reagować na pewne wydarzenia na boisku. Czasem, gdy człowiek zauważy na boisku jakąś drobnostkę, to już po 30 sekundach wydaje dyspozycję.

• Jak Pan przyjął Marcina Wielgusa, gdy wrócił do zespołu? Syn marnotrawny?
– Nie. Nie miałem do niego żalu. Skończył mu się kontrakt, a Śląsk nie mógł spełnić jego oczekiwań. Zdecydował się sprawdzić w II lidze greckiej, gdzie mógł zyskać finansowo i sportowo, bo po dobrej grze można przecież przebić się do ekstraklasy. W końcu trafił do nas z powrotem i bardzo się z tego cieszę, bo to poprawiło naszą sytuację z atakiem. Zrzuci 1,5-2 kilo i będzie gotów do gry przez 90 minut. Większych zaległości nie ma.

• Po podpisaniu kontraktu powiedział Pan, że rodzina Tarasiewiczów przyjedzie z Francji dopiero w razie awansu do II ligi. Już mieszkacie wszyscy razem?
– Kończę formalności związane z kupnem mieszkania i góra za 10 dni się wprowadzimy. Dotychczas nie chciałem przenosić rodziny do Polski ze względu na uczące się dzieci. 23-letni Paweł ukończył dzięki temu 3. rok na Akademii Sztuk Pięknych. 8-letni Maxime z kolei ma za sobą pierwszą klasę podstawówki.

• Trzeci syn, Daniel, próbuje sił w rezerwach Śląska Wrocław.
Czy to oznacza, że nie odziedziczył po ojcu talentu?

– Daniel wkrótce ukończy 19 lat. Ostatnio zrobił spore postępy. To dla mnie ogromna satysfakcja, gdy mogę patrzeć na syna piłkarza i nieważne już, w jakiej gra lidze. Co osiągnie? Myślę, że ma szanse, by być dobrym rzemieślnikiem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wydanie specjalne Gol24 - Studio EURO 2024 - odcinek 1

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto