WROCŁAW Po najsłabszym meczu w obecnym sezonie na własnym boisku Polar Wrocław przegrał z Aluminium Konin 1:2. Po grze gospodarzy widać było, że odczuwają jeszcze trudy środowego spotkania z Widzewem.
Od początku spotkania goście, grający na całym boisku pressingiem, wypracowali sobie przewagę. Co prawda przy piłce częściej byli gospodarze, ale gracze z Konina stwarzali dużo groźniejsze sytuacje podbramkowe. Na szczęście dla wrocławian dobrze w bramce spisywał się Krzysztof Osiński. Jednak w 24 min. był on bez szans przy strzale Grzegorza Bały, który urwał się wcześniej Marcinowi Hirszowi. Po stracie gola polarowcy próbowali atakować, ale robili to bardzo anemicznie. Goście w tym czasie skupili się na grze z kontry i jeden z takich ataków zakończył się powodzeniem. Po dośrodkowaniu Marcina Kazimierczaka, Piotr Najewski w asyście trzech! wrocławian wyskoczył najwyżej i strzałem w długi róg pokonał Osińskiego.
Po zmianie stron garstka kibiców zobaczyła odmieniony Polar. Trener Artur Nahajło dokonał pokerowej zagrywki, wymieniając trzech zawodników. Od początku wrocławianie ruszyli do falowych ataków i co chwilę dochodziło do groźnych spięć pod bramką gości. Brakowało jednak klarownych sytuacji, a przede wszystkim strzałów z dystansu. Zwłaszcza, że dla bramkarza Aluminium Jacka Przybylskiego, był to drugi mecz w sezonie (rezerwowym bramkarzem gości był Sławomir Najtkowski... II trener i masażysta). Dopiero w 66 min. akcja wrocławian zakończyła się powodzeniem. Hirsz wypuścił Tomasza Pawlaka, który ograł stopera gości i w sytuacji sam na sam pokonał Przybylskiego.
Później, mimo ambitnej walki, opadający z sił gospodarze nie byli w stanie zdobyć wyrównującej bramki. A tylko swojemu golkiperowi zawdzięczają, że nie stracili kolejnych goli.
Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?