Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie poddam się

Wojciech Koerber
FOT. BARTOSZ SADOWSKI
FOT. BARTOSZ SADOWSKI
Krzysztof Cegielski pozbywa się silników, ale nie porzucił marzeń o powrocie na żużlowy tor – Ostatnio otrzymałem list od pewnego księdza z łotewskiego Daugavpils.

Krzysztof Cegielski pozbywa się silników, ale nie porzucił marzeń o powrocie na żużlowy tor

– Ostatnio otrzymałem list od pewnego księdza z łotewskiego Daugavpils. Napisał, że zawsze był moim kibicem, że zna mój charakter i modli się, bym wrócił do zdrowia. No i na tor
– mówi Krzysztof Cegielski. Kibice nie zapomnieli o znakomitym żużlowcu, mimo że od tragicznego wypadku, w czasie którego złamał kręgosłup, wczoraj minęły dwa lata

Pierwszy czerwca 2003 roku. Stadion Olimpijski. Przed ostatnim biegiem Atlas Wrocław remisuje z Unią Leszno 42:42. Losy meczu leżą w rękach tych, którzy wyjeżdżają do ostatniego wyścigu. Tuż po starcie Krzysztof Cegielski wypuszcza przed siebie Tomasza Jędrzejaka i przez cztery okrążenia, przy aplauzie publiczności, do samej mety broni kolegę przed atakami Leigha Adamsa. Wrocławianie wygrywają wyścig 5:1 i cały mecz 47:43. W parkingu szaleją sympatia Cegielskiego Neta (narzeczona wciąż jest przy swoim wybrańcu) i jej ojciec, a zarazem menedżer zawodnika, Janusz Woźny. To był ostatni dzień wielkiego sportowego triumfu Cegielskiego. W Szwecji, dwie doby później (3 czerwca) przeżył wielki dramat. W czasie meczu ligowego upadł w ferworze walki. Utrata przytomności, brak czucia w nogach, złamany kręgosłup.

Jakoś się przesuwam
– Pamiętam dokładnie oba wydarzenia – mówi 26-letni zawodnik, przed wypadkiem kreowany na następcę najsłynniejszego polskiego żużlowca Tomasza Golloba. Od dwóch lat, nieprzerwanie, każdą chwilę poświęca rehabilitacji. Pomocy szukał m.in. u ukraińskich masażystów, chińskich lekarzy, a ostatnio wdrożył w życie amerykańską metodę, polegającą na przenoszeniu napięcia z górnych partii mięśniowych do dolnych. Na co dzień mieszka w Wawrowie pod Gorzowem, od trzech miesięcy próbuje stanąć na nogi pod okiem lekarzy w Krakowie.
– Pierwszy trening o 8 rano, chwila przerwy, później basen, obiad, po południu znów zajęcia, coraz więcej ćwiczeń w pionie. Dziennie wychodzi sześć, siedem godzin. Do tego zdrowa żywność, ale bez specjalnej diety. Jak postępy? O własnych siłach nie stoję. Chodzę już bez usztywniaczy na nogach, ale wciąż przy pomocy chodzika lub rehabilitanta. Jakoś się przesuwam – przyznaje Krzysztof. Przed rokiem wpadł na pomysł stworzenia teamu złożonego z dwóch, trzech utalentowanych, młodych jeźdźców. Później zrezygnował. – To by oznaczało, że się poddałem. Każde takie zajęcie przecież absorbuje. A ja się nie poddałem, rehabilitacja wciąż jest najważniejsza – wyjaśnia Cegła. Czy myśli już tylko o powrocie do zdrowia, czy może jeszcze wciąż o jeździe na żużlu?
– Robię wszystko, żeby wstać i daj Panie Boże, że tak będzie, bo do wózka jakoś nie mogę się przyzwyczaić. Jest mi w nim niewygodnie. Nie wykluczam niczego, powrotu na tor również, ale to zależy od wielu czynników. Po pierwsze muszę wrócić do zdrowia, a po drugie – bym mógł myśleć o speedwayu – musi się to stać w ciągu dwóch najbliższych lat. W tej chwili jakiegoś urazu nie mam, z psychiką jest wszystko w porządku, ale z drugiej strony zawodnik sprawdza się dopiero na torze, a nie w parkingu czy w słowach. Teraz mogę się tylko wymądrzać – nie ukrywa zawodnik.

W nowej roli
W domowym warsztacie Cegły wciąż stoją czyściutkie motocykle, ale silników ubywa. Jeden odkupił ostatnio Tomasz Jędrzejak. Czy to sposób na pokrycie kosztów rehabilitacji? – Radzę sobie własnymi środkami. Miałem kilka propozycji zorganizowania imprez dla mnie, ale podziękowałem za pamięć, bo nie ma takiej potrzeby – pewnie wyjaśnia Cegła. Nie chce czuć wokół siebie jakiejkolwiek litości.
Częściej niż koledzy z toru pamiętają o Cegielskim kibice, tacy jak wspomniany ksiądz z Łotwy. – Dostaję listy z wielu krajów. Ostatnio odebrałem też sporo telefonów. W „Tygodniku Żużlowym” zamieściłem ogłoszenie o sprzedaży silników, podałem imię, nazwisko, telefon i kibice to wykorzystali – śmieje się zawodnik. Przed tygodniem wystąpił w roli eksperta w czasie transmisji telewizyjnej z Grand Prix Słowenii, w niedzielę będzie komentował mecz Unia Tarnów – Włókniarz Częstochowa. Z Krakowa ma niedaleko, więc może sobie pozwolić na taki przerywnik w treningu. Gdy jest w Wawrowie, ujeżdża quada (czterokołowca) na torze crossowym niedaleko domu. Celem wciąż jest jednak jazda na dwóch kółkach. •

Krzysztof Cegielski
Ur.: 3.09.1979 w Gorzowie.
Wzrost: 185 cm.
Rodzina: dziewczyna Aneta.
Sukcesy: wicemistrz świata juniorów,
indywidualny wicemistrz Polski, srebrny
medal Drużynowego Pucharu Świata,
uczestnik Grand Prix.

Po 7 latach wstał i poszedł
Bogusław Nowak
były żużlowiec, wskutek
kontuzji jeżdżący na wózku

– Krzysiu zaczynał u mnie na minitorze w Gorzowie, gdy miał 12 lat. Ja adeptów dzielę na tych, co słuchają i na tych, co nie słuchają. On należał do pierwszej grupy. Kibiców porywał myślą taktyczną i walką z każdej strony. Gdy poznał swoją sympatię, Anetę Woźny, wielu się śmiało, że co dziewczyna wie o motorach, a ona okazała się motorem jego działań. Teraz Krzysiek udowadnia, że wszystko osiągnął pracą. To trudna sprawa, ale wierzę, że lada moment medycyna będzie naprawiała takie przypadki. Gdy ja przechodziłem rehabilitację, w ośrodku miałem kolegę, który po 7 latach jazdy na wózku któregoś dnia nagle odzyskał czucie w nogach, wstał i poszedł.

Nie wieszał na płocie
Sławomir Drabik
żużlowiec Włókniarza Częstochowa

– Szkoda, że tak wyszło. To kawał zawodnika i spoko gościu. Na torze – pełna kultura. Nigdy nikogo nie powiesił na płocie. Najważniejsze, że Cegła walczy i się nie poddaje. Trzeba mu życzyć wszystkiego najlepszego.

Często się kontaktujemy
Tomasz Jędrzejak
żużlowiec Intaru Ostrów

– Jestem pełen podziwu dla Krzyśka. Haruje piekielnie ciężko, żeby wrócić do zdrowia i na tor. Niejeden by się poddał, a on haruje. I wiem, że jest w bardzo dobrej kondycji psychicznej, bo często się kontaktujemy. Ostatnio kupiłem od niego silnik i sprawuje się dobrze. Trzymam za niego kciuki.

Cieszyć się życiem
Marek Cieślak
trener Atlasa Wrocław

– On miał przejąć schedę po Gollobie. Wypadek wszystko jednak zaprzepaścił i teraz trzeba życzyć Krzyśkowi wytrwałości w dążeniu do normalnego życia. O powrocie na tor nie będę mówił. Powtórzę – chodzi o to, by Cegła normalnie żył i tym życiem się cieszył. Miałem tego pecha, że pracowałem z nim tylko kilka miesięcy, ale zdążyłem dojrzeć, że jest inny niż pozostali zawodnicy i inaczej to wszystko traktuje. Nie we wszystkim jednak się z nim zgadzałem.

Duża kultura, duża klasa
Tomasz Magiera
wrocławski kibic żużla od 1987 r.

– Jest Polakiem, a prezentował technikę z ligi angielskiej. W jeździe przy krawężniku był lepszy od samego Tomasza Golloba. Na torze cechowała go wielka wszechstronność i tak lubiana przez kibiców waleczność na trasie. Poza torem do dziś wielka kultura i klasa. Wciąż wierzę, że odzyska pełną sprawność, ale uważam, że do żużla niekoniecznie powinien wracać. Przy okazji pozdrawiam i życzę powrotu do zdrowia.

Złamał kręgosłup, produkuje bandy
Gdyby 3 czerwca 2003 roku Krzysztof Cegielski ścigał się na torze, który okala pneumatyczna banda, dziś pewnie nadal byłby żużlowcem. Te dmuchane ogrodzenia miały się pojawić na polskich torach w tym sezonie, ale negocjacje się przeciągają. Produkuje je firma Nowozelandczyka Tony’ego Briggsa (syna 4-krotnego mistrza świata, Barry’ego), który też jeździł na żużlu. Kilkanaście lat temu złamał kręgosłup, przez 2 miesiące był zupełnie sparaliżowany, jednak wrócił do pełnej sprawności. – Miałem wiele szczęścia. Najpóźniej czucie wróciło mi do dłoni i wciąż mam je szorstkie jak kłoda – mówi dziś Briggs.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto