• Czytał Pan poniedziałkową prasę?
– Czytałem. No i co?
• Gazety pisały, że Atlas jest już mistrzem Polski.
– Za wcześnie. Nie chwalmy dnia przed zachodem słońca, żebyśmy się nie obudzili z ręką w nocniku. Zresztą, o czym my mówimy? Przed nami jeszcze osiem meczów, choć sytuacja jest bardzo dobra. Nie pamiętam, żeby w tej fazie ligi jakaś drużyna miała 9 punktów przewagi.
• Częstochowianie faktycznie kombinowali w niedzielę z torem?
– Eee tam. A niby kogo chcieli przechytrzyć? Tu raczej chodziło o presję. Myśmy mogli przegrać, a Włókniarz jechał o wszystko. Chcieli się do nas zbliżyć na 5 oczek. Stąd wielki stres. Sławka Drabika bym nie ganił, bo jechał jak mógł. Przez dwa okrążenia wiózł Crumpa. Ułamek zrobił trochę za mało punktów, ale przede wszystkim zawiódł Richardson.
• Tak jak w Toruniu i Tarnowie, z zerowym dorobkiem zakończył występ Tomasz Gapiński. Po raz pierwszy został nawet zastąpiony przez młodzieżowca. Skąd te wpadki?
– Za szybko na wyciąganie wniosków. Po meczu tośmy się cieszyli. Ale jak Gapa przegrał z Drabikiem i Szczepaniakiem, to się załamałem. On jednak jest jednostronny technicznie, nie lubi się przestawiać i tak właśnie będzie jeździł. Raz mu wyjdzie, a innym razem nie. We Wrocławiu wszystko mu pasuje, ale każdy tor jest inny.
• W rezerwie znów znalazł się Filip Sitera i w jednym z biegów pojechał za Ronniego Jamrożego.
Już Pan szykuje Czecha pod kątem przyszłego roku?
– Jak się go zaprasza, to niech jeździ. On zrobił dobrą robotę. W jednym z biegów przytrzymał pod płotem Ułamka, dzięki czemu z przodu przyjechał Andersen. Jamroży by tego nie zrobił. Jak trzeba było pokonać Drabika, to mi walnął taśmę. Filip to niegłupi chłopak. A to nie takie proste dla 18-latka, gdy na trybunach siedzi 16 tysięcy ludzi, a obok chodzą sobie Crumpy, Sullivany i Hancocki. On u siebie, na tych wioskach w Czechach, tego nie ma. A jednak nie zgłupiał w Częstochowie.
• Czyli za rok nie będzie już w składzie polskiego młodzieżowca?
– To nie jest reprezentacja Polski. Cała drużyna może być zagraniczna. Zresztą, jak to się mówi, wszyscy jesteśmy po jednej matce (śmiech). Niektórzy twierdzą, że preferuję zagranicznego juniora, a prawda jest taka, że gdyby nie Klindt, to byśmy tego meczu nie wygrali. Bo raz przyjechał na 5:1, a raz na 3:3. On idzie na seniora i nie pęka, a polski junior potrafi tylko wygrać bieg młodzieżowy. Trzeba mieć tego ducha bojowego, a tego nauczyć się nie da. W Częstochowie miałem jeszcze jedną satysfakcję. Tak plujecie na tego Kennetha Bjerre, a on nam załatwi tytuł mistrza Polski. I z meczu na mecz będzie lepszy.
• A kiedy wróci na tor Świderski?
– Ja tego nie wiem. Są doktory, trzeba ich pytać. Wiem tylko, że Piotrek miał na ręce krótki gips, a teraz ma długi.
• Wybiegając w przyszłość – w sezonie 2006 uczestnikami GP będą zapewne Crump, Andersen i Hampel, a w meczu zespół może reprezentować tylko dwóch jeźdźców z cyklu IMŚ. I co z tym fantem zrobić?
– Myślę, że ten przepis zostanie. Będą dylematy, ale jest prezes Kuchar, więc będzie myślał.
Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?