Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Nie ma czegoś takiego, jak kazanie polityczne". Franciszkanin mówi, czym jest dobre kazanie i kogo ludzie słuchają [NASZA ROZMOWA]

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
O. dr Oskar Maciaczyk tłumaczy, że na upolitycznioną homilię jest konkrety zapis w kodeksie prawa kanonicznego. Ksiądz katolicki na całym świecie nie może wzywać z ambony do wyboru konkretnej partii czy polityka.
O. dr Oskar Maciaczyk tłumaczy, że na upolitycznioną homilię jest konkrety zapis w kodeksie prawa kanonicznego. Ksiądz katolicki na całym świecie nie może wzywać z ambony do wyboru konkretnej partii czy polityka. Maciej Rajfur
O tym, jak powinno wyglądać kazanie podczas Mszy w kościele i czym jest polityka z ambony, rozmawiamy z o. dr. Oskarem Maciaczykiem - franciszkaninem, homiletykiem, rektorem seminarium franciszkanów we Wrocławiu i adiunktem na Papieskim Wydziale Teologicznym.

Maciej Rajfur: Jaka powinna być dobra homilia podczas Mszy świętej?

O. dr Oskar Maciaczyk: Taka, o której można powiedzieć, że jest słowem Bożym. Czasami gościmy w parafii rekolekcjonistę i proboszcz dziękując mu ogłasza: „Dziś u nas słowo Boże głosił ksiądz…”. I wszyscy słuchający powinni wtedy sobie zadać pytanie, czy to jest rzeczywiście prawda. Czy na końcu takiego kazania można było w myślach dodać: „oto słowo Boże”?

Jakie błędy najczęściej popełniają księża, mówiąc kazania?

Z moich badań zawartych w doktoracie wynika – a analizowałem 200 tekstów pod kątem zbieżności treści czytań mszalnych z głoszonymi treściami w homilii - że w 50 procentach słowo Boże traktowane było instrumentalnie. Często kapłan obierał sobie jakiś potrzebny temat, chciał coś wyrazić i naciągał treść czytań do swoich potrzeb. I wtedy trudno jest powiedzieć w podziękowaniu, że dziś głosił słowo Boże. Zamiast służyć słowu Bożemu, to słowo Boże służyło postawionej tezie.

Drugi błąd w kaznodziejstwie polskim to moralizatorstwo. Nikt z nas nie lubi być moralizowanym. Nie lubimy słyszeć w życiu codziennym: „rób tak, a nie rób tak”. To nie znaczy, że treści moralne nie powinny wybrzmiewać. Naturą homilii jest, aby one wybrzmiewały tuż obok głoszenia, co Bóg robi dla człowieka, obok poruszanych treści katechetycznych, teologicznych i egzystencjalnych. Wyjaśniane słowo Boga ma mieć odniesienie do życia. W homilii trzeba zachować pewien porządek. Najpierw wybrzmiewa to, co Bóg robi dla człowieka, a potem pojawiają się wezwania do konkretnych postaw w życiu chrześcijańskim. Jeżeli jest inaczej, to pojawia się moralizatorstwo.

Kolejny błąd w głoszeniu kazań - głoszenie na bezludnej wyspie. Dzisiaj często się słyszy, kiedy parafianie pytani są o kazania, że treści homilii „są ponad głowami”, że nie mają odniesienia do życia, że ksiądz zadaje w homilii pytania, których nikt sobie nie zadaje, porusza niepotrzebne kwestie. Słuchacze nie muszą wchodzić na tę bezludną wyspę, to głoszący powinien dotrzeć do lądu, na którym są ludzie. Papież Franciszek powiedział, że ten, kto przygotowuje się do wygłoszenia homilii, ma nie tylko kontemplować słowo Boże, ale ma też kontemplować życie ludzi, którym służy.

A aspekty techniczne? Długość kazania, ton, sposób wypowiadania się, słownictwo? To też ma znaczenie.

Jest taka zasada w retoryce – być ucieleśnieniem głoszonej idei. Powinniśmy być świadkami głoszonych treści. Jeżeli klerycy na wykładach pytają mnie o podstawę w kazaniu, odpowiadam, że trzeba być świadkiem. Czyli mieć doświadczenie tego, co będziemy głosić. Świadek mówi całym sobą, a do współczesnego człowieka to właśnie przemawia. Wiemy z teorii komunikacji, że słuchacza przekonuje w największym stopniu wizerunek. Chodzi o to, jakie wrażenie zrobi mówca. Zanim wybrzmi komunikat, głoszący już jest komunikatem. Czyli zanim wybrzmi homilia z ust księdza, ksiądz już jest homilią.

Które kazanie jest już za długie? 15, 20, 30 minut?

Myślę, że w homilii nie chodzi o czas. Może być homilia krótka i kiepska oraz długa i świetna. Nie słyszałem, żeby ktoś narzekał na długie kazania śp. ks. Piotra Pawlukiewicza. I nikt nie mówił, dlaczego nie trwają 10 minut, tylko pół godziny. Ludzie chcieli go słuchać, specjalnie przychodzili na Mszę, którą odprawiał, bo wiedzieli, że będą dobre homilie.

Co ksiądz to różny styl mówienia. Na ile można sobie pozwolić na ambonie na indywidualność?

My, ludzie XXI wieku, jesteśmy przeczuleni na punkcie tych, którzy udają kogoś, kim nie są. Uczę tego kleryków już od kilku lat, żeby byli sobą, przygotowując i wygłaszając homilię. Uczę ich, żeby odkrywali siebie, pokazywali swoją naturę. Kiepsko działoby się w świecie muzyki, gdyby wszystkie piosenkarki śpiewały jak Maryla Rodowicz. Dzisiaj znamy popularnych kaznodziejów z YouTube’a. Wielu księży może łatwo wpaść w pułapkę: „jeśli będę jak ten fajny ksiądz z internetu, to ludzie będą chcieli mnie słuchać i mnie polubią”. Dzisiaj słuchacze zauważą udawanie. Nie chodzi o to, żeby wszyscy byli ojcami Szustakami czy księżmi Pawlukiewiczami. Sukces kaznodziejstwa jest wtedy, jak głoszący wydobędzie z siebie to, co prawdziwe, naturalne, autentyczne.

Co by Ojciec powiedział ludziom, którzy zrazili się do liturgii, do modlitwy na Mszy św. przez np. polityczne kazanie, czy takie, które uraziło ich uczucia?

Nie ma czegoś takiego jak kazanie polityczne. Może są tacy, którzy chcieliby, żeby istniały kazania polityczne. Faktem jest, że wątki polityczne występują czasami gdzieniegdzie w homiliach mszalnych. To niedobrze. Natomiast w klasyfikacji kazań znajdziemy np. kazania patriotyczne, które odegrały bardzo ważną rolę w życiu Kościoła i polskiego społeczeństwa. Patriotyzm jest wartością chrześcijańską, stąd miejsce na jego głoszenie także w homilii. To, że ktoś źle rozumie patriotyzm, słyszy kazanie z wartościami patriotycznymi, ale nazywa je politycznym – tu powstaje problem. Kościół powinien formować wiernych do zrozumienia i przyjęcia pewnych treści.

Wydaje mi się jednak, że granica pomiędzy kazaniem politycznym a patriotycznym jest dość cienka.

Nie sądzę. Jasne, że w kazaniu kompletnie nie chodzi o przekonywanie do jednej czy drugiej partii politycznej. My, jako głosiciele słowa Bożego, wzywamy do życia wartościami chrześcijańskimi. Debata polityczna dotyczy często pewnych postaw życiowych i wartości chrześcijańskich, które się w niej pojawiają. I tutaj dopiero możemy mieć do czynienia z cienką granicą. Np. kapłan z ambony w czasie homilii mówi o ochronie życia poczętego i przekazuje jasne nauczanie Kościoła w tej kwestii, kiedy jednocześnie w polityce trwa ostra debata o aborcji. Te tematy się zbiegają, ale nie oznacza to, że ksiądz uprawia politykę. On wzywa do życia wartościami chrześcijańskimi.

Zdarzyło się Ojcu słyszeć homilię, która była upolityczniona?

Na to jest konkrety zapis w kodeksie prawa kanonicznego. Kleryk nie powinien tego robić i tyle. Ksiądz katolicki na całym świecie nie może wzywać z ambony do wyboru konkretnej partii czy polityka. Wprost nie słyszałem takiego kazania, ale spotkałem się z mówieniem aluzyjnym. Taki kaznodzieja nie jest wiarygodny. Ma mówić jasno i konkretnie, a nie udawać i między wierszami coś przemycać. Jeśli boi się czegoś powiedzieć, to znaczy, że nie powinien tego mówić.

Niektórzy twierdzą, że katolickie ambony w Polsce to wsparcie dla konkretnych partii czy polityków.

Odwiedzając wiernych po kolędzie usłyszałem kiedyś w pewnej rodzinie, że lubią chodzić do tego kościoła, bo nie ma polityki na ambonie. Czyli jest takie przeświadczenie że może tak się dziać. Skądś się musiało ono wziąć. Z kolei kilka domów dalej członkowie innej rodziny oświadczyli mi, że nie chodzą do tego kościoła (chodziło o ten sam kościół parafialny, o którym mówiła poprzednia rodzina), bo ciągle tylko ta polityka się tam przewija. Jeden kościół, jeden temat, sąsiedzi i tak różne opinie. To mnie zastanowiło. Jeżeli ktoś mówi, że w jakimś kościele jest polityka, trzeba dobrze to sprawdzić, przebadać. Ja oczywiście nie zachęcam do tzw. churchingu, czyli wycieczek po parafiach, ale jeżeli komuś tak bardzo zależy na tym, żeby jak najlepiej przeżywać Eucharystię, także ze względu na homilię, i coś mu w jego parafii nie pasuje, to może oczywiście podjąć prostą decyzję i pójść do innego kościoła w mieście.

Od kiedy kazania trafiają do Internetu, dyskusja nad nimi jest bardzo szeroka. Zarówno świeccy, jak i duchowni oceniają poszczególne homilie.

Homilia jest wydarzeniem, które może zaistnieć tylko w liturgii. To nie tylko to, co ksiądz mówi. Homilia się dzieje w czasie liturgii. Z języka greckiego homilia oznacza dialog – przyjazną rozmowę. Ta rozmowa swoją drogą jest dozwolona, i pewnie byliśmy świadkami, jak ksiądz rozmawiał z ludźmi siedzącymi w ławkach. Ale chodzi o dialog liturgiczny. Bóg wychodzi do człowieka, mówi do niego, a człowiek Mu odpowiada. Homilia jest dla uczestników liturgii. Zakładamy, że we Mszy świętej uczestniczą osoby, które nie sprzeciwiają się wartościom Ewangelii. Więc jeżeli ksiądz głosi poprawne treści, zgodne ze słowem Bożym, to nikt z obecnych w kościele nie powinien się sprzeciwić temu, co słyszy. Powinien się karmić tym słowem. Ale są takie sytuacje, kiedy w kościele znajdują się ludzie niewierzący np. przy uroczystościach ślubnych, pogrzebowych, czy podczas chrztu. Wówczas homilia ma wymiar ewangelizacyjny, bo oni też są adresatami tego głoszenia. A to, co trafia do Internetu, nie jest już homilią, bo słyszymy ją poza liturgią. Zresztą wystąpienia publiczne księży przybierają różne formy jak vlogi, konferencje.

Popiera Ojciec internetowe formy głoszenia słowa Bożego?

Ma to swoje zalety, ale również pułapki. Pułapką jest to, że można się zachwycić kaznodziejami w sieci i pozostać jedynie na poziomie odbiorcy internetowego, czyli nie zrobić kroku dalej w wierze. Słyszałem kiedyś kobietę, która mówiła: "nie muszę chodzić do kościoła, bo wystarczy, że włącz sobie filmy ulubionego katolickiego księdza. To zaspokaja moje potrzeby duchowe". Ewangelizacyjne materiały internetowe nie mogą być celem samym w sobie, ale powinny prowadzić do Chrystusa, czyli do Kościoła, do wspólnoty w zgromadzeniu liturgicznym.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto