Rozmowa z Zendonem Hamiltonem - nowym środkowym ASCO Śląska Wrocław
* Wygląda Pan na bardzo zmęczonego (rozmawialiśmy bezpośrednio po treningu - przyp. M.L.)
- Rzeczywiście - trochę dostaliśmy w kość. Trening trwał ponad dwie i pół godziny - to całkiem sporo. Tym bardziej, że mam trochę zaległości i muszę je teraz nadrabiać.
* Jak długo Pan nie trenował?
- Miałem dwa i pół miesiąca przerwy, a więc trochę czasu odpoczywałem od koszykówki. Teraz potrzebuję trochę treningów i czasu, by dostosować się do nowego stylu gry.
* Ile czasu zajmie Panu dojście do optymalnej formy?
- Nie wiem. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Może musisz spytać trenerów - to oni patrzą na nasza pracę z boku i powinni to wiedzieć najlepiej.
* A Pan jak uważa?
- To nie tylko kwestia mojej formy, ale przystosowanie się do innego rodzaju koszykówki. Grałem w NBA - tam są inne zasady, inna filozofia gry. Muszę przestawić się na europejski basket - na to potrzeba czasu.
* Przecież grał Pan już kiedyś w Europie!
- To prawda. Tyle tylko, że po pierwsza grałem krótko, po drugie było to dość dawno. Teraz koszykówka jest szybsza, no a ja jestem trochę starszy. Wszystko się zmienia. Dlatego mogę śmiało powiedzieć, że to będzie dla mnie nowe doświadczenie.
* Po 9 latach w NBA gra w Polsce to dla Pana prawie emerytura?
- Nie - na pewno nie. Na emeryturę się nie wybieram. Przynajmniej jeszcze nie teraz.
* Ale do Polski przyjechał Pan tydzień później, niż wynikało to ze wcześniejszych ustaleń. Dlaczego?
- Wiele osób - zarówno z USA jak i z Europy - odradzało mi przyjazd do Polski. Miałem same złe opinie - o Polsce, Wrocławiu, prezesie klubu, drogach, samochodach i pogodzie. Zacząłem się zastanawiać, czy na pewno mam się wybrać do kraju, gdzie wszystko jest złe.
* Co się stało, że zmienił Pan zdanie?
- Zacząłem sprawdzać te informacje i okazało się, że wiele z nich się nie potwierdziło. Klub ma tradycje i jest bardzo utytułowany, walczy o wysokie cele, jest dobry trener, nowy właściciel i prezes.
* W NBA stracił Pan miejsce w składzie Portland Trail Blazers po meczu przeciwko Golden State, w którym miał Pan 12 punktów i 14 zbiórek. Jak to możliwe, by zwolniono zawodnika z takimi statystykami?
- Widocznie nie byłem właściwą osobą dla tego klubu. Po takim meczu może to nie jest normalna sytuacja, ale w NBA wiele rzeczy nie jest normalnych.
* Był Pan zaskoczony decyzją Portland?
- Jasne, że tak. Ale mnie generalnie zaskakuje wiele rzeczy na świecie. Widać nawet taki mecz niczego nie gwarantuje.
* A co Pana zaskoczyło w Polsce?
- Przede wszystkim to, jak traktują mnie wszyscy ludzie dookoła. Są bardzo sympatyczni i otwarci. Gdziekolwiek się pojawiam zagadują do mnie, witają się, pytają co słychać. Nie spodziewałem się takiego zachowania. Ale to bardzo miłe.
* W NBA występował Pan jako środkowy czy silny skrzydłowy?
- Grałem na obu pozycjach i czuję się na nich tak samo dobrze.
* Zagra Pan w niedzielę z Kagerem?
- Nie wiem - wszystko zależy od decyzji trenerów. Jeśli zespół będzie mnie potrzebował - na pewno będę gotowy.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?