MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Nie jest bokserem

Michał Lizak
WROCŁAW - Nie mam nic do Urlepa, choć w trakcie niedzielnego meczu prawie skoczyliśmy sobie do gardeł - twierdzi Josip Vranković, najlepszy koszykarz Prokomu Trefla Sopot w finałach play off.

WROCŁAW - Nie mam nic do Urlepa, choć w trakcie niedzielnego meczu prawie skoczyliśmy sobie do gardeł - twierdzi Josip Vranković, najlepszy koszykarz Prokomu Trefla Sopot w finałach play off.

* Prokom Trefl w sobotę i niedzielę to jakby dwie różne drużyny. Co się stało?
- Oba mecze były bardzo twarde i wyrównane. Przynajmniej do pewnego momentu. Różnica polegała tylko na tym, jak były sędziowane. Nie zrozum mnie źle. Nie mam pretensji do sędziów, ale w niedzielnym spotkaniu dopuścili chyba do zbyt ostrej gry. Zagrań faul, albo na pograniczu faulu było bardzo wiele. Poza tym w trzeciej kwarcie bardzo źle zagraliśmy w defensywie, nie zdołaliśmy powstrzymać Śląska. I to zdecydowało o porażce.

* Dla ciebie także sobotnie spotkanie, w którym zaliczyłeś rekordowe w tegorocznych finałach 29 punktów, było zdecydowanie lepsze. W niedzielę miałeś spore problemy...
- Jeden zawodnik nigdy nie może wygrywać kilku meczów. Takie spotkanie, czy taka kwarta, jak w sobotę, może się zdarzyć od czasu do czasu, ale nie w każdym pojedynku. Musi być jeszcze kilku innych graczy, którzy pociągną wynik, poderwą zespół. Nam tego zabrakło. O sędziowaniu już mówiłem. Jak trzy czy cztery razy wszedłem pod kosz i sędziowie nie reagowali na faule, wiedziałem już, że będzie nam bardzo ciężko.

* Nie byłeś zaskoczony, że mometami w niedzielnym spotkaniu kryli cię nawet wysocy gracze - Wright czy Tomczyk?
- Nie. Nie było to żadne zaskoczenie, bo wcześniej już się to zdarzało. Zresztą tak naprawdę w taktyce wrocławian, zarówno w ataku, jak i w obornie, nic się nie zmieniło. Różnica polegała tylko i wyłącznie na tym, że wiele zagrań, po których w sobotę odgwizdywano faule, w niedzielę sędziowie puszczali jako czyste i legalne. Tak na pewno nie powinno być.

* W niedzielę doszło do utarczek słownych pomiędzy tobą a trenerem Urlepem. Z boku wydawało się, że raczej za sobą nie przepadacie...
- Rzeczywiście. Doszło do takiej sytuacji, ale to wszystko odbywało się w ferworze gry. Osobiście nic nie mam do Urlepa. Nie podobało mi się tylko to, co wyprawiał przy ławce rezerwowych. Swoimi reakcjami wywierał naciski na sędziów, a to nie powinno mieć miejsca.

* Z twoich gestów na boisku wynikało, że z Urlepem chętnie porozmawiałbyś w inny sposób, poza halą...
- Pokazałem mu tylko, że jak chce, to chętnie podyskutujemy o koszykówce po meczu, poza halą. Ale zapewniam cię, że chodziło mi tylko o rozmowę. Jestem koszykarzem a nie bokserem (śmiech).

* We Wrocławiu nikt nie chce się do tego oficjalnie przyznać, ale wszyscy szykują się już na mistrzowską fetę. Będziecie chcieli ją popsuć?
- Taki mamy plan (śmiech).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Derby Trójmiasta: oprawa meczu Lechia Gdańsk - Arka Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto