Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie dostałem oferty z Wrocławia

Michał Lizak
Jerzy Chudeusz Fot. Wojciech Wilczyński
Jerzy Chudeusz Fot. Wojciech Wilczyński
Rozmowa z Jerzym Chudeuszem, trenerem Polpharmy Starogard Gdański. Czy to prawda, że dostał Pan propozycję, by być drugim trenerem w ASCO Śląsku? - Nie - takiej oferty nie było, rozmawiałem z ludźmi ze Śląska, ale ...

Rozmowa z Jerzym Chudeuszem, trenerem Polpharmy Starogard Gdański.

Czy to prawda, że dostał Pan propozycję, by być drugim trenerem w ASCO Śląsku?
- Nie - takiej oferty nie było, rozmawiałem z ludźmi ze Śląska, ale trudno to nazwać propozycją...

A jak to nazwać?
- Nie wiem. Może zapytaniem o moją sytuację w Polpharmie? Sprawdzano jedynie, czy gdybym był wolnym trenerem, to byłbym zainteresowany pracą we Wrocławiu.

I co Pan powiedział?
- Że nie jestem wolnym trenerem.

Ale nie da się ukryć, że trenerski stołek, na którym siedzi Pan w Starogardzie Gdańskim, był swego czasu bardzo gorący...
- Zawsze tak jest, gdy zespół ma słabsze wyniki. Teraz też nie jest różowo - wygraliśmy jeden ligowy mecz - w Słupsku, przerwaliśmy serię porażek. Ale nasza sytuacja wciąż jest trudna.

Może więc warto byłoby zdecydować się na spokojniejszą pracę asystenta we Wrocławiu?
- Gdybym chciał spokojnej pracy, to na pewno nie byłbym trenerem. A poza tym ja na pewno nie zostawię zespołu, nie rzucę wszystkiego tylko dlatego, że pojawiała się jakaś oferta. Wierzę w to, co robię, wierzę, że praca, którą wykonujemy, w końcu przyniesie oczekiwane rezultaty.

Pana dymisji głośno domagali się nawet kibice Polpharmy...
- Nie podam się do dymisji. Jeśli zarząd klubu będzie niezadowolony z mojej pracy, zawsze może mnie zwolnić. Ja sam nie zrezygnuję. Nie uważam oczywiście, że wszystko jest świetnie. Dla mnie to też mocno frustrujące - przegrywać kilka razy w samej końcówce. Ale takie jest życie i mam nadzieję, że limit pechowych porażek już wyczerpaliśmy. Wciąż szukamy graczy, którzy jeszcze wzmocnią nasz zespół i pozwolą odmienić naszą sytuację.

Może zrobi to Deng Gai z ASCO Śląska?
- Jestem zainteresowany tym graczem. Dochodziły do nas informacje, że Śląsk może z niego zrezygnować. Jeśli tak się stanie, na pewno chętnie będę widział go w moim zespole. To młody, szalenie energetyczny zawodnik, który z naszym Hernolem Hallem mógłby stworzyć świetny podkoszowy duet.

Z tego co wiem, to ASCO Śląsk wcale nie musi rezygnować z Gaia, bo jego kontrakt kończy się w grudniu...
- Ja już swoje powiedziałem - chcę tego chłopaka. U nas na pewno będzie dłużej grał. Jak mam testować kolejnego zawodnika kompletnie anonimowego, którego przysyła się do klubu na podstawie statystyk, to wolę postawić na faceta, który już się pokazał. Teraz to już robota agentów i szefów klubu.

A propos szefów. Ostatnio do dymisji podał się prezes Polpharmy - Tomasz Rogalski. Powodem były słabe wyniki?
- Nie wiem - to jego decyzja. Na pewno jednak seria porażek miała na nią wpływ.

A czy ta dymisja wpływa na Pana pracę?
- Nie. Robimy swoje i wierzę, że w końcu Polpharma zacznie osiągać dobre rezultaty.

Dobre, czyli jakie?
- Naszym celem wciąż jest walka o play-off, choć zdaję sobie sprawę, że straty z początku sezonu są spore i trudno będzie je odrobić. Dlatego koncentrujemy się po prostu na kolejnym meczu.

Dziś przed wami spotkanie we Wrocławiu. Po zwycięstwie w Słupsku Pana zespół wreszcie się chyba odbudował?
- Na pewno atmosfera jest o wiele lepsza. Choć my wszyscy zdajemy sobie sprawę, że już wcześniej graliśmy dobrze. Brakowało tylko szczęścia, odrobiny zimnej krwi w końcówkach. Zresztą sama statystyka mówi wszystko. W czterech meczach, które przegrywaliśmy różnicą 2 punktów, mieliśmy zaledwie 20-procentową skuteczność rzutów z dystansu. W rywalizacji z Czarnymi trafiliśmy ponad połowę trójek i od razu dało to zwycięstwo. To jasne, że w każdym spotkaniu nie można rzucać z taką skutecznością. Ale wcześniej nawet 30 procent za 3 dałoby nam kilka wygranych więcej.

Czyli we Wrocławiu nastawiacie się na zwycięstwo?
- Zawsze wychodzimy na parkiet po to, by wygrać. Tak samo będzie i dzisiaj w Orbicie. Ale też zdaję sobie sprawę, że Śląsk jest na fali wznoszącej. Wrocławianie poprawili swoją pozycję w lidze, świetnie grają w pucharach. Na pewno u siebie będą faworytem.
Zatrzymanie Polpharmy jest chyba równoznaczne z powstrzymaniem Donalda Copelanda. Amerykański rozgrywający to w Pana zespole człowiek orkiestra. Rzeczywiście. Rzuca, podaje, kieruje grą. Wiele od niego zależy. Ale też przy nim dojrzewają inni gracze. Wiedzą, że muszą brać na siebie ciężar gry, że czasem trzeba go odciążyć od niektórych zadań, bo sam nie jest w stanie zawsze zagrać na 100 procent. Myślę, że Copeland nie jest naszą jedyną opcją.

Na dłuższy powrót do rodzinnego Wrocławia raczej się nie zanosi?
- Nie wiem, co będzie za kilka dni. Ja chciałbym pracować jak najdłużej, ale w tym zawodzie planowanie przyszłości, nawet z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, nie ma wielkiego sensu. Bo w każdej chwili można usłyszeć "Do widzenia. Pan tu już nie pracuje".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto