Nicholls mnie ujął

Rozmowa z Martą Półtorak, prezes Marmy Polskie Folie Rzeszów

* Przyjedzie Pani do Wrocławia na niedzielny mecz swojego zespołu?
- Niestety nie, obowiązki służbowe nie pozwalają. Ale 12 maja pojawię się na Grand Prix. Z dużą chęcią, bo Wrocław to piękne miasto.
* Wiemy, wiemy. Nawet ostatnio chciała Pani kupić w Rynku jedną z kamieniczek. Przetarg wygrał jednak obrzydliwie bogaty Irańczyk Ali Dadressan z funduszu Verity, wykładając 50 mln złotych.
- A tak, nasza firma stanęła do przetargu. Zajmujemy się też developerką, szukamy nowych możliwości inwestycji, nowych biur, a Wrocław zajmuje wysokie miejsce na tej mapie naszych poszukiwań.
* Zatem w przyszłości możemy się doczekać zespołu pod nazwą Atlas Marma Wrocław?
- To nie jest wykluczone. Ale - poważnie mówiąc - nie sądzę, by tak wielka firma jak Atlas była zainteresowana dzieleniem się nazwą z kimś innym.
* Współpracą z tak sympatyczną prezes mogliby się jednak zainteresować. Który to już rok inwestuje pani w żużel?
- Czwarty. I dziękuję za tak miły komplement.
* Po pierwszym meczu w Częstochowie zespół na komplementy jednak nie zasługiwał.
- Tak, faktycznie mieliśmy dziurawy skład. Gospodarze nie zgodzili się na przełożenie godziny spotkania, no i nie mogliśmy skorzystać ze Scotta Nichollsa. Dodatkowo kontuzjowany był Dave Watt i musieliśmy wstawić do składu juniora. A jeśli z pięciu seniorów dwóch brakuje, to praktycznie nie ma 40 procent drużyny. W meczu z ZKŻ-em straty odrobiliśmy jednak z nawiązką.
* Nie jest wykluczone, że w Pani zespole startuje tegoroczny mistrz świata.
- No tak, Nicki Pedersen był już nim w 2003 roku, ale teraz rozpoczął wspaniale. Proszę pamiętać, że mecz w Częstochowie był dla niego piątym z rzędu, w którym wywalczył komplet punktów, biorąc także pod uwagę angielską Elite League.
* To bardzo krewki, impulsywny zawodnik. Jak Panią traktuje?
- Wie pan, wszyscy żużlowcy mają zadziorne charaktery. Nicki to jednak profesjonalista w każdym calu i bardzo dobrze mi się z nim współpracuje. Ale wyjątki też są.
* Rozumiem, że nazywają się Rune Holta i Karol Baran. Obaj chcieli wycyganić od Pani pieniądze, twierdząc, że Marma nie wypełnia kontraktowych zapisów.
- Rune raz się wypowiedział i to pod wpływem emocji. Za jego przykładem poszedł Karol, bo uznał, że jest szansa na otrzymanie jakichś wirtualnych należności. Skoro nie potrafił ich podnieść z toru, to liczył, że uda się innym sposobem. Kolegium fachowców uznało jednak, że w obu przypadkach racja była po stronie klubu, a żądania zawodników okazały się bezpodstawne.
* Rozmawia Pani z zawodnikami o ich problemach sprzętowych?
- Raczej takich rozmów unikam. Wiem co to jest krzywka czy łańcuszek sprzęgłowy, wiem też jak pracuje silnik. Ale z wykształenia nie jestem mechanikiem, lecz elektronikiem. Dyskutujemy jednak często na różne tematy - i sportowe, i osobiste. Myślę, że zawodnicy mi ufają.
* A Pani zaufała zimą Scottowi Nichollsowi, który do tej pory w naszej lidze błyszczał.
- To prawda, były obawy. Ze Scottem rozmawialiśmy już rok temu. Wtedy mówił jednak otwarcie, że nie nastawia się na ligę polską i żeby na niego nie liczyć. Teraz z kolei zapewniał, że to jest już ten moment, że będzie przygotowany sprzętowo i pod każdym innym względem. No i pierwszy mecz z ZKŻ-em (12 pkt) rozwiał te obawy. Scott ujął mnie również tym, że jak mógł pomagał na torze juniorowi. Niebawem wróci Dave Watt, także przesympatyczny człowiek, i będziemy walczyć. Dlatego nie myśleliśmy o wypożyczeniach Świderskiego, Słabonia czy innych zawodników.

RAMKA
Atlas Wrocław - Marma Rzeszów
niedziela, Stadion Olimpijski, godz. 16.30
Atlas: 9. Andersen, 10. Jędrzejak, 11. Gapiński, 12. Bjerre, 13. Crump, 14. Korbel, 15. Sitera.
Marma: 1. N. Pedersen, 2. Miesiąc, 3. Dobrucki, 4. Kuciapa, 5. Nicholls, 6. Leś, 7. Messing.
* Inne mecze 3. kolejki: Leszno - Częstochowa (godz. 16.30), Toruń - Zielona Góra (godz. 17), Tarnów - Bydgoszcz (godz. 16, Polsat Sport).

FOT. Krzysztof Łokaj