Zamiast czterech zabiegów z fizjoterapii, tylko dwa. Taki los czeka w tym roku niepełnosprawne dzieci, które muszą korzystać z rehabilitacji. Narodowy Fundusz Zdrowia przeznaczył na świadczenia mniej pieniędzy.
- Już musieliśmy zrezygnować z zajęć na basenie - przyznaje Maciej Sokołowski, dyrektor przychodni przy ul. Dobrzyńskiej we Wrocławiu.
Najbardziej martwią się rodzice chorych dzieci. - Wiadomość o problemach z finansowaniem zajęć spadła na nas jak grom z jasnego nieba pod koniec grudnia. Dowiedziałam się o tym od terapeutki. Oficjalnie w przychodni nikt żadnych informacji nam nie udziela - ubolewa Anna Rychel, mama czteroletniego Miłosza, u którego lekarze podejrzewają autyzm. Pani Anna podkreśla, że udało się to wykryć właśnie dzięki wczesnemu rozpoznaniu i wielomiesięcznym zabiegom rehabilitacyjnym.
Miłosz zrobił ogromne postępy, a stan jego zdrowia się polepszył. Chłopiec dwa razy w tygodniu miał zajęcia na basenie, masaże, zajęcia z logopedą, z dogoterapii, psychomotoryki i integracji sensorycznej. - Mój syn cały czas wymaga terapii. Wiem, że nie dostanie się na część zajęć. Najbardziej szkoda mi basenu, bo dla dzieci autystycznych kontakt z wodą jest zbawienny. No i zajęć z integracji sensorycznej, które dużo mu dały - mówi mama Miłosza.
Zakończył się rządowy program pilotażowy "Wczesna interwencja". Trwał dwa lata, od 2005 do 2007 roku. Objęte były nim dzieci niepełnosprawne lub zagrożone niepełnosprawnością wraz z rodzicami. Chodzi o maluchy np. z porażeniem mózgowym, z zespołem Downa, z autyzmem. W 60 wybranych ośrodkach w kraju mali pacjenci byli objęci specjalistyczna opieką.
W ramach zajęć dzieci korzystały: m.in. z fizjoterapii, basenu, zajęć z logopedą, dogoterapii, masaży. Ich rodzice z kolei mogli liczyć na pomoc terapeutyczną, która polegała na spotkaniach z psychologiem. Wszystko mieli w jednym miejscu. Pieniądze na leczenie, zabiegi i zajęcia z psychologami pochodziły w większości z NFZ-tu, ale też swoją część dołożyły Ministerstwo Edukacji Narodowej (np. na zajęcia z pedagogiem i psychologiem) i Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób iepełnosprawnych. Teraz za rehabilitację płaci wyłącznie NFZ. I to tylko za świadczenia medyczne.
- Program się sprawdził. Chcieliśmy, by obowiązywał przez następne lata, ale na jego kontynuację nie zgodził się premier - wyjaśnia dr Adrianna Pietraszkiewicz z ośrodka "Promyk Słońca" we Wrocławiu, który zajmuje się rehabilitacją.
Alicja Szatkowska z Milickiego Stowarzyszenia Przyjaciół Dzieci i Osób Niepełnosprawnych i współtwórczyni programu mówi, że to tragedia. - Najbardziej ucierpią dzieci głęboko upośledzone lub niepełnosprawne - uważa.
Nie wszystkich rodziców stać na opłacanie zabiegów. Nie mówiąc o tym, że część rodziców będzie musiała zostać w domu. Nikt też nie pomyślał, jakie koszty poniesie państwo, płacąc choćby rentę niepełnosprawnemu w przyszłości.
Joanna Mierzwińska, rzeczniczka dolnośląskiego oddziału NFZ uspokaja. - Dla pacjenta nie powinno się wiele zmienić. Dostanie zabiegi, ale będzie musiał na nie jeździć do kilku miejsc, a dotąd miał to wszystko w jednym ośrodku - tłumaczy.
Fiaskiem zakończyły się negocjacje NFZ z pogotowiem ratunkowym na temat weekendowej i świątecznej pomocy wyjazdowej oraz transportu sanitarnego.
Koniec więc z dowożeniem chorych pacjentów karetkami na rehabilitację, czy zastrzykami robionymi przez pielęgniarkę w domu. Podpisano umowę jedynie na ratownictwo medyczne. Od nowego roku pogotowie na Dolnym Śląsku zajmuje się więc tylko pomocą w nagłych wypadkach. Szefowie dolnośląskich stacji pogotowia są wzburzeni tym, że NFZ zaproponował za te same usługi dwie stawki: wyższą lekarzom rodzinnym i niższą pogotowiu.
Pierwszy trening polskich piłkarzy pod okiem 2500 kibiców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?