Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Napad na wrocławski oddział banku. Sprawcy wpadli, ale pieniędzy nie odzyskano

RED
Mija 20 lat od zuchwałego skoku na konwój, do którego doszło we wrocławskim oddziale banku Raiffeisen Centrobank.

W piątek, 8 stycznia 1999 roku popołudniu z wrocławskiego oddziału banku Raiffeisen Centrobank wyruszył konwój. Dowódca-Jarosław, kierowca bankowozu Cezary S. z Oleśnicy i trzech innych ochroniarzy - Jacek, Bartosz i Rafał wieźli 3,7 mln.zł w zagranicznych walutach. Była to wówczas równowartość blisko jednego miliona dolarów. Konwój miał dostarczyć pieniądze do Poznania.

Marki, liry, dolary
Sceną dla „kradzieży stulecia” stała się leśna droga między wioskami Borowa i Raków, około 20 kilometrów od Wrocławia - pisała wtedy jedna z ogólnopolskich gazet. - To tam znaleziono specjalnie przystosowanego do przewozu pieniędzy forda transita i ubezpieczającego go poloneza caro oraz trzech oszołomionych ochroniarzy-Jacka Ż., Rafała S. i Bartosza J. Bankowóz był pusty. Z zaplombowanej skrzyni zniknęło 3 miliony 707 tysięcy złotych należących do Raiffeisen Centrobank SA.Wraz z bankowymi workami pełnymi szeleszczących marek, dolarów, funtów szterlingów, franków i lirów zniknęli dwaj ochroniarze, dowódca konwoju Cezary S.i kierowca JarosławS.

Wpadli w Monachium
Pod koniec kwietnia tego samego roku niemieccy komandosi zatrzymali obu ochroniarzy w Monachium. Choć sprawą ujęcia oleśniczanina Cezarego S. zajmował się także Interpol, na jego trop wpadła ostatecznie wrocławska policja. Mężczyźni ukryli się w mieszkaniu Wandy L., która kilka lat wcześniej wyjechała na zachód. Znaleziono przy nich dwa telefony komórkowe oraz perukę. Pieniędzy-nie. I Jarosław S., i Cezary S.mieli plan, by uciec do Australii lub Kanady. Kontaktowali się wcześniej z tamtejszą Polonią. Zamiast tego 30 czerwca wrócili do Polski. Sąd wystąpił o ekstradycję.W lipcu prokuratura zakończyła ich przesłuchiwanie. - Konwojenci nadal przetrzymywani są w oddzielnych pomieszczeniach, aby nie mogli się porozumiewać-mówił wtedy prokurator prowadzący śledztwo Tomasz Fedyk.

W maju 1999 roku prokuratura zatrzymała też żony obu konwojentów i mężczyznę, podejrzanych o paserstwo,czyli obracanie skradzionymi pieniędzmi. Oni również nie ujawnili, gdzie znajdują się pieniądze. Ostatecznie konwojentów oskarżono o rozbój z użyciem niebezpieczne go narzędzia. - Prokuratura i Sąd Okręgowy przyjęły, że dosypany do sałatki lek usypiający -lorafen - można potraktować jak „środek obezwładniający”-pisała ogólnopolska prasa. - Ale obrońcy w swojej apelacji stwierdzili,że ich klienci są niewinni i nie ma żadnych dowodów,że to oni ukradli pieniądze. Zarzucali też Sądowi Okręgowemu, że źle zinterpretował przepisy. Ich zdaniem gdyby przyjąć, że Cezary i Jarosław w ogóle są winni to na pewno nie można uznać, że sałatka z lekiem usypiającym to„środek obezwładniający”. O opinię poproszono Sąd Najwyższy,a ten uznał, że lorafen działa...kojąco. Mężczyźni zostali skazani na 11 lat więzienia.Są już na wolności. A co ze skradzionym milionem? W dalszym ciągu skradzione w 1999 roku pieniądze to praw do podobnie największa suma, jaka padła łupem złodziei w powojennej historii Polski. Dotychczas do największego na padu w ostatnim półwieczu, zwanego napadem stulecia, doszło w czerwcu 1998r. Przestępcy,którzy napadli na jeden z warszawskich kantorów, zrabowali 1,3 miliona zł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto