Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Najpierw muflon, potem chrupki - Dvadeset Kuna Studio: młodzi, niezależni wałbrzyscy filmowcy

Adam Plona
Młodzi wałbrzyscy filmowcy przekonują, że śmiać się można ze wszystkiego.   FOT. Kamil Drejer
Młodzi wałbrzyscy filmowcy przekonują, że śmiać się można ze wszystkiego. FOT. Kamil Drejer
Ich produkcje widziało już kilka tysięcy osób, mają rozpoznawalny styl i zaufanych widzów. Jako jedyni będą reprezentować Wałbrzych na ogólnopolskich festiwalach.

Ich produkcje widziało już kilka tysięcy osób, mają rozpoznawalny
styl i zaufanych widzów. Jako jedyni będą reprezentować Wałbrzych na ogólnopolskich festiwalach.
– To kawał dobrej roboty – mówi Piotr Wykrzyński, krytyk filmowy. Kino niezależne połączyło grupę nastolatków z... chrupkami i muflonem

Pierwszy film stworzyli trzy lata temu. Nie mieli pojęcia o reżyserii, pisaniu scenariuszy i niuansach technicznych. Do nagrywania używali starej kamery VHS. Wszystko wymyślali na żywo, improwizując. Pierwszą produkcję nazwali „Happy Holidays 2: Klątwa Jelonka”.
– Było przy niej dużo zabawy, a film spodobał się znajomym. To nas zmobilizowało do dalszej pracy – wspomina Paweł Byra. Potem kręcili aparatem cyfrowym. Jakość pozostawiała wiele do życzenia, ale nikt nie zwracał na to uwagi.
– To miało urok. Pierwsze ujęcia, pierwsze montowanie. Zresztą dziś chętnie wracamy do tamtych obrazów – mówi.

Kochają absurd
Chorwacja. Pozornie spokojny dzień. Nagle, jak z podziemi wyrastają... kuny (tamtejsza waluta – przyp. red.) i zaczynają biegać w kółko. Jakiś przerażony człowiek krzyczy: „Dvadeset kuna, dvadeset kuna!” – to fragment snu Piotrka Kasprzyka, który dał początek nazwie zespołu. – Później do rozpaczliwego okrzyku dodaliśmy tylko słowo „Studio” – wspomina, śmiejąc się Paweł.
Dvadeset Kuna Studio ma dziś na koncie już dwadzieścia filmów.
– Uwielbiamy absurdalny humor. On pojawia się w każdym naszym filmie – tłumaczy Paweł. Wydaje się, że zakochali się w nim także widzowie. Podczas ostatniego festiwalu w wałbrzyskim Rynku publiczność z niecierpliwością czekała na „Muflony” – jedną z ich sztandarowych pozycji.
Film opowiada o grupie zapaleńców, która szuka w parku muflona. Kiedy chcą już zrezygnować, nagle na horyzoncie pojawia się zwierzę. Poszukiwacze biegną za nim, ale muflon okazuje się szybszy. Ci jednak gonią go dalej, aż w końcu zaskakują podczas snu. Okazuje się, że to przebieraniec. Zaskoczeni wypytują o dziwne zdarzenia przechodniów. Powoli trafiają na trop ogólnoparkowego spisku, a kluczem do zagadki okazuje się podejrzanie zachowujący się dyrektor. Furorę robi szczególnie końcowa piosenka w wykonaniu Piotrka Kasprzyka. Jej refren podczas imprezy odśpiewała kilkusetosobowa publiczność.
Kolejny film, „Chrupki”, doczekał się pięciotysięcznej widowni.
– Byłem akurat w Lubiążu, gdzie odbywał się festyn z licznymi warsztatami. Wziąłem kamerę, licząc, że może czegoś się tam nauczę. Pokazałem organizatorom to co zrobiłem i usłyszałem: „Chcemy więcej” – opowiada Paweł.
Film to cykl króciutkich scenek z dwoma chrupkami w roli głównej. Zawieszone na sznurkach, prowadzą ze sobą zaskakujące dialogi. W jednym z odcinków chrupek z lewej mówi do kolegi z prawej: „– Ej, zobacz, jaka fajna laska!”, a tamten odpowiada: „Przestań, pasztet”. Wypada dodać, że po scenie przetoczyła się puszka. Z pasztetem oczywiście.
W kolejnej scence rozmowa toczy się na temat edukacji. – Co u ciebie? – pyta jeden. – Zdawałem na studia – mówi drugi. – I co, przyjęli cię? – No co ty, przecież jestem chrupkiem...
W Lubiążu Paweł oglądał swój film w tłumie innych widzów.
– Pierwszy raz poczułem, że to, co robimy, podoba się innym – przyznaje.

Będę filmowcem!
– Nam chodzi głównie o zabawę, której efekt można później zobaczyć, pokazać innym. Tworzymy przede wszystkim to, co podoba się nam – mówi Paweł Byra, który jest szefem grupy, głównym montażystą i reżyserem, choć – jak podkreśla – nad wieloma rzeczami pracują wspólnie.
– Ja już nauczyłem się pewnych technik operatorskich i narzędzi montażowych. Reszta musiałaby dopiero je poznawać, więc wziąłem to na swoje barki – tłumaczy. Paweł jest przekonany, że w przyszłości nadal będzie kręcił filmy. Już dziś solidnie się do tego przygotowuje – czyta literaturę, jeździ na festiwale i uczestniczy w warsztatach. Ostatnio uczył go znany z filmów „Tato” i „Sara” Maciej Ślesicki.
Młody reżyser próbuje swoich sił także poza Dvadeset Kuna Studio. Bierze udział w konkursie, w którym co dwa miesiące musi przygotować film na zadany temat. Ostatnio była to „miłość”. Paweł przygotował dokument o małżeństwie, które żyje ze sobą już czterdzieści osiem lat. Opowiada, jak chodził po mieście i szukał starszych osób, które nadal trzymają się za ręce. Jego zdaniem, ten film był bardziej dopracowany technicznie i zdecydowanie pozbawiony tak charakterystycznego dla wcześniejszych absurdu.
– Chciałem pokazać, że potrafię zrobić coś innego – tłumaczy Paweł.
Oprócz niego w zespole działa jeszcze pięć osób. Piotr Kasprzyk, Marek Mastej i Bartosz Brzeziński mają po 17 lat. Piotr Głód i Artur Kot są od nich o rok młodsi. Wszyscy uczą się w wałbrzyskich liceach.
– Sporym problemem jest czas, a ściślej jego brak. Wszyscy mamy dużo obowiązków w szkole i w domu. Nie zawsze zostaje wolna chwila na zajęcie się reżyserią – mówi Piotrek Kasprzyk.
Nagranie i zmontowanie filmu trwa nawet kilka miesięcy. Tak długo powstawały np. 17-minutowe „Muflony”.
– Najgorzej jest się do tego zabrać, bo montowanie przypomina układankę, w której często brakuje elementów. Zadaniem reżysera jest zgrabnie to połączyć w sensowną całość – tłumaczy Paweł Byra.

Szykują się do walki
Mimo że filmy wałbrzyskiej grupy podobają się publiczności, młodzi reżyserzy wiedzą, że nie mogą spocząć na laurach.
– Pracujemy nad projektem, który chcemy pokazać na festiwalach KAN i Offensiva. Musi być dobry, żeby przeszedł przez eliminacje – tłumaczy Piotrek Kasprzyk. Twierdzi, że choć nie mają dobrego sprzętu (kamera cyfrowa), to jednak nawet nim można zrobić dobre, gładkie ujęcia i profesjonalnie je obrobić.
– To wymaga jednak doświadczenia i umiejętności, dlatego cały czas uczestniczymy w różnych spotkaniach przyfestiwalowych z operatorami i ekipą montażową – dodaje.
– Scena niezależna jest dość wąska. Tu wszyscy się znają, kojarzą nazwiska. Chcemy być od początku odbierani pozytywnie, dlatego postaramy się dopiąć wszystko na ostatni guzik – tłumaczy Paweł Byra.
Nowy film ma powstać jesienią. Grupa nie chce na razie zdradzać o czym będzie. •

O Autorach

Adam Plona
Niedawno ukończył 18 lat, uczeń II LO w Wałbrzychu, w maju czeka go egzamin maturalny. Chce studiować politologię na Uniwersytecie Warszawskim. Reporterską profesją interesował się od dawna, biorąc udział w licznych warsztatach dziennikarskich i obserwując zmiany na rynku prasowym. Dziś nie rozstaje się z ołówkiem i notatnikiem, w którym zbiera materiały. Ciągle stara się ulepszać swój warsztat, podglądając w redakcji doświadczonych kolegów. Interesuje się też polityką, teatrem i literaturą. – To bardzo pomaga mi w pracy – tłumaczy. Po ciężkim dniu grywa na gitarze.

Kamil Drejer
Ma 18 lat, w tym roku zdaje maturę w II LO w Wałbrzychu. Fotografią zaczął się interesować kilka lat temu, gdy dostał od taty starego, rosyjskiego Zenita. Od tamtej pory nie myśli o niczym innym. Większość wolnego czasu poświęca na zabawę z obrazem – robi zdjęcia i wywołuje je w ciemni, którą sam stworzył w łazience. Systematycznie pochłania nowe książki o fotografii, a z aparatem prawie nigdy się nie rozstaje.
– Zawsze może zdarzyć się coś godnego uwagi – mówi. Chce być coraz lepszy, dlatego zamierza studiować fotografikę. Jego marzeniem jest związać się z nią na stałe – łącząc pracę z przyjemnością.

od 7 lat
Wideo

Jak wyprać kurtkę puchową?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto