Ekranizacje komiksów nie są żadną nowością w światowym kinie. Wystarczy wspomnieć „Batmana”, „Kajko i Kokosza”, „Asterixa i Obelixa”, czy nawet „Jeża Jerzego”. Tym razem mamy do czynienia z francusko-belgijską produkcją na podstawie mało znanego w kraju nad Wisłą komiksu. Jest nim Marsupilami autorstwa André Franquina.
Fabuła oparta jest na standardowym motywie drogi i przygody, gdzie główni bohaterowie mają za zadanie ocalić świat. Naznaczeni zostają do tego przez przepowiednię, której sens dostrzegają dopiero podczas spełniania się jej kolejnych wersów. Akcja została osadzona w egzotycznej Palombii, której daleko do cywilizowanego świata. Jest to państewko rządzone przez dyktatora, który tylko z pozoru panuje nad wszystkim żelazną ręką. I właśnie w tej scenerii spotykamy Dana Geraldo (w tej roli Alain Chabat), który dostaje ostatnią szansę na utrzymanie się w telewizji – musi zrobić program, który będzie hitem. Jego celem jest wywiad z wodzem plemienia Pajów, do którego ma go zaprowadzić miejscowy cwaniak. Problem w tym, że na drodze wszystkich staje mityczne stworzenie, które „istnieje pomimo tego, że nie istnieje” – Marsupilami.
Nowy dyktator chce Marsupilami dla stworzenia eliksiru młodości, dziennikarz dla telewizyjnego hitu, a Pabito Cameron (Jamel Debbouze), aby udowodnić swoim dzieciom, że wcale nie kłamał mówiąc, że już wcześniej widział to mityczne zwierzę. Jak potoczą się ich losy i czy każdy z nich odnajdzie to, czego szuka?
Zawartość
„Na tropie Marsupilami” to film familijny, który powinien zapewnić rozrywkę zarówno dzieciom, jak i dorosłym. Można mieć co prawda wątpliwości, czy wszystkie sceny rzeczywiście nadają się dla najmłodszych, jednak nie jest ich na szczęście zbyt wiele. Wprawne oko z pewnością dostrzeże wiele nawiązań do współczesnej popkultury, świata mediów, czy polityki. Autorzy postarali się, aby rozśmieszać widza na każdym kroku. Nie są to co prawda żarty i gagi najwyższych lotów, ale nikt nigdy nie zakładał, że będzie to kino ambitne. Film nie zmusza do specjalnego myślenia. Miało być prosto, śmiesznie i tak jest w rzeczywistości.
Animacja
Technicznie film stoi również na wysokim poziomie. Nie można zarzucić niczego animacji tytułowego zwierzęcia. Jego ruchy są płynne i „pełne gracji”, a i nie ma się wrażenia, jak przy wielu Hollywoodzkich produkcjach, że został on „doklejony” do obrazu na siłę. Wszystko jest tutaj na swoim miejscu i wszystko do siebie pasuje. Finalnie otrzymujemy opowieść o zwierzęciu, które budzi sympatię każdego widza. Trudno nie polubić sympatycznej mordki Marsupilami.
Jeżeli do całości dodamy bardzo dobry polski dubbing otrzymamy film w sam raz na jesienny wieczór. Może oprócz salw śmiechu, Marsupilami będzie przyczółkiem do refleksji nad wymierającymi gatunkami?
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?