Zagłębie w znakomitym stylu kończy ten rok. Podopieczni trenera Smudy w sobotę pewnie pokonali Odrę Wodzisław 2:0
– Prawdziwych mężczyzn poznaje się po tym, jak kończą. Nie mamy się chyba czego wstydzić. Życzę wszystkim wesołych świąt – tak w sobotę Franciszek Smuda pożegnał się z dziennikarzami
Radość tego szkoleniowca była uzasadniona. Zagłębie w bardzo trudnych warunkach pokonało Odrę Wodzisław 2:0 i ma na swoim koncie aż 25 pkt (mecz z Pogonią zagra na wiosnę). Smuda, choć spieszył się na 50. urodziny menedżera wodzisławian Edwarda Sochy, dał się jednak namówić dziennikarzom na krótką pogawędkę.
– O co będzie grało Zagłębie wiosną? O kolejne punkty – wyjaśniał z uśmiechem Franz. Przedstawiciele mediów jednak nie odpuszczali i koniecznie chcieli się dowiedzieć, kto wzmocni lubinian. – Rozglądamy się tu i tam, do przodu, do tyłu – kontynuował Smuda. – A może Pan powie, na jakie pozycje poszukujecie piłkarzy? – padło z tłumu. – Na wszystkie – ucinał trener Zagłębia.
Pewne jest, że lubinianie chcą sprowadzić ofensywnego pomocnika z Brazylii (mówi się nawet o Fernandao – byłym graczu Marsylii). Podobno obecnie dogadują szczegóły z jego menedżerem. Na celowniku znaleźli się także obrońca Marcin Drzymont (Odra Wodzisław) i boczny pomocnik Paweł Sobolewski (Jagiellonia). O tego ostatniego bije się jednak wiele innych klubów ekstraklasy z Legią na czele. Lubinianie chcą także pozyskać bramkarza. Kandydatów jest trzech: Mariusz Pawełek (Odra), Rafał Misztal (Świt) oraz Łukasz Pabiniak (Pogoń Szczecin).
Kto może odejść? Na meczu z Odrą obecni byli trener ŁKS-u Wiesław Wojno oraz menedżer Marek Chojnacki. Łodzianie chcieliby wypożyczyć z Zagłębia przede wszystkim napastnika – Brazylijczyka Gilcimara. Ale na tym nie koniec. Jest wielce prawdopodobne, że w tym samym kierunku podąży lewy pomocnik Sławomir Pach (właśnie z Łodzi przyszedł do Lubina). Lubińscy działacze nie mają nic przeciwko temu, aby do Śląska wrócił Mateusz Żytko. Musi jednak dojść do porozumienia ze swoim obecnym pracodawcą w sprawie rozwiązania kontraktu.
Zagłębie porozumiało się już z Polonią Warszawa w sprawie przełożenia meczu Pucharu Polski na przyszły rok. Teraz musi to zatwierdzić PZPN.
– Nie ma sensu grać w takich warunkach. W sobotę mamy więc ostatni w tym roku trening, a potem czekają nas wakacje do 9 stycznia – zakończył Smuda.
– Dawid Plizga się nie ślizga – ten slogan autorstwa jednego z kibiców najlepiej oddaje to, co działo się podczas konfrontacji Zagłębia z Odrą
Płyta stadionu w Lubinie przypominała lodowisko. Dlatego było dużo niedokładnych i przypadkowych zagrań. W takich warunkach najlepiej czuł się mały pomocnik miejscowych Dawid Plizga, który w ostatniej chwili zastąpił kontuzjowanego Wojciecha Łobodzińskiego (naderwany mięsień łydki w pucharowej batalii z Wisłą Kraków, co wyklucza go z wyjazdu na mecz drugiej reprezentacji Polski ze Szkocją).
Parszywa pogoda (zimno, deszcz i śnieg) oraz obchodzona w zagłębiu miedziowym Barbórka sprawiły, że na trybunach zasiadło tylko 700 sympatyków futbolu. Jeszcze przed meczem kibice wywiesili dwa transparenty: „Nowy rok – nowy stadion” oraz „Chłopaki, trzymajcie się”. Nic dziwnego, w Lubinie już chyba wszyscy mają dosyć oglądania piłkarzy w takich warunkach.
– Nie chcę się powtarzać, ale to cud, że znów nikomu nic się nie stało. Nie da się grać ładnie i dobrze w piłkę w grudniu na płycie, która nie jest podgrzewana – zaznaczał Franciszek Smuda, trener Zagłębia.
Początek tego spotkania należał do gości. Bardzo dobrze spisujący się w środku pola Mariusz Zganiacz raz po raz uruchamiał skrzydłowych. Już w 3 min Maciej Korzym mógł zaskoczyć Mariusza Liberdę, ale z pola karnego uderzył za słabo. Napór gości szybko jednak ustał. W 13 min Mariusz Pawełek pokazał, że jest jednym z lepszych bramkarzy w lidze. W kapitalny sposób zdołał wybić na róg strzał głową Łukasza Mierzejewskiego. W 34 min był już jednak bezradny, po bombie z małej odległości Plizgi.
Wszędobylski Plizga miał także współudział przy drugim trafieniu gospodarzy (w 76 min). – Stałem tuż przy linii autowej i wszystko widziałem dokładnie. Bartczakowi wyszedł strzał życia. Piłka wpadła w samo okienko – komplementował uderzenie lubinianina Waldemar Fornalik, opiekun Odry.
– Koniec ligi jest bardzo ważny. Te trzy punkty będą nam teraz towarzyszyć do czasu wznowienia rozgrywek. Chciałbym, aby od dzisiaj Odra wygrywała, bo przecież stamtąd pochodzę. Życzę wam wesołych świąt. A teraz nie pytajcie mnie już o nic więcej. Przyjaciel, którego znacie – czyli Edek Socha – w czwartek skończył pięćdziesiątkę. Musimy wypić parę drinków – zakończył Franz.
JAK PADAŁY BRAMKI
1:0 – Kalousek przedziera się lewą stroną, podaje w pole karne. Do piłki dochodzi Iwański, który oddaje ją do Plizgi, a ten potężnym uderzeniem zaskakuje Pawełka.
2:0 – Plizga zagrywa do Bartczaka, który kapitalnym strzałem z 16 metrów trafia w okienko.
Zagłębie lubin 2 (1)
Odra wodzisław 0 (0)
Bramki: Plizga (34), Bartczak (76).
Wydanie specjalne Gol24 - Studio EURO 2024 - odcinek 1
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?