MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Na przełamanie

Wojciech Koerber
Mimo że wrocławianki przegrywały w tie-breaku 1:6, odniosły piąte ligowe zwycięstwo.
  FOT. WOJTEK WILCZYŃSKI
Mimo że wrocławianki przegrywały w tie-breaku 1:6, odniosły piąte ligowe zwycięstwo. FOT. WOJTEK WILCZYŃSKI
SIATKÓWKA Już pod koniec trzeciego seta część kibiców zaczęła opuszczać halę Gwardzistkom przypominała się w Mielcu ostatnia porażka ze Sladkim Grehem, ale tym razem w tie-breaku okazały się ...

SIATKÓWKA

Już pod koniec trzeciego seta część kibiców zaczęła opuszczać halę

Gwardzistkom przypominała się w Mielcu ostatnia porażka ze Sladkim Grehem, ale tym razem w tie-breaku okazały się lepsze

Sobotnie spotkanie w Mielcu po raz kolejny pokazało, jak nieprzewidywalna jest żeńska siatkówka. Nastroje zmieniały się kilkakrotnie i tylko jeden z pięciu setów zakończył się tak, jak teoretycznie powinien.

Kupisz ukarana
Pod koniec pierwszej odsłony gospodynie prowadziły już 21:18, by końcówkę przegrać z kretesem. Na 7 oczek wrocławianek odpowiedziały tylko jednym i Gwardia była w tej partii górą - 25:22. W drugiej sytuacja się powtórzyła. Najpierw jednak przy stanie 16:16 żółtą kartkę za rozmowę z arbitrem zobaczyła kapitan Gwardii Małgorzata Kupisz.
- Kilkoma decyzjami zostałyśmy skrzywdzone. Chciałam tylko poinformować arbitra, że zamierzam umieścić w protokole uwagę, ale nawet nie dał mi tego powiedzieć. Spodziewałyśmy się takiego sędziowania, bo w Mielcu to powszechne. To jednak dziwne, że spotkanie sędziują liniowi, bo przecież główny może zmieniać ich decyzje - powiedziała nam M. Kupisz. Można się tylko domyślać jak te werdykty wpłynęły na wrocławianki, które chwilę później przegrywały 17:20. Jednak i tym razem końcówka należała do nich.

W trzeciej partii ekipa Rafała Błaszczyka miała już 6 oczek przewagi (22:16). W tym momencie część kibiców wzięła kurtki pod pachy i zaczęła kierować się w stronę wyjścia. To był błąd. Gwardzistki nie potrafiły skończyć ośmiu kolejnych piłek i gospodynie wyszły na prowadzenie 24:22, by zwyciężyć ostatecznie 27:25. - To faktycznie może się zdarzyć tylko w żeńskiej siatkówce - krytycznie przyznała kapitan Gwardii. Czwarta partia przebiegała pod dyktando gospodyń, które doprowadziły do stanu 2:2. W tym momencie wrocławianki poczuły się jak trzy dni wcześniej podczas meczu ze Sladkim Grehem, kiedy również prowadziły 2:0, by przegrać po tie-breaku.

Matlak nie wie
Trudno sobie wyobrazić, że ostatnią partię wygrały jednak wrocławianki 15:11, skoro przegrywały już 1:6. Świetnie funkcjonował jednak gwardyjski blok i przewaga szybko stopniała do dwóch oczek (8:6). Ostatni punkt zapewnił przyjezdnym atak ze skrzydła Anny Barańskiej.
Trener Rafał Błaszczyk żałował, że spotkanie nie zakończyło się po trzech setach, ale większy żal mógł jednak czuć Jerzy Matlak. Przecież wcześniej jego ekipa uległa we własnej hali Nafcie 2:3, mimo czterech punktów przewagi (7:3) w tie-breaku. - Nie wiem już jak wysoko trzeba w nim prowadzić, żeby wygrać. Brakuje mi zawodniczek, które wzięłyby na siebie ciężar odpowiedzialności - przekonywał podłamany trener, który przed rokiem zrobił z mielecką ekipą wielką rzecz - w walce o brąz Stal pokonała Naftę.

Stal Mielec 2
ZEC SV Gwardia 3
22:25, 21:25, 27:25, 25:21, 11:15

Stal: Cabajewska, Kicior, Pugaczowa, Pavelkova, Rutkowska. Lis, Kościelna (libero) - Ząbek, Wysocka, Natanek.
Gwardia: Kupisz, A. Barańska, Bamber. Koprowska, Kaczor, Gomułka, Jagiełło (libero) - Dawidowicz, Naryniecka, Szkudlarek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto