– Dziękuję Gregowi, że w finale zostawiał mi sporo miejsca. Dzięki temu mogłem go wyprzedzić – komplementował rywala Jason Crump, zwycięzca sobotniego Grand Prix Europy
To nie był polski wieczór, choć Jarosław Hampel i Tomasz Gollob swoje plany minimum zrealizowali. Jeździec Atlasa z reguły świetnie wychodził spod taśmy, choć akurat w finale refleksu pod taśmą mu zabrakło. Ale motocykl miał szybki. Czyja to robota?
– Tym razem nie jechałem na sprzęcie od Flemminga Graversena. Skorzystałem z silnika od nowego tunera z zagranicy, którego nazwisko zachowam jednak w tajemnicy – próbował przekonywać Hampel. Według naszych informacji – blefował. W piątek, podczas oficjalnego treningu, w boksie Małego krzątał się właśnie Graversen.
Alergia Golloba
Tomasz Gollob, choć bez wątpienia myślał o czymś więcej niż tylko półfinał, sprawiał wrażenie wyjątkowo spokojnego. Ale nie obyło się bez szukania winy wokół siebie. – Według mnie to nie był tor dla Polaków. Ja wolałbym trochę twardszy. Czy nawierzchnia została przygotowana pod Crumpa? Bez komentarza – tłumaczył najlepszy polski żużlowiec, mając wyraźne pretensje do trenera WTS-u Marka Cieślaka. W kuluarach takim dyplomatą już nie był. Mówił coś o „wchodzeniu Crumpowi w tyłek”. Prawda jest jednak taka, że ani Gollob, ani żaden z Polaków, nie dzwonił wcześniej do Cieślaka z zapytaniem czy też sugestiami, jaki tor będzie lub jaki by sobie życzył. Nicki Pedersen czy Greg Hancock nie narzekali, tylko wygrywali starty. A we Wrocławiu to klucz do sukcesu.
Już na piątkowym treningu można było zauważyć, że Gollobowi – jak co roku o tej porze – zaczyna przeszkadzać alergia. Przymknięte oko i chusteczka przy nosie to był znajomy widok. Po zawodach alergia nie stała się jednak powodem odpadnięcia w półfinale. – Jestem sportowcem i nie będę mówił, że but był za ciasny czy coś w tym rodzaju. Czułem się dobrze. Szkoda tylko, że w półfinale przeszkodził mi jeden zawodnik (Nicki Pedersen). Myślałem, że pojedzie stabilniej po łuku, a on zmienił tor jazdy i tak to wyglądało, jakby celował w moją stronę – wyjaśniał Polak, który tym razem startował na GM-ach.
Kasprzak lubi Hampela
Na wszelkie pytania alergicznie reagował za to ojciec Piotra Protasiewicza – Paweł. Nic dziwnego, PePe w dwóch turniejach uzbierał 4 oczka. Po zawodach w Krsku mówił, że został sprowadzony na ziemię, w sobotę wspominał o zimnym prysznicu. Lepiej wypadł jeżdżący z dziką kartą Krzysztof Kasprzak. – Miała być ósemka. Wtedy byłbym pewien przyszłorocznych startów GP. Ale jest dobrze. Pokonałem Rickardssona i Adamsa. Szkoda, że Jarek nie wygrał, bo bardzo go lubię – mówił leszczynianin.
W pierwszym z półfinałów Hancock dał się wyprzedzić Crumpowi, ale skutecznie go skontrował. W finale Amerykanin już nie dowiózł prowadzenia do mety. Ich pojedynki oglądali następcy, jeszcze na matczynych rękach: roczny Wilbur Hancock i blisko 4-letni Seth Crump. •
Pierwszy trening polskich piłkarzy pod okiem 2500 kibiców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?