MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Na drugim brzegu tęczy - Nie było w niej nic z gwiazdy, a trema potrafiła ją sparaliżować

Michał Raińczuk
Po jej śmierci usłyszałem w telewizji, że była hipiską. A gdzie tam! Nie traciła czasu na bzdury – wspomina Mirę Kubasińską Józef Skrzek Pierwsze kroki na scenie stawiała jako ośmiolatka.

Po jej śmierci usłyszałem w telewizji, że była hipiską. A gdzie tam! Nie traciła czasu na bzdury – wspomina Mirę Kubasińską Józef Skrzek

Pierwsze kroki na scenie stawiała jako ośmiolatka. Jedenaście lat później, w 1963 roku, zdobyła wyróżnienie na Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie. Już wtedy towarzyszył jej Tadeusz Nalepa, przyszły partner życiowy i lider grup, które niewiele później przyniosły im sławę – Blackoutu i wywodzącego się z niego Breakoutu. Przeboje „Poszłabym za tobą”, „Na drugim brzegu tęczy” i przede wszystkim „Gdybyś kochał, hej” uczyniły z niej gwiazdę, a jej głos jednym z najbardziej znanych w historii polskiego rocka.
– Poznaliśmy się na przełomie lat 60. i 70. Odebrałem ją jako sympatyczną, bardzo energiczną i dynamiczną dziewczynę. A do tego kobiecą, romantyczną. I nigdy się to nie zmieniło – opowiada Józef Skrzek, wówczas basista i pianista Breakoutu, później założyciel i lider SBB.
Jazda po angielsku
Zapamiętał ją z tego okresu nie jako szaloną rockmankę, tylko opiekuńczą matkę, której nieobce były takie obowiązki domowe jak prasowanie. Zawsze koleżeńska i zawsze fair. Żywiołowa na scenie, również poza nią nie lubiła siedzieć w miejscu.
– Przepadała za wędrówkami, spacerami, bardzo lubiła rozmawiać. Zdarzało się, że na trasie wiało nudą. Wtedy chłopaki siadały za stołem i grały w karty. Ale ona nie spędzała czasu na bzdurach – mówi Skrzek.
Była odważna, szybko się uczyła. Tak jak wtedy, gdy wspólnie robili prawo jazdy. – Ktoś tam akurat przyjechał samochodem z Anglii. To było prawdziwe sportowe auto z kierownicą po prawej stronie. Ale Mira i tak wszystko w mig łapała – śmieje się muzyk.
W pracy była inspirująca, ale nie należała do zwolenniczek długich prób. Wolała ćwiczyć krótko, ale konkretnie.

Rock importowany
Wydając w 1969 roku płytę „Na drugim brzegu tęczy”, Breakout stał się pierwszym polskim zespołem rockowym z prawdziwego zdarzenia. Próbne jazdy brytyjskim samochodem nie były jedynym kontaktem z zagranicą Kubasińskiej i Breakoutu, co dało się słyszeć na ich albumach. Doświadczenia zbierali podczas koncertów w Holandii, słuchając na żywo Led Zeppelin, The Doors, Jefferson Airplane, The Who...
W Polsce królowały bigbitowo-festiwalowe klimaty. A Breakout po powrocie z wojaży zafundował krajanom dawkę brzmień, których nad Wisłą jeszcze nie było. Passa trwała dziesięć lat, w tym czasie Kubasińska wydała również solowe płyty, „Mirę” i „Ogień”. A potem? Potem zakończył się związek Kubasińskiej z Nalepą i – w 1980 r. – rozpadł się Breakout. Wokalistka wycofała się z show-biznesu na niemal dekadę.

Porozumienie bluesmanów
– Poznałem ją na jednej z edycji Rawy Blues. Była otwarta na ludzi, cały czas uśmiechnięta – wspomina Sławek Wierzcholski, który współpracował z Mirą Kubasińską po jej powrocie na scenę w latach 90. Wystąpili razem na dwudziestoleciu Nocnej Zmiany Bluesa, macierzystej grupy Wierzcholskiego.
– Klimat był wspaniały. Była dla mnie starszą, pełną życzliwości koleżanką – mówi jeden z najbardziej znanych polskich bluesmanów.
Mówią tak zresztą wszyscy, niezależnie od tego, czy trafili na Mirę czterdzieści czy dziesięć lat temu. Wielki talent, profesjonalistka w pracy, świetny kompan poza sceną.
– Spotkanie z nią było niesamowite. To samo myślenie, zrozumienie, zachowanie. W chwili poznania czułem, jakbyśmy byli przyjaciółmi od lat – opowiada Jarosław Tioskow z Kasy Chorych, który również grywał z byłą wokalistką Breakoutu. Kiedyś w sali prób powiedziała mu: – Jurek, przecież ty brzmisz jak mój stary Nalepa sprzed lat!
Tioskow pamięta, że mimo ogromnego doświadczenia, potrafiła sparaliżować ją trema. Tak jak przed ich wspólnym koncertem w ramach Olsztyńskich Nocy Bluesowych. Zdarzało się, że wpadał do niej do hotelu. Zapalili razem, wypili po sto gramów i pogadali.
– Zagadnąłem niedawno jednego ze znajomych: „Co tam u Miry?”. W odpowiedzi usłyszałem, że nie najlepiej. Ale wiadomość o jej śmierci była czymś niewiarygodnym – mówi Tioskow. Skrzek ostatni raz widział Mirę po ubiegłorocznym koncercie w Szczecinie. – To było po śmierci Cześka Niemena. Bardzo wszystko przeżywała. Pamiętam, że w pewnym momencie zaśpiewała a cappella „Czy mnie jeszcze pamiętasz”...•

Mira Kubasińska zmarła we wtorek. Trafiła do szpitala po ciężkim wylewie krwi do mózgu. Miała 61 lat.

od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto