Po jej śmierci usłyszałem w telewizji, że była hipiską. A gdzie tam! Nie traciła czasu na bzdury – wspomina Mirę Kubasińską Józef Skrzek
Pierwsze kroki na scenie stawiała jako ośmiolatka. Jedenaście lat później, w 1963 roku, zdobyła wyróżnienie na Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie. Już wtedy towarzyszył jej Tadeusz Nalepa, przyszły partner życiowy i lider grup, które niewiele później przyniosły im sławę – Blackoutu i wywodzącego się z niego Breakoutu. Przeboje „Poszłabym za tobą”, „Na drugim brzegu tęczy” i przede wszystkim „Gdybyś kochał, hej” uczyniły z niej gwiazdę, a jej głos jednym z najbardziej znanych w historii polskiego rocka.
– Poznaliśmy się na przełomie lat 60. i 70. Odebrałem ją jako sympatyczną, bardzo energiczną i dynamiczną dziewczynę. A do tego kobiecą, romantyczną. I nigdy się to nie zmieniło – opowiada Józef Skrzek, wówczas basista i pianista Breakoutu, później założyciel i lider SBB.
Jazda po angielsku
Zapamiętał ją z tego okresu nie jako szaloną rockmankę, tylko opiekuńczą matkę, której nieobce były takie obowiązki domowe jak prasowanie. Zawsze koleżeńska i zawsze fair. Żywiołowa na scenie, również poza nią nie lubiła siedzieć w miejscu.
– Przepadała za wędrówkami, spacerami, bardzo lubiła rozmawiać. Zdarzało się, że na trasie wiało nudą. Wtedy chłopaki siadały za stołem i grały w karty. Ale ona nie spędzała czasu na bzdurach – mówi Skrzek.
Była odważna, szybko się uczyła. Tak jak wtedy, gdy wspólnie robili prawo jazdy. – Ktoś tam akurat przyjechał samochodem z Anglii. To było prawdziwe sportowe auto z kierownicą po prawej stronie. Ale Mira i tak wszystko w mig łapała – śmieje się muzyk.
W pracy była inspirująca, ale nie należała do zwolenniczek długich prób. Wolała ćwiczyć krótko, ale konkretnie.
Rock importowany
Wydając w 1969 roku płytę „Na drugim brzegu tęczy”, Breakout stał się pierwszym polskim zespołem rockowym z prawdziwego zdarzenia. Próbne jazdy brytyjskim samochodem nie były jedynym kontaktem z zagranicą Kubasińskiej i Breakoutu, co dało się słyszeć na ich albumach. Doświadczenia zbierali podczas koncertów w Holandii, słuchając na żywo Led Zeppelin, The Doors, Jefferson Airplane, The Who...
W Polsce królowały bigbitowo-festiwalowe klimaty. A Breakout po powrocie z wojaży zafundował krajanom dawkę brzmień, których nad Wisłą jeszcze nie było. Passa trwała dziesięć lat, w tym czasie Kubasińska wydała również solowe płyty, „Mirę” i „Ogień”. A potem? Potem zakończył się związek Kubasińskiej z Nalepą i – w 1980 r. – rozpadł się Breakout. Wokalistka wycofała się z show-biznesu na niemal dekadę.
Porozumienie bluesmanów
– Poznałem ją na jednej z edycji Rawy Blues. Była otwarta na ludzi, cały czas uśmiechnięta – wspomina Sławek Wierzcholski, który współpracował z Mirą Kubasińską po jej powrocie na scenę w latach 90. Wystąpili razem na dwudziestoleciu Nocnej Zmiany Bluesa, macierzystej grupy Wierzcholskiego.
– Klimat był wspaniały. Była dla mnie starszą, pełną życzliwości koleżanką – mówi jeden z najbardziej znanych polskich bluesmanów.
Mówią tak zresztą wszyscy, niezależnie od tego, czy trafili na Mirę czterdzieści czy dziesięć lat temu. Wielki talent, profesjonalistka w pracy, świetny kompan poza sceną.
– Spotkanie z nią było niesamowite. To samo myślenie, zrozumienie, zachowanie. W chwili poznania czułem, jakbyśmy byli przyjaciółmi od lat – opowiada Jarosław Tioskow z Kasy Chorych, który również grywał z byłą wokalistką Breakoutu. Kiedyś w sali prób powiedziała mu: – Jurek, przecież ty brzmisz jak mój stary Nalepa sprzed lat!
Tioskow pamięta, że mimo ogromnego doświadczenia, potrafiła sparaliżować ją trema. Tak jak przed ich wspólnym koncertem w ramach Olsztyńskich Nocy Bluesowych. Zdarzało się, że wpadał do niej do hotelu. Zapalili razem, wypili po sto gramów i pogadali.
– Zagadnąłem niedawno jednego ze znajomych: „Co tam u Miry?”. W odpowiedzi usłyszałem, że nie najlepiej. Ale wiadomość o jej śmierci była czymś niewiarygodnym – mówi Tioskow. Skrzek ostatni raz widział Mirę po ubiegłorocznym koncercie w Szczecinie. – To było po śmierci Cześka Niemena. Bardzo wszystko przeżywała. Pamiętam, że w pewnym momencie zaśpiewała a cappella „Czy mnie jeszcze pamiętasz”...•
Mira Kubasińska zmarła we wtorek. Trafiła do szpitala po ciężkim wylewie krwi do mózgu. Miała 61 lat.
NORBLIN EVENT HALL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?