MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Na Dolnym Śląsku jeżdżą już karetki bez lekarzy

Anna Waszkiewicz
Fot. Janusz Wójtowicz Ogromna odpowiedzialność i dużo stresu – Paweł Gawłowski wie najlepiej, że praca ratownika medycznego do łatwych nie należy.
Fot. Janusz Wójtowicz Ogromna odpowiedzialność i dużo stresu – Paweł Gawłowski wie najlepiej, że praca ratownika medycznego do łatwych nie należy.
Ratownicy na sygnale Gdy chorzy zwracają się do nich „panie doktorze”, wyprowadzają ich z błędu. Uczyli się na Akademii Medycznej, ale lekarzami nie są.

Ratownicy na sygnale
Gdy chorzy zwracają się do nich „panie doktorze”, wyprowadzają ich z błędu. Uczyli się na Akademii Medycznej, ale lekarzami nie są. Ratują ludziom życie, choć reguły, według których pracują, nie zawsze są jasne

Paweł Gawłowski jest ratownikiem medycznym we Wrocławiu od 7 lat. Od miesiąca do pacjentów wyjeżdża w karetce tylko z kolegą po fachu. Bez lekarza.
– Poczułem się doceniony, gdy zaproponowano mi samodzielne wyjazdy, ale to nie jest szpan w czerwonym polarze. To ciężka i odpowiedzialna praca – tłumaczy ratownik.
O tym, czy do chorego przyjedzie ambulans z lekarzem, czy bez, decyduje dyspozytor pogotowia. Po krótkiej rozmowie z osobą wzywającą karetkę.
– My jeździmy głównie do zdarzeń drogowych – złamań, drobnych kolizji, napadów epilepsji, urazów – wylicza Gawłowski.

Bez izby
Mimo że pierwsze zespoły paramedyczne zaczęły wyjeżdżać już miesiąc temu, wciąż nie jest uregulowany zakres odpowiedzialności ratowników. Jerzy Karski, konsultant krajowy ds. medycyny ratunkowej, podkreśla, że paradoksalnie nie zalicza się ich do zawodów medycznych.
– Efekt jest taki, że jeśli ratownik popełni błąd, to poszkodowany może dochodzić praw jedynie na drodze cywilnej – argumentuje prof. Karski. – Brakuje korporacyjnej instancji, która mogłaby wydać zakaz wykonywania zawodu, ukarać ratownika upomnieniem lub naganą.
Zdaniem profesora, sytuację tę może zmienić przygotowany przez resort zdrowia projekt ustawy o zawodach medycznych. Paweł Trzciński, rzecznik ministerstwa, potwierdza, że ratownicy zostaną zaliczeni do zawodów medycznych.
– Ale nie planujemy tworzenia izb, które sprawowałyby merytoryczny nadzór nad tą grupą zawodową – rozwiewa wątpliwości rzecznik.

Pójdą za radą
Prof. Juliusz Jakubaszko, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Ratunkowej, podkreśla, że prawo nie precyzuje też, w jaki sposób ratownicy mają się konsultować z lekarzami. – I nie mają obowiązku korzystać z ich pomocy. Taka decyzja zależy tylko od oceny własnych umiejętności – wyjaśnia prof. Jakubaszko.
Na szczęście ratownicy podkreślają, że w razie czego nie zawahają się prosić o radę. – Na dyżurze jesteśmy w kontakcie telefonicznym z lekarzem inspekcyjnym pogotowia – zapewnia Gawłowski. – I nie sądzę, by w awaryjnej sytuacji ktokolwiek z nas nie skorzystał z jego rady. Przecież tu chodzi o ludzkie życie.

Mało zespołów
We Wrocławiu na 26 karetek są dwie, w których jeżdżą sami ratownicy. W Legnicy na 5 też dwie. W Wałbrzychu na 6 jedna. W Jeleniej Górze w każdym z 6 ambulansów jeżdżą ratownicy z lekarzami. Jerzy Karski, konsultant krajowy ds. medycyny ratunkowej, podkreśla, że te statystyki stawiają nas na samym końcu, jeśli chodzi o liczbę zespołów paramedycznych. Ale wkrótce może się to zmienić.
– Zmusi nas do tego rynek – tłumaczy Ryszard Kułak, dyrektor pogotowia w Wałbrzychu. – Coraz mniej lekarzy jest chętnych do pracy w pogotowiu, ktoś będzie musiał ich zastąpić.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto