MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Muzyka na eksport

Michał Raińczuk
Czy Annie Marii Jopek może się udać na Zachodzie? Wszystko na to wskazuje.
 FOT. Magda Kołodzińska
Czy Annie Marii Jopek może się udać na Zachodzie? Wszystko na to wskazuje. FOT. Magda Kołodzińska
Kto ma szansę zaistnieć na zachodnim rynku, a kto porywa się z motyką na słońce? - Na jeden dobry polski zespół, który wybiera się na Zachód, przypada kilkadziesiąt lepszych od niego.

Kto ma szansę zaistnieć na zachodnim rynku, a kto porywa się z motyką na słońce?

- Na jeden dobry polski zespół, który wybiera się na Zachód, przypada kilkadziesiąt lepszych od niego. Nawet kiedy założymy, że jest na tym samym poziomie artystycznym, to na co np. Brytyjczykom grupa, jakich mają mnóstwo na miejscu? Spójrzmy na Sistars. Dziewczyny są świetne, ale biali z Europy Wschodniej nie powinni naśladować murzynów z Brooklynu. To naprawdę nie ma większego sensu - mówi Paweł Kostrzewa, dziennikarz muzyczny radiowej Trójki.
Prób podboju zachodnich rynków było już mnóstwo. Wystarczy przypomnieć Maanam i Hey, dwa ostatnie przykłady. W obu przypadkach dużo się mówiło, w obu niewiele się działo.
- Maanam chciało robić dużą karierę, ale byli już na to po prostu za starzy. Młodzi nie zaczną nagle słuchać nie znanych sobie czterdziestolatków. Starsi również po nich nie sięgną, bo mają już swoich sprawdzonych przez lata faworytów. A wypromowanie polskiego zespołu za granicą to dość ryzykowna, nie gwarantująca zysków inwestycja. Nic dziwnego, że brakuje chętnych, żeby wyłożyć na to pieniądze - mówi Kostrzewa.
Kto ma więc szansę znaleźć swoich odbiorców poza krajem? Jak pokazują przykłady, głównie zespoły w Polsce mało popularne, nie kopiujące zachodnich wzorców, często niszowe. Świetnie radzi sobie wrocławski Skalpel, który nagrywa dla londyńskiej wytwórni Ninja Tune, coraz głośniej robi się o folkowej Kapeli Ze Wsi Warszawa, wyrobioną pozycję mają już klezmerski Kroke i metalowy Vader, prawdziwa gwiazda w Japonii, regularnie koncertująca również w Stanach Zjednoczonych. Niedawno nagrodę European Breakthrough Award odebrał w Cannes Myslovitz.
- Niszowe u nas często okazuje się na czasie za granicą - wyjaśnia Krzysiek Ostrowski, wokalista łódzkiego Cool Kids Of Death, jednej z polskich grup, która wydaje się mieć szansę na zaistnienie na Zachodzie. Firmowane przez nich brudne, bardzo teraz modne gitarowe granie spodobało się już w Niemczech, gdzie pod koniec ubiegłego roku ukazała się anglojęzyczna wersja płyty CKOD, jedna z piosenek pojawiała się w brytyjskim BBC Radio 1, na koncie mają sporo koncertowych wojaży, a w tym roku szykują się kolejne. Niewykluczone, że CKOD zagra kilka razy przed Iggy Popem.
- Trzeba być profesjonalnym muzykiem, osobą komunikatywną, znającą języki, potrafiącą odnaleźć się w showbiznesie. No i przede wszystkim należy mieć coś do przekazania, najlepiej ze swojską, słowiańską nutą - wymienia warunki zaistnienia poza krajem dziennikarz muzyczny Hirek Wrona. Za największego pewniaka uważa Annę Marię Jopek, której anglojęzyczna płyta "Secret" w maju ukaże się w całej Europie.
- Ma wszystko, żeby zawojować świat - zapewnia Wrona.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Lady Pank: rocznica debiutanckiej płyty

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto