Zagłębie Lubin, już z nowym prezesem – Mirosławem Jabłońskim, rozegra dziś zaległy mecz ekstraklasy z Polonią Warszawa (godz. 18.30)
Wczoraj rada nadzorcza Zagłębia powołała nowy zarząd. Jerzego Fiutowskiego na fotelu prezesa zastąpi Mirosław Jabłoński. – Czuję się przede wszystkim trenerem. Dlatego będę odpowiadał tylko za sprawy sportowe – zapewnia były szkoleniowiec lubinian
Dla dobrze poinformowanych osób z kręgów bliskich lubińskiemu klubowi ta nominacja nie jest niespodzianką. W poprzednim tygodniu do Zagłębia wrócił Jacek Kardela. Został przewodniczącym rady nadzorczej klubu, a ta już w poniedziałek powołała na prezesa zaufanego człowieka Kardeli, czyli Jabłońskiego. – Znalazłem się w Lubinie trochę niespodziewanie. Po zmianach, jakie ostatnio nastąpiły w klubie, dostałem propozycję pracy. Nie zastanawiałem się długo i zdecydowałem się ją przyjąć. Myślę, że gdy zwracano się do mnie z ofertą, zaważyło moje doświadczenie – mówi nowy szef Zagłębia, który pracował w tym klubie jako trener przez trzy sezony. W 2001 roku odszedł do Amiki Wronki, a ostatnio szkolił piłkarzy Wisły Płock. Kontraktu jeszcze nie podpisał, ale formalnie od wczoraj rządzi klubem.
W porozumieniu z trenerem
– Będę odpowiadał za sprawy sportowe, czyli wszystko, co związane jest z zespołem. W tym także za transfery. Oczywiście wszystko w porozumieniu ze szkoleniowcem. Doskonale znam trenera Smudę i na pewno nie będziemy działać wbrew sobie – zapewnia Jabłoński. Wtajemniczeni wiedzą, że jednym z pierwszych zadań nowego prezesa będzie podpisanie z Franzem nowego kontraktu. Według plotek, Smuda otrzymał już propozycję pracy z Cracovii. Sam jednak temu stanowczo zaprzeczył.
Inna teoria mówi, że Jabłoński może w przyszłości zostać nowym trenerem Zagłębia. Ale wydaje się ona mało prawdopodobna. Bo po co dawano by mu od razu fotel prezesa? Najczęściej w takich przypadkach trenerowi oferuje się stanowisko dyrektora sportowego, z którego potem wraca się na ławkę trenerską.
Ciężka rola faworyta
W cieniu wydarzeń na górze, dziś o godzinie 18.30 lubinianie zmierzą się w zaległym meczu z ostatnią w tabeli Polonią Warszawa. – Gdy GKS Katowice spadał z ligi, to mój ówczesny zespół, podobnie jak Czarne Koszule, zajmował ostatnie miejsce w tabeli. Wiem, że piłkarze takiej drużyny dają z siebie wszystko i mecze z nimi nie są spacerkiem – mówi skrzydłowy lubinian Dawid Plizga. – Poloniści także chcą się pokazać trenerom i kibicom. Dlatego takie spotkania są trudniejsze, niż wtedy gdy nie jest się faworytem – zaznacza 20-latek.
Plizga po pierwszych meczach, kiedy był rezerwowym, wrócił do I jedenastki i strzelił gola w meczu z Koroną. – Bardzo się cieszę, bo zawsze lepiej jest grać od początku spotkania, niż wchodzić w jego trakcie. Ale gdy znów przyjdzie mi być rezerwowym, pogodzę się z tym. Zmieniając kolegę, też można pomóc zespołowi – skromnie zaznacza zawodnik. •
Zgadnij kto to? Sportowe gwiazdy jako dzieci
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?