Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mścił się nie będę - Rozmowa z Robertem Witką - koszykarzem BOT Turowa

Michał Lizak
fot. Krzysztof Ziółkowski
fot. Krzysztof Ziółkowski
• Przed derbami chyba mocno odczuwaliście presję, bo przeciwko Bergsonowi Śląskowi graliście bardzo nerwowo. – Nikt nie chciał budować u nas niepotrzebnego zdenerwowania, ale fakt, że rozgrywaliśmy pierwszy ...

• Przed derbami chyba mocno odczuwaliście presję, bo przeciwko Bergsonowi Śląskowi graliście bardzo nerwowo.
– Nikt nie chciał budować u nas niepotrzebnego zdenerwowania, ale fakt, że rozgrywaliśmy pierwszy oficjalny mecz przed własną publicznością, zrobił swoje. Było sporo nerwów i nie wszystko układało się po naszej myśli. Najważniejsze, że wygraliśmy, bo początki sezonu zawsze są trudne.

• W I kwarcie imponował Pan skutecznością z dystansu (16 punktów). Tak miało być?
– Trudno takie rzeczy zakładać przed meczem – po prostu tak się wszystko ułożyło. Wpadłem w jakiś rytm rzucania – wpadała mi trójka za trójką. Ale tak samo, jak szybko się to zaczęło, tak szybko się skończyło. Śląsk zmienił obronę, skończyły się pozycje i przestałem oddawać rzuty.

• A może był Pan specjalnie zmotywowany, bo graliście z ekipą trenera Andreja Urlepa, który nie powołał Pana latem do kadry?
– Nie. Ja nie potrzebuję dodatkowej motywacji. Urlep świetnie mnie zna, bo przez lata u niego grałem i trenowałem. Skoro uznał, że nie pasowałem do tej drużyny – to ja to szanuję. Kadra jest dla najlepszych, a ja latem na pewno tak się nie czułem. I nie mam o to do nikogo żalu.

• Jakie wrażenie wywarł na Panu zespół Bergsona Śląska?
– Bardzo pozytywne. Spodziewałem się, że właśnie tak zagrają – twardo, walecznie, z charakterem. Znam Urlepa i to była jego typowa koszykówka. Niczym nas nie zaskoczył.

• O co mogą walczyć wrocławianie?
– Z taka grą spokojnie widzę Śląsk w pierwszej czwórce.

• A Turów?
– Podobnie, choć nikt takiego celu przed nami nie stawiał. Lepiej zakładać, że trzeba wygrywać mecz po meczu i zobaczyć, co z tego wyjdzie.

• Trener i prezes Turowa odpowiadają dokładnie tak samo. Dlaczego wszyscy w Zgorzelcu tak bardzo próbują uciec przed wytyczeniem sobie jasnych celów?
– Nie uważam, że to jest ucieczka przed stawianiem celów. Po prostu nikt nie chce budowania presji, wielkich oczekiwań i spekulacji po każdym przegranym meczu. A przecież takie też mogą nam się zdarzyć. Mamy się bawić koszykówką, a nie mieć z tego powodu problemy.
• Zmiana przepisów – konieczność ciągłej gry przynajmniej jednego Polaka – sprawia, że o minuty na parkiecie chyba nie musi się Pan martwić.
– Czy ja wiem. Trudno mi to oceniać. Ten przepis jest generalnie korzystny dla Polaków – nie tylko dla mnie. W końcu nie jestem jedynym polskim koszykarzem w zespole.

• Czy ten przepis zmienił Pana pozycję w zespole?
– Nie. Tak samo ciężko muszę pracować, udowadniać swoją przydatność dla drużyny. Z mojego punktu widzenia nic się nie zmieniło.

• A z punktu widzenia reprezentacji Polski? Czy Polacy zyskają coś więcej oprócz minut na parkiecie?
– Za szybko, by to oceniać. Za nami dopiero pierwsza kolejka. Pewne jest jedno – to sztuczne rozwiązanie. Ale z drugiej strony Polacy – będąc stale na boisku – muszą się rozwijać. I o to chyba chodzi.

• Jutro w Zgorzelcu pojedynek z Anwilem – Pana byłym klubem. Dla Roberta Witki to będzie chyba specjalne spotkanie?
– Na pewno. Skłamałbym, gdybym powiedział, że to mecz jak każdy inny. We Włocławku się wychowałem, tam spędziłem prawie całą karierę. Ale to nie będzie żaden rodzaj zemsty – bo mścić nie ma się ani za co, ani na kim. Serce mnie nie zaboli, jak przyjdzie mi oddać rzut, który ma zdecydować o zwycięstwie Turowa. Taki jest sport.

• Spodziewa się Pan emocji i walki podobnych, jakie mieliśmy w niedzielę podczas walki ze Śląskiem?
– Powtórka jest bardzo prawdopodobna, bo Anwil gra podobną koszykówkę. Trener ekipy z Włocławka – David Dedek, przez lata pracował z Urlepem i na pewno ma podobną filozofię. To ta sama szkoła, więc trudno spodziewać się innego scenariusza. Choć wolałbym, żebyśmy z zapewnieniem sobie zwycięstwa nie czekali do ostatnich sekund (śmiech).

• Macie pomysł na zatrzymanie Andrzeja Pluty, który na inaugurację zaszalał w Jarosławiu, rzucając 35 punktów i trafiając 8 trójek?
– Andrzej ma to do siebie, że jak się sam nie zatrzyma, to nikt go nie zatrzyma – można się dwoić i troić, a on i tak zrobi swoje. Ale w Anwilu gra nie tylko Pluta – w Jarosławiu ważne trójki trafiali też Białek i Grudziński. Zatrzymanie Andrzeja nic nie da, jeśli nie powstrzymamy całego zespołu. To musi być nasz cel.

Robert Witka

* Wiek:
25 lat
* Wzrost:
205 cm
* Pozycja:
skrzydłowy
* Przebieg kariery: Anwil Włocławek, Zagłębie Sosnowiec, Anwil Włocławek, BOT Turów Zgorzelec

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto