Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mozil śpiewa Miłosza. Wcześniej go nie czytał

Monika Jagiełło
Wojciech Matusik
Z Czesławem Mozilem, który nagrał płytę z poezją Czesława Miłosza, rozmawia Monika Jagiełło.

Minął właśnie Rok Miłosza, w którym Ty, wychowany w Danii Polak, który na dodatek trochę sepleni, porywasz się na śpiewanie poezji noblisty. Nie bałeś się zmierzyć z uważaną za świętość twórczością Miłosza?
Nie. Pomyślałem po prostu - jak mam oberwać, to i tak oberwę. Poza tym, dla jednych Miłosz to świętość, a dla innych facet, którego trzeba nienawidzić. Że nie Polak, że nie wieszcz narodowy. A tymczasem nie dość, że emocje budzi skrajne, to jeszcze trzeba się pogodzić z tym, że za Miłosza zabierać się będą tacy ludzie, jak ja - oderwani przez lata od Polski. Reemigranci. W tym sensie zadanie domowe z Miłosza będą odrabiać ludzie podobni do Miłosza. W Polsce najzabawniejsze jest to, że wszystkim wydaje się, że go znają i rozumieją. W Krakowie jestem zameldowany w kamienicy, naprzeciw której mieszkał Czesław Miłosz. Gadałem z miejscowymi łazikami. Słuchałem, jak wspominali Miłosza. Wiele rozmawiałem z panią Agnieszką Kosińską (opiekunka dziedzictwa poety w Polsce - przyp. red.), byłem w mieszkaniu Miłosza, gdzie w lodówce czeka na niego wódka, leży Nagroda Nobla. Dowiedziałem się wielu rzeczy, o których wcześniej nie miałem pojęcia, jakie istnieją pokręcone spory wokół niego. To niezwykle motywowało mnie do dalszej pracy.

Czy wykonując utwory na płycie "Czesław Śpiewa Miłosza", chciałeś uniknąć etykiety wykonawcy poezji śpiewanej w wyciągniętym swetrze?
Tak, i to jakoś się udało. Moja matka jest polonistką z wykształcenia. Ja sam nigdy wcześniej Miłosza nie czytałem, nie wychowywałem się na nim, nie przerabiałem go w szkole, zresztą w ogóle nie czytam za wiele. Nie umiem się skupić i strofy mi uciekają. Wkurzam się zwyczajnie. Płyta, którą nagrałem, jest więc trochę hołdem złożonym mojej matce i... innym polonistkom (śmiech). Już teraz dostaję telefony i mejle z gratulacjami, że jest fajnie. Dzięki temu dobrze wiem, że cały projekt cieszy się powodzeniem.

Gdyby Miłosz podszedł do Ciebie i zaprosił na wódkę i rozmowę, to o co byś go zapytał?
Na pewno nie o to, czy uważa, że "Czesław Śpiewa Miłosza" jest dobre, czy złe. Myślę, że dla niego też nie miałoby to znaczenia. Tu nie chodzi o to, żeby się podobać. To nie był łatwy facet. Myślę, że ci, którzy chcieli mu się przypodobać, raczej dostawali od niego po dupie.

Twoje życie toczy się między trzema miastami: Kopenhagą, Krakowem i Warszawą. Które z tych miast jest dla Ciebie najważniejsze?
Tęsknię za Kopenhagą, jestem zameldowany w Krakowie, ale mam też mieszkanie na warszawskiej Pradze. W Krakowie można odpłynąć, ale też się upodlić. To nie jest miejsce do pracy dla mnie. Dlatego teraz najwięcej czasu spędzam w Warszawie. Jeśli gdzieś pracuje mi się dobrze, to właśnie tam. Ale wszystkie miasta są mi bliskie.

A co zmieniło się w Twoim życiu od czasu, kiedy grałeś w niezależnym zespole Tesco Value?
O! Pamiętasz to jeszcze? Oczywiście, zmieniło się bardzo, bardzo wiele. W sensie muzycznym, Czesław Śpiewa, to dla mnie taka superwersja Tesco Value. I "Debiut", i "Pop" brzmią dokładnie tak, jak chciałem, żeby brzmiały. I to był sukces. "Czesław Śpiewa Miłosza" przy tym może się wydawać niszowy, bo poetyckie utwory nie nadają się do grania w radiu. Jeszcze inni pomyślą, że nagrałem utwory Miłosza dla kasy, bo mamy Rok Miłosza. I pewnie mają rację (śmiech). A ja nie zdziwię się, jeśli w kolejnych latach na lekcjach polskiego nauczycielki będą puszczać te nagrane przeze mnie utwory swoim uczniom.

Przeczytaj rozmowę z Andrzejem Sobiepanem: "Nie szedłem do muzeum z zamiarem dewastacji".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto