Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mowa Miodkiem płynąca - W środę najsłynniejszy dolnośląski polonista kończy 60 lat

Małgorzata Matuszewska
fot. Tatiana Jachyra
fot. Tatiana Jachyra
Porozmawiać z Janem Miodkiem? Chyba każdy, kto pierwszy raz w życiu miał nie tylko posłuchać potoczystych fraz, ale także powiedzieć kilka słów, zna paraliżujące uczucie lęku. To strach przed kompromitacją.

Porozmawiać z Janem Miodkiem? Chyba każdy, kto pierwszy raz w życiu miał nie tylko posłuchać potoczystych fraz, ale także powiedzieć kilka słów, zna paraliżujące uczucie lęku.
To strach przed kompromitacją. Niepotrzebny.

Urodził się w 1946 roku w Tarnowskich Górach. I do dziś, kiedy chce być dla kogoś szczególnie miły lub pocieszyć go w nieszczęściu – wraca do rodzinnej mowy.
– Był znakomitym, wybijającym się studentem – podkreśla prof. Mieczysław Klimowicz, badacz literatury oświecenia. – Już w latach 60. i 70. pracował w bardzo popularnej, uniwersyteckiej poradni językowej. Jestem na emeryturze, ale nadal rozmawiamy o kondycji naszego zawodu, trochę o polityce. Jak tylko będę we Wrocławiu, zaraz do niego zadzwonię, żeby złożyć życzenia – dodaje.
Jan Miodek jest dziś dyrektorem Instytutu Filologii Polskiej; 11 lat temu odebrał tytuł profesorski z rąk prezydenta Lecha Wałęsy.
Ze Śląska wyniósł dobre wychowanie. I miłość do drużyny piłkarskiej – Ruchu Chorzów. – Często zaczynamy nasze rozmowy od komentowania sportu – śmieje się prof. Marcin Cieński, prodziekan ds. dydaktyki i polonista. – Ja kibicuję Śląskowi, on Ruchowi i nie zamierza tego zmieniać.
O swojej pasji kibica prof. Miodek pisał wiele razy. Także na łamach „Słowa Polskiego”, w felietonach poświęconych językowi w sporcie.

Strzelić głową w słupek
Ukazywały się od 1969 r. Jerzy Łętowski, sekretarz redakcji: – Zawsze na czas, niekiedy nawet przed terminem, przynosił bezbłędny maszynopis, napisany zgodnie z polską normą drukarską: z lewej strony margines trzycentymetrowy, z prawej – dwucentymetrowy.
Felietony miały specyficzne wyróżnienia. Wiele słów podkreślał, co oznaczało kursywę. Wagę zaznaczał rozstrzeleniem liter. Korekta czytała te teksty wyraz po wyrazie, znak po znaku, żeby się nie pomylić. Ale błędy i tak chodziły. Przede wszystkim interpunkcyjne. Na ołowianym składzie, jak brakowało stalowych spacji, wstawiano przecinki. Ale Jan Miodek zecerom wybaczał.
– To dzięki niemu dziennikarze sportowi zaczęli pisać poprawnym językiem – twierdzi Łętowski. – Wytykał błędy, wskazywał idiotyzmy. „Strzelił głową w słupek”, jak to brzmi?

Wyjątkowo cenny
Jest autorem ponad pięciuset publikacji. Wielkim przebojem wydawniczym był „Słownik ojczyzny polszczyzny” Wydawnictwa Europa. W 1987 r. zaczął występować w telewizyjnym programie „Ojczyzna polszczyzna”. Od tej pory jego popularność ciągle rośnie. Tropi nasze pomyłki, zmaga się z wpływem angielskiego na polszczyznę. Te wszystkie: super, wow, a nawet „walka Dejwida z Goliatem”, czy „Najki z Samotraki”.
– Wzbogaca naszą wiedzę o języku. Tak postrzegam jego rolę, nie jako tropiciela błędów – zaznacza prof. Jerzy Bralczyk, językoznawca, specjalista w zakresie języka mediów, polityki i reklamy. – Cenię go za pewien rodzaj miłości do języka.
Pewnie dlatego, że on też uczy Polaków ojczystej mowy w telewizji i radiu, niektórzy twierdzą, że są dla siebie konkurencją. Ale oni sami kiedyś zadeklarowali, że gdyby mieszkali bliżej siebie, pewnie by się przyjaźnili. – Uczymy się wszystkiego od wszystkich, nawet nie zdając sobie z tego sprawy – twierdzi prof. Bralczyk. – Uważam profesora Miodka za wyjątkowo zasłużonego dla języka i w ogóle dla relacji międzyludzkich. Uczy nas przyjaznego komunikowania się.

Czerwone buty urzekną nas
Wiktor i SuperWiktor, Złoty Ekran, Nagroda Prezesa Radiokomitetu to niektóre wyróżnienia za „Ojczyznę polszczyznę”. I miano osobowości telewizyjnej minionego stulecia w plebiscycie „Polityki”.
– Tego nie można się nauczyć – twierdzi Wanda Ziembicka-Has, dziennikarka telewizyjna. – Osobowość składa się z zakamarków, skąd człowiek wyciąga gest, uśmiech, dodatkową wiedzę. On nic nie gra, nawet jak gestykuluje. Ludzie go akceptują takim, jakim jest, z dopowiedzeniami, zastanawianiem się nad wypowiedzią. Na wykład mógłby przyjść w dresie i też by go przyjęli.
Wanda Ziembicka-Has niedawno jechała z profesorem tramwajem. – Od kilku miesięcy zajmuje się wnukiem. Jest nim zafascynowany. Snuł przeróżne opowieści, aż w tramwaju zrobiło się cicho. Wszyscy go słuchali – uśmiecha się.
Dziennikarka dostrzegła nowiutkie, czerwone buty profesora. Podobno dostał je od syna. – Szary człowiek by się bał reakcji znajomych, a jemu autorytetu na pewno nie ubędzie – stwierdziła.
Wszyscy podkreślają niezwykłą kulturę osobistą profesora. – Nie zwraca uwagi na potknięcia rozmówcy. Jest zbyt ciepłym człowiekiem – twierdzi prof. Marcin Cieński. – Ma świadomość, że są różne style i poziomy komunikacji. Ale za to kiedy ktoś poprosi go o poradę, może spodziewać się, że usłyszy wykład.

W domu bez wykładów
– Nie przenosił pracy do domu – podkreśla Marcin Miodek, doktorant na Uniwersytecie Wrocławskim, germanista. Profesor uczył syna gry w karty (na „tysiącu” i „sześćdziesiąt sześć” nauczyłem się liczyć – twierdzi Marcin), w przedpokoju kopali piłkę („Problemem był wazon z suchymi kwiatami. Stał na szafce i zawsze zapominaliśmy go wynieść”). Podczas gry w ping-ponga złamali stół.
Dziś Marcin Miodek kończy doktorat na germanistyce. Pisze rozprawę o „Pionierze”, pierwszej polskiej gazecie w powojennym Wrocławiu, która przekształciła się w „Słowo Polskie”. To samo, w którym jego ojciec od 38 lat, co piątek zamieszcza felietony „Rzecz o języku”. Kolejny 9 czerwca. Dwa dni wcześniej profesor będzie obchodził jubileusz. – Urodziny męża będziemy świętować w rodzinie, jak zawsze – mówi Teresa Miodek. – W tym roku mamy też inne pomysły, ale niech zostaną tajemnicą – śmieje się. Pani Teresa zdradziła nam, że prof. Jan Miodek lubi bardzo jabłecznik („jest na absolutnie pierwszym miejscu”) i sernik. Urodzinowego tortu raczej nie będzie, bo za tortami prof. Miodek nie przepada. •

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto