Zachwyt widzów wzbudził wojskowy motocykl z surowego drewna. To prawdziwe cacko stworzone przez Małgorzatę Bulandę, autorkę scenografii. Nawet drewniany czołg nie wytrzymał konkurencji z motorem
Legnicka premiera „Operacji Dunaj” opowiada piórem Roberta Urbańskiego historię czołgu i jego załogi, która zgubiła się w czeskich lasach po inwazji naszych wojsk na Czechosłowację w 1968 r. Czterej pancerni bez psa spotykają tubylców, którzy początkowo odnoszą się do nich wrogo. Legnicki teatr pierwszy dotknął tego wątku historii i pewnie odbije się to szerszym echem po obu stronach granicy. Nie wiem, jak tę operację sceniczną przyjmą Czesi – my tym spektaklem trochę się rozgrzeszamy.
W przedstawieniu dominuje żartobliwo-utopijna tonacja. Sporo jest także scen próbujących poważnie dotknąć problemu. Bohaterowie mają dylematy moralne, gwałt jest też serio, jak i wiara w Państwo Porządnych Ludzi. Na dodatek w finale pojawia się gromadka dzieci i trąci to już banałem. Mimo zastrzeżeń, spektakl ogląda się przyjemnie. Nikt nam nie każe odpowiadać za tragiczne zdarzenia. Okazuje się, że my, Polacy, jesteśmy całkiem fajni.
Aktorzy w Legnicy od kilku lat nie zawodzą. Świetne były: Anita Poddębiak w roli czeskiej handlarki Eslingowej i Joanna Gonschorek w roku kapitana naszej armii, no i cała załoga czołgu. I jeszcze rosyjska sanitariuszka (Katarzyna Wolak) i major entomolog (Janusz Chabior) oraz cała reszta. Na komplementy zasłużył też kompozytor Bartek Straburzyński, otwierając spektakl balladą nawiązującą do tej śpiewanej przez Edmunda Fettinga w czołówce „Czterech pancernych i psa”. •
Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?