Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mostostal pękł

Wojciech Koerber
Fot: Paweł Relikowski Aleksander Januszkiewicz (z lewej) i Martin Sopko wystąpili w roli katów swojej byłej ekipy.
Fot: Paweł Relikowski Aleksander Januszkiewicz (z lewej) i Martin Sopko wystąpili w roli katów swojej byłej ekipy.
Sopko i Januszkiewicz wrócili, by się zemścić. Na przekór fachowcom i bukmacherom wrocławianie po raz drugi z rzędu wywieźli trzy punkty z hali w Kędzierzynie-Koźlu.

Sopko i Januszkiewicz wrócili, by się zemścić. Na przekór fachowcom i bukmacherom wrocławianie po raz drugi z rzędu wywieźli trzy punkty z hali w Kędzierzynie-Koźlu. Mieli w swoich szeregach ludzi, którym wybitnie na tym zależało

Bień, jeszcze tu k... wrócimy. Z Olem! – to jeden z kultowych cytatów, wypowiedziany przez Bogusława Lindę vel Franza Maurera w filmie „Psy” Władysława Pasikowskiego. Słowak Martin Sopko pewnie tego obrazu nie widział, jednak bardzo pragnął wrócić do Kędzierzyna, gdzie przed rokiem się nie sprawdził i z jego usług zrezygnowano. A wrócił właśnie z Olem (to ksywka Aleksandra Januszkiewicza) – innym odrzuconym z Mostostalu. To oni okazali się ojcami tego sukcesu.
– To prawda. Motywację mieli ogromną. Czasem potrafi ona przeszkadzać, ale w tym wypadku było inaczej – potwierdza trener wrocławian Jacek Grabowski. Tak jak zapowiadaliśmy, w jego ekipie zabrakło jeszcze rozgrywającego Jakuba Oczki, jednak wypożyczenie tego gracza z Wkręt-Metu Częstochowa wydaje się formalnością. W sobotnim meczu przeciwko Deleccie Bydgoszcz winien być już do dyspozycji szkoleniowca EnergiiPro Gwardii.

Marcel nie gromił
Przed rokiem właśnie w Kędzierzynie wrocławianie odnieśli pierwsze zwycięstwo za trzy oczka (3:1). Rzecz działa się jednak dopiero w 13. kolejce rundy zasadniczej. Teraz Kędzierzyn udało się pokonać już w 4. serii gier i to bez straty seta. Bo gwardziści potrafili się wykaraskać nawet z największych opresji.
Pierwszą partię goście kontrolowali od początku do końca. Prowadzili 6:1, 16:8 i na koniec 25:21. W drugiej role początkowo się odwróciły, ale kibice gospodarzy do dziś zachodzą w głowę, jak ich zawodnicy mogli roztrwonić wielką zaliczkę (8:2, 12:6, 19:12). Kędzierzynianie dali się złapać jeszcze przy stanie 21:21. Po tym jak Januszkiewicz pojedynczym blokiem zatrzymał Damiana Domonika, było już 22:23. Po autowym ataku Jakuba Jarosza, w całym spotkaniu radzącego sobie naprawdę nieźle, zrobiło się 22:25. Ostatniego seta Mostostal rozpoczął od prowadzenia 5:1, ale później gra toczyła się punkt za punkt. W ostatniej akcji spotkania Sopko i Maciej Krupnik zatrzymali blokiem wychowanka Gwardii Marcela Gromadowskiego, przez media ochrzczonego Marcelem Gromowładnym. W sobotę te jego gromy nie robiły jednak wrażenia po drugiej stronie siatki. Często wracały też pod nogi Marcela i to ze zdwojoną siłą. 27:25 dla wrocławian i trzy punkty jadą wesołym autobusem do Wrocławia.

Kubacki w nerwach
– Byliśmy świetnie przygotowani taktycznie do tego meczu i założenia zrealizowaliśmy w 95 procentach. To był najlepszy mecz Martina Sopki w naszych barwach – mówi Jacek Grabowski. Jego vis-a-vis – Andrzej Kubacki – niebawem może się pożegnać z pracą w Mostostalu. Jak nie przed najbliższym meczem w Rzeszowie, to np. po nim.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto