Gdy go otwierano, zgromadził rozentuzjazmowane tłumy mieszkańców Breslau. Przez dziewięć lat nosił nazwę Cesarskiego, później przemianowany został na Wolności, by w latach 30. powrócić do pierwotnej nazwy. Po wojnie mieszkańcy Wrocławia nazwali go Grunwaldzkim. W październiku 2010 roku most obchodził swoje setne urodziny.
Z mostem związanych jest wiele miejskich legend i tajemniczych historii. Tą, która najbardziej rozpala wyobraźnię jest opowieść o śmierci konstruktora mostu. Na wieść, że zaprojektowany przez niego obiekt nie wytrzyma przewidywanych obciążeń i zawali się, rzucił się z mostu w fale rzeki Odry. Na nieszczęście dla niego, bardzo prędko okazało się, że te wyliczenia były błędne a sam most wybudowano i stoi po dziś dzień. Inną mroczną historią jest ta o samobójstwie projektanta na dzień przed otwarciem mostu. Obie są nieprawdziwe, choć, jak wspomina prof. Biliszczuk, niejednemu konstruktorowi zdarzyło się przynajmniej osiwieć ze zmartwień przy projektowaniu tego typu obiektów.
Kolejną w chronologii legendą związaną nieodłącznie z mostem jest ta o ucieczce niemieckiego gauletera Hanke, odznaczonego medalem przez samego Hitlera, który po jego śmierci nie zamierzał czekać na rozwój sytuacji i pertraktacje z Rosjanami, lecz odleciał czym prędzej z Wrocławia, korzystając z awaryjnego lotniska na pl. Grunwaldzkim.
Ostatnie legendy pochodzą z lat 50-tych i 60-tych. I wszystkie związane są nieodłącznie za Stanisławem Maksymowiczem, legendarnym wrocławskim pilotem akrobatycznym.
Podczas zlotu Grunwaldzkiego, na trybuny gdzie stał towarzysz Gomułka zamiast bukietu z różami zrzucił on kępę pokrzyw przewiązana drutem. Kwiaty przeznaczone dla sekretarza dostała przyszła żona pilota, pływaczka Magdalena Maksymowicz. Akurat trenowała na otwartym basenie, gdy z nieba sfrunęły na nią płatki róż.
Najciekawszą ze wszystkich i do dzisiaj niepotwierdzoną jest historia lotu pod mostem, tego samego pilota. Świadkowie twierdzą, że widzieli, jak samolot wyłania się spod mostu Grunwaldzkiego i leci nad taflą wody w kierunku dzisiejszego mostu Pokoju. Sam pilot nigdy się do tego nie przyznał, lecz tak samo nie zaprzeczył. Taki czyn był zabroniony, groził więzieniem i utratą licencji. Jednak z opowiadań świadków i znajomych „Maksyma” wynika, że tylko on byłby w stanie zrobić tak niebezpieczny manewr i przelecieć pod Mostem Grunwaldzkim, choćby po to, aby po raz kolejny dowieść swej miłości do żony Magdaleny.
Źródło: www.wroclaw.pl
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?