Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mój mąż - ksiądz

Krzysztof ULANOWSKI
Zawód? - zapytał policjant. - Ksiądz - usłyszał od kierowcy. Policjant spojrzał na siedzącą obok kobietę, nachylił się i szepnął z uznaniem: ,,Ale fajną dziewczynę ksiądz poderwał”.

Zawód? - zapytał policjant. - Ksiądz - usłyszał od kierowcy. Policjant spojrzał na siedzącą obok kobietę,
nachylił się i szepnął z uznaniem: ,,Ale fajną dziewczynę ksiądz poderwał”.

Kierowcą był duchowny ewangelicko-augsburski, a na fotelu obok siedziała jego żona. Funkcjonariusz z ,,drogówki” wiedział zapewne, że duchowni protestanccy mogą zakładać rodziny. Nie przyszło mu jednak do głowy, że ksiądz nie musi być przecież księdzem rzymskokatolickim.

Szok i przerażenie

Nic złego się oczywiście nie stało. Żona księdza usłyszała konfidencjonalny szept policjanta, ale nie obraziła się. Innym razem jednak podobna pomyłka mogła doprowadzić do linczu. Było to pod koniec lat 80. Do Poznania przyjechał z USA 60-letni duchowny z Kościoła ewangelicko-metodystycznego. Wraz z nim nasz kraj odwiedziła jego 30-letnia córka. Szli ówczesną ulicą Armii Czerwonej. Ksiądz był w koloratce. Córkę obejmował opiekuńczym gestem. W kościele św. Marcina kończyła się akurat msza święta.

- Na twarzach wiernych widać było szok i przerażenie - relacjonuje ks. Jan Ostryk, superintendent Kościoła ewangelicko-metodystycznego w Poznaniu, towarzyszący amerykańskim gościom. - Usłyszałem narastające szepty. Szczęśliwie oddaliliśmy się w porę, a ja wytłumaczyłem Amerykaninowi, że w Polsce mężczyzna w koloratce kojarzy się wyłącznie z księdzem katolickim.

Bardzo podobna sytuacja przydarzyła się duchownemu prawosławnemu, który jechał tramwajem razem z córką. W pewnym momencie córka powiedziała do niego: ,,tatusiu”. Na najbliższym przystanku ksiądz i jego córka musieli wysiąść.
Innym razem do logopedy wybrała się córka państwa Ostryków. Na pytanie lekarki o zawód rodziców, odparła po prostu, że tata pracuje jako ksiądz.

- Logopedka natychmiast spuściła oczy - mówi Renata Ostryk, żona księdza. - Ludzie z reguły wierzą, że duchowni protestanccy mogą mieć rodziny, ale tak od razu nie skojarzą tego. Chociaż wciąż jest i wielu takich, których wiedza o innych wyznaniach nie jest wielka. Szczególnie dziwią się osoby starsze. Teraz dużo się zmienia. Ja chodzę na msze katolickie, a na nasze nabożeństwa przychodzą katolicy. Im więcej się będzie mówiło o ekumenii, tym większe będzie wzajemne zrozumienie.

Z amerykańskich filmów

Z większym zrozumieniem u ludzi spotykają się ci duchowni protestanccy, którzy używają tytułu ,,pastor”.

- Od razu przedstawiam się jako pastor, a nie jako duchowny - zaznacza pastor Piotr Ożana z Kościoła Chrześcijan Baptystów ,,Koinonia” w Poznaniu. - Ale i tak spotykam się ze zdziwieniem, że - proszę - spotykam prawdziwego pastora! Odmienność w Polsce zazwyczaj budzi zaskoczenie, choć trzeba przyznać, że świadomość ludzi jest coraz większa; Polacy przecież dużo jeżdżą po świecie!
Anna Ożana, żona pastora, jest psychologiem. Pracuje w poradni. W pracy nikt się nie dziwi, że jest małżonką duchownego.

- Koleżanki i koledzy żony mnie po prostu znają - tłumaczy Piotr Ożana.

- O tym, że pastorzy mogą mieć żony i dzieci, wszyscy wiedzą choćby z amerykańskich filmów - śmieje się pastor Andrzej Sieja z Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego w Gnieźnie. - Tym niemniej też mi się zdarzyło, że samochód, którym jechałem z rodziną, zatrzymała ,,drogówka”. Kiedy na pytanie policjantów o zawód, odpowiedziałem: ,,duchowny”, zobaczyłem ich wielkie, zdziwione oczy. Kiedy jednak im wyjaśniłem, że jestem pastorem, uspokoili się.
Wielkie oczy robili z początku również uczniowie w szkole, do której uczęszczały dzieci państwa Siejów:

- Mamy zakodowane, że duchowny musi być sam - komentuje pastor.

Rówieśnicy w klasie po jakimś czasie z reguły dowiadują się, że ich kolega czy koleżanka ma ojca księdza, i że ten ksiądz nie jest duchownym katolickim.

- Nasza córka Alicja zawsze lubiła trochę prowokować - uśmiecha się ks. Jan Ostryk . - Mówiła na przykład głośno: ,,Mój tata jest KSIĘDZEM”.

Mają dobrze!

Prawie każdy niekatolicki duchowny wydaje się mieć za sobą zabawne przygody z ,,drogówką”:

- Mnie zatrzymali latem. Byłem w szortach i sandałach - śmieje się ks. Ostryk. - Funkcjonariusz pyta o zawód. Mówię, że ksiądz. On pyta, dokąd jadę. Mówię więc, że z rodziną na wczasy. Policjant był autentycznie przerażony. Wcale nie dlatego, że ksiądz może mieć rodzinę, ale dlatego, że tak łatwo się do tego przyznaje.
Tradycyjnie policjant uspokoił się, gdy kierowca mu wyjaśnił, że jest protestantem:

- Wy to macie dobrze, możecie mieć żony - zażartował.

- A wy... nie możecie? - odpalił duchowny.
Żadnych przygód z policją nie miał natomiast ksiądz Tadeusz Raszyk, proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej w Poznaniu:

- Wydaje mi się że nasze służby są już przyzwyczajone do tego, że duchowni protestanccy mają żony i dzieci - ocenia. - Już 24 lata jestem tu zresztą proboszczem i jeszcze nie spotkałem się z przejawami zdziwienia, że mam rodzinę.

Podobne doświadczenia ma ksiądz Paweł Minajew, proboszcz Kościoła prawosławnego w Poznaniu:

- Nasze społeczeństwo w większości wie, że duchowni prawosławni mają rodziny - uważa. - Nie spotkałem się nigdy z takimi sytuacjami, by fakt, że mam małżonkę budził czyjeś zdziwienie.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto