- To nie Berlin, to Wrocław - krzyczał do mikrofonu jeden z DJ podczas sobotniej parady techno. I rzeczywiście: zamiast zapowiadanych trzydziestu tysięcy ludzi przyszły dwa, a z ośmiu platform z tancerzami na trasę parady wyruszyły cztery. Na dodatek lało jak z cebra. Jednak ci, którzy przyszli bawili się doskonale
Policja dużo wcześniej obstawiła trasę przemarszu pierwszej wrocławskiej parady fanów muzyki klubowej.
Policjanci byli wszędzie: na ulicy, przy platformach i w parku. Do pomocy zabrali szkolone policyjne psy. Wstrzymano ruch samochodowy od parkingu przy Wytwórni Filmów Fabularnych po pola Marsowe na Stadionie Olimpijskim. Jednak o godz. 13, gdy parada miała ruszać większe zainteresowanie wzbudzały targi ogrodnicze odbywające się wokół Iglicy, niż Street Art Festival.
Co chwila pomiędzy wystrojonymi platformami przemykały osoby obładowane krzewami, sadzonkami i ozdobami ogrodowymi.
- Kwiatki do ogródka kupiłam. Chciałam jeszcze kilka krzewów do żywopłotu kupić, ale ten hałas mnie wypłoszył - mówiła Anna Jakubowska, wrocławska emerytka.
Gorąco, choć zimno
Jeszcze na pół godziny przed rozpoczęciem parady wokół platform, więcej było ochroniarzy i policjantów niż uczestników zabawy. Poza tym zamiast zapowiadanych ośmiu samochodów pojawiły się cztery, jednak każdy z nich wiózł nagłośnienie, którego moc sama pobudzała do skakania. Gdy konwój ruszył wokół zgromadziło się około dwóch tysięcy młodych ludzi, którzy tańcząc po obu stronach platform podążali ulicą Mickiewicza i Paderewskiego na Pola Marsowe.
Na czele korowodu szedł smok - wielka kukła ziejąca ogniem sterowana przez kilkanaście osób.Wrzało także na naczepach tirów: skąpo ubrana młodzież nie zwracała uwagi na co raz mocniej padający deszcz zagrzewając tańcem wszystkich uczestników do zabawy.
- Nie uważam, że jest za mało osób. Ja tam bawię sie super. Wystarczy jak popatrzę na te dziewczyny na naczepie. Ale laski ! A jak się ruszają! - mówił Krzysiek, student akademii ekonomicznej. - Mam nadzieje, że spotkam którąś z nich wieczorem na dyskotece.
A starsi się cieszą
Wbrew obiegowej opinii starsi ludzie, którzy przypadkowo znaleźli się na trasie parady byli mile zaskoczeni zabawą. Nie zatykali uszu, broniąc się przed głośną muzykę i nie uciekali w popłochu.
- Super zabawa! Kapitalna! - mówiła pani Janina, która obserwowała paradę z wnuczkiem. - Ten smok na początku, to po prostu rewelacja. Można się go wystraszyć.
- Młodzież musi sie bawić. Dobrze że tańczą , a nie robią czegoś głupiego. A że muzyka głośna? Młodzież ma swoje prawa. Zresztą, gdyby była inna muzyka, to może to wcale nie byłoby takie ciekawe - mówił prawie 80-letni Jan Hacuś, który obserwował paradą na ulicy Mickiewicza.
Deszcz wygrał z festiwalem dopiero około godziny 18, gdy uczestnicy parady bawili się na Polach Marsowych. Ulewa przegoniła większość fanów muzyki klubowej, została ich ledwie garstka pod sceną w jednym z narożników pól. Potem impreza przeniosła się do hali Orbita przy ul. Wejherowskiej, tam bawiono się do rana.
- Mam nadzieje, że parada będzie organizowana co roku. Spoko zabawa - dodał Krzysiek, który był jedną z ostatnich osób, które wyszły z hali Orbita
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?