MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

MIKE JAK SHAQ

Michał Lizak
KOSZYKÓWKA Wszyscy w Polsce znacząco pukali się w głowę po oficjalnym potwierdzeniu informacji, że 38-letni amerykański środkowy Mike Ansley kolejny sezon spędzi w Turowie Zgorzelec.

KOSZYKÓWKA

Wszyscy w Polsce znacząco pukali się w głowę po oficjalnym potwierdzeniu informacji, że 38-letni amerykański środkowy Mike Ansley kolejny sezon spędzi w Turowie Zgorzelec.
Trenerzy, którzy w swojej karierze pracowali z Ansleyem,
nie mają wątpliwości – to profesjonalista, który może być wzorem dla innych, a wiek nie jest dla niego żadnym problemem...

Koszykarscy kibice przyjęli przeprowadzkę Ansleya z Krakowa do Zgorzelca z jednej strony jako coś oczywistego – bo wszyscy spodziewali się, że trener Mariusz Karol ściągnie go do Turowa, a z drugiej, jako strzał kulą w płot. – Rozrywkowy, grubawy Amerykanin, który nie tylko na parkiecie, ale także na treningach robi co chce, na pewno nie zagwarantuje ekipie ze Zgorzelca medalu mistrzostw Polski – komentowano. – Informacja o kontrakcie Ansleya w Turowie bardzo mnie ucieszyła, bo to oznacza, że czeka mnie jeszcze przynajmniej 12 lat gry – żartował Mirosław Łopatka, który akurat żegna się z zespołem niedawnego beniaminka ekstraklasy. Z jednej strony są uśmiechy i żarty, z drugiej trudno znaleźć osoby mocno związane z koszykarskim środowiskiem, które otwarcie zdecydują się skrytykować „Big Mike'a”.

Mówi, co myśli...
Ansley z pewnością jest postacią kontrowersyjną - mówi, co myśli. Nie obawia się nikogo, bo też nikt specjalnie mu nie podskoczy. Waży w końcu ponad 130 kilogramów .
Gdy w poprzednim sezonie Lewis Lofton w trakcie rozgrywek w tajemnicy wyjechał z Krakowa, by zasilić Gipsar Ostrów, Mike stwierdził, że gdy tylko Lofton wpadnie mu w ręce, „skopie mu tyłek”. Innym razem powiedział, że w Polsce podoba mu się wszystko – od kuchni po dziewczyny, a nienawidzi tylko... koszykarskich sędziów. U progu sezonu nie było to raczej stwierdzenie specjalnie dyplomatyczne

Gwiazdor z limuzyną
Karierę w Polsce zaczynał w Sopocie (wcześniej grywał w NBA, był prawdziwą gwiazdą ligi hiszpańskiej), gdzie szybko zyskał sobie opinię hulaki z gwiazdorskimi manierami. Regularnie widywano go w nocnych klubach, po Trójmieście poruszał się ponoć luksusowa limuzyną. – O jego hulankach nic nie wiem – ja problemów z nim nie miałem – mówi Eugeniusz Kijewski, jego szkoleniowiec w Prokomie Treflu. A limuzyna? – To zabawna historia – jeden z naszych wielkich fanów ma taki samochód i kilka razy po prostu podwoził Mike'a. Plotek z tego powodu było co nie miara – przyznaje Kijewski. Wielkich zastrzeżeń do Amerykanina nie zgłasza także Jarosław Zyskowski, który w poprzednim sezonie pracował z nim w Wiśle Kraków. – Po treningach nie chodziłem z nim po mieście, więc nie wiem, co robił wieczorami – mówi Zyskowski.

Superprofesjonalista
Mówi się, że Ansley jest graczem do grania, a nie do trenowania. Rzadko bywa na zajęciach, angażuje się tylko w te ćwiczenia, w które chce. A zmusić go do większego wysiłku, gdy nie ma na to ochoty, to w zasadzie misja niewykonalna. – Dla mnie jest wręcz superprofesjonalistą – przyjechał do nas po latach w Hiszpanii i było po nim widać, że jest prawdziwym zawodowcem. Nigdy się nie spóźniał – twierdzi Kijewski. – W Wiśle była trudna sytuacja ogranizacyjno-finansowa. Dopóki walczyliśmy o miejsce w play-off, graliśmy w I rundzie, wszystko było ok. Nie mogłem powiedzieć jednego złego słowa. Wręcz przeciwnie – często był motorem napędowym zespołu. Potem gracze czekali na pieniądze i takie przepychanki na pewno nie wpłynęły pozytywnie na jego zaangażowanie i frekwencję na zajęciach – przyznaje Jarosław Zyskowski.

Prawdziwy przywódca
Na parkiecie Ansleya wszędzie jest pełno – zwłaszcza, gdy mecz jest wyrównany, a jego drużyna ma szansę na zwycięstwo. – Charakterologicznie jest prawdziwym przywódcą. I zawsze chce wygrywać. Nikt nie ma wątpliwości, że daje z siebie wszystko. Poza tym widać po jego grze występy w NBA – doskonale rozumie koszykówkę, potrafi przewidywać wydarzenia na parkiecie – wylicza zalety Ansleya Eugeniusz Kijewski. Chwali go także Jarosław Zyskowski. – Dla Wisły był jak Shaq dla Miami. Scalał zespół. Widać było, że to jego ekipa. Czuł się przywódcą, ale zespołowi wychodziło to na dobre. Obaj nie widzą także problemu wieku. – W Krakowie wytrzymywał po 35-38 minut w meczu. To nie był kłopot – zapewnia Zyskowski. – Są gracze, którzy tuż po 30-tce muszą kończyć karierę. Mike na pewno do nich nie należy. Malone w NBA był gwiazdą ligi tuż przed 40-tką – zauważa Kijewski.

Ani grama tłuszczu
Po Polsce krążą prawdziwe legendy o wadze Ansleya. To, że jest dość pokaźnym facetem, nie ulega wątpliwości. – Ma tendencje do tycia – zwłaszcza latem, ale zdaje sobie z tego sprawę. Rok temu wrócił do Polski w świetnej dyspozycji, wiec to nie powinien być problem – przypuszcza Kijewski. Świeższe doświadczenia ma Zyskowski. – Po jednym ze spotkań w Krakowie byliśmy – w ramach odnowy biologicznej – w akwaparku. Tam nic nie można było ukryć, bo wszyscy byli tylko w slipach. I powiem szczerze – zazdrościłem Mike'owi budowy – twierdzi jego niedawny trener, który na nadmiar kilogramów nie może narzekać.
Ansley jest wielki, ale na pewno nie jest grubasem. – Ma taką budowę ciała – nigdy nie był szczuplutki i nigdy nie będzie. Ale na parkiecie kilogramy nie są dla niego wielką przeszkodą. Wręcz przeciwnie – potrafi je wykorzystać – zapewnia Zyskowski.
Ansley lubi porównania do Shaq'a – olbrzymiego centra Miami Heat. O'Neal w NBA jednak przez ostatnie lata przegrywa najważniejsze mecze – przed rokiem finał, w tym roku finał konferencji. Czy i pod tym względem Ansley będzie do niego podobny? Cennego trofeum nie zdobył od bardzo dawna... •

Ansley zamiast Michalczewskiego
Gdy przed laty w Sopocie do jednej ze swoich zawodowych walk przygotowywał się Dariusz Michalczewski, pod halę podjechała limuzyna. Spora grupa dziennikarzy spodziewała się samego Tygrysa bądź też jego amerykańskiego rywala. Tymczasem z samochodu wysiadł, grający wówczas w Prokomie Treflu, Michael Ansley. – Wtedy na dobre zaczęły się opowieści o jego gwiazdorstwie – mówi Eugeniusz Kijewski.

Sylwetka
Michael Ansley
Wiek: 38 lat.
Wzrost: 201 cm.
Pozycja: skrzydłowy-środkowy.
Narodowość: Amerykanin.
Przebieg kariery: Alabama (NCAA), Orlando Magic, Philadelphia 76ers, Charlotte Hornets (NBA), Birmingham (CBA), Mayoral Malaga, Unicaja Malaga (Hiszpania), Hapoel Galil Elyon (Izrael), Unicaja Malaga, Caceres (Hiszpania), Darussafaka Stanbuł (Turcja), CB Ourense (Hiszpania), Prokom Trefl Sopot, Unia-Wisła Kraków, Turów Zgorzelec.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto