Obierek i Krzywa Grzywa we Wrocławiu

2015-03-27 12:13:12

19 marca się w Starym Klasztorze kolejna edycja imprezy zwanej Folkowe Granie, będącej z kolei częścią Ethno Jazz Festival. Wystąpiły dwie wrocławskie formacje – Obierek i Krzywa Grzywa. Rozpoczynający wieczór Obierek to zespół, którego korzeniem jest muzyka ludowa zagrana w bardzo nowoczesny sposób. Gitara akustyczna, elektryczny bas, perkusja, akordeon i instrumenty klawiszowe, do tego głos wokalistki. Zestaw dość spory, co gwarantuje słuchaczom dobre wrażenia. Zespół wychodzi od tradycyjnych melodii piosenek ludowych tylko po to, by poprowadzić je w kierunku współczesnej world music. Pomiędzy czysto tradycyjnymi oberkami i polkami można było usłyszeć utwory takie jak „Pieśń Szulamitki” o wyraźnie orientalnym charakterze czy „In Somnia”, w bardzo odważny sposób łącząca naturalną żywiołowość ludowego instrumentalnego refrenu z transowością śpiewanych zwrotek. Zwieńczeniem tego występu był dla mnie utwór „Strumień”, w którym widać ostatnie muzyczne poszukiwania zespołu. Mocne transowe rytmy kojarzą się bardziej z plemiennymi rytuałami, wyjątkowość siły oddziaływania utworu podkreślają elektroniczne piski, umiejętnie budujące nastrój. Nad wszystkim dobrze panuje głos wokalistki, swoją barwą przypominający mi możliwości wokalne Miry Kubasińskiej.

Zespół Krzywa Grzywa to z kolei odmienne potraktowanie muzycznej spuścizny muzyki ludowej Na scenie niewielkie trio, złożone z Jacka Lecha na kontrabasie, Ewgenija Genewa na akordeonie i Grzegorza Dąbrowskiego na skrzypcach zaskoczyło słuchaczy świetną jakością swojego brzmienia. Muzycy zaproponowali widzom coś w rodzaju muzycznej podróży przez kraje słowiańskie, z wypadami do Turcji czy Maroka. Rozpoczęli od pochodzących z Bałkanów melodii, kojarzących się nam z filmami Kusturicy i rozsławionymi melodiami ludowymi rozsławionymi przez znanego wszystkim Gorana Bregovicia, by następnie przejść do utworów z innych krajów i kultur. Najkrócej można chyba powiedzieć, że była to muzyka krajów basenu Morza Śródziemnomorskiego, znalazły się tam jednocześnie utwory o tradycji francuskiej jak i marokańskiej, nie zabrakło również argentyńskiego tanga. Stylistyczna różnorodność całego występu w ogóle nie raziła, co jest przede wszystkim zasługą sporych umiejętności muzycznych wszystkich członków zespołu. Momenty improwizacyjnych popisów każdego muzyka z osobna sprawiały, że pojęcie „ethno jazz” zmaterializowało się na chwilę w murach wrocławskiego Starego Klasztoru.

Jesteś na profilu Krzysztof Mroczko - stronie mieszkańca miasta Wrocław. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj