Bernard Cornwell "Pieśń łuków. Azincourt" - recenzja powieści

2010-10-13 08:50:44

Najsłynniejsza bodaj bitwa średniowiecznej Europy do dziś budzi wiele emocji. Książka Cornwella wyróżnia się świetnym oddaniem mentalności ludzi średniowiecza. Opis bitwy zaś na pewno zachwyci każdego. Muszę przyznać, że nie zastanawiałem się nad wyborem tej książki zbyt długo. Zadziałała na pewno magia tytułu, bo to przecież jedna z największych bitew średniowiecza, funkcjonująca przez wieki, jako europejski mit w świadomości nie tylko Anglików i Francuzów. Na pewno nie bez znaczenia była też graficzna oprawa książki - okładka jest starannie wykonana i ciekawa, mimo pozornej prostoty.

Książka, jak to często bywa w powieści historycznej, jest dość pokaźna - sześćset stron lektury - zapewnia dobre parę godzin czytelniczej uczty. W tym wypadku to naprawdę zaleta, po skończonej lekturze jest nawet trochę żal, że to już koniec. Cały czas czyta się bardzo dobrze, trudno się oderwać i odłożyć dokończenie na później. Narracja prowadzona jest przez cały czas wręcz po mistrzowsku. Świetnie zarysowane postacie, szybko zyskują naszą sympatię, a opisy wprowadzają idealnie w średniowieczne realia. Bohaterowie są z krwi i kości, jest też i wątek miłosny pomiędzy przedstawicielami wrogich nacji, a do tego duże bitwy i potyczki. Nieoczekiwane zwroty akcji nie pozwalają odetchnąć ani na chwilę, a wszystkie wątki fabularne składają się w logiczną całość. Jednym słowem wszystko to, co jest istotą powieści historycznej.

Powieść opowiada historię jednego z angielskich łuczników, Nicka Hooka. Na skutek konfliktu ze swym panem, musi uciekać z rodzinnej posiadłości. Ostatecznie trafia do XV-wiecznej Francji, która w owym czasie jest w trakcie konfliktu, znanego w historii jako wojna stuletnia.
Średniowieczna rzeczywistość opisana jest nie tylko sprawnie warsztatowo, ale zachowuje realizm historyczny, ważny dla czytelników. Co prawda można znaleźć kilka pomniejszych błędów, ale nie są one ani nagminne, ani zbyt rażące w trakcie lektury. Ponadto w posłowiu autor pisze o źródłach i pracach historycznych, z jakich korzystał podczas pisania swojej opowieści, każdy może sobie swoją wiedzę pogłębić.

Opis samej bitwy, rozpisany na dobrze ponad stu stronach to naprawdę majstersztyk. Dawno już nie zdarzyło mi się czytać czegoś równie epickiego, a na dodatek tak świetnie wyważonego pomiędzy opisami poszczególnych wątków wydarzeń. Autorowi udała się trudna sztuka oddania uczuć, myśli i umysłów ludzi w chwili śmiertelnej walki i pokazać czytelnikom w sposób naprawdę bliski perfekcji, a przy tym pozostać w ramach konwencji powieści, przede wszystkim przygodowej. Zawsze darzyłem wielka admiracją autorów potrafiących tak dobrze oddawać stan ducha bohaterów. Tak przedstawiony opis bitwy śmiało może konkurować z takimi klasykami, jak choćby nasz nieśmiertelny Sienkiewicz. Dbałość o detal i faktografię naprawdę budzi szacunek dla skrupulatnego przygotowania autora i czytelnikowi pozostaje tylko delektować się kolejnymi stronami.

Każdy miłośnik powieści historycznej (a do takich ma zaszczyt zaliczać się niżej podpisany), z całą pewnością będzie usatysfakcjonowany lekturą Pieśni łuków. Azincourt. Osobiście przeżyłem naprawdę przyjemne kilka godzin, całkowicie pochłonięty perypetiami bohaterów. Książkę można spokojnie przeczytać jednym tchem. Może nie zaczynajcie lektury, jeśli musicie rano wstać. Bo naprawdę nie będziecie chcieli jej odłożyć.

Jesteś na profilu Krzysztof Mroczko - stronie mieszkańca miasta Wrocław. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj