Kontakt z deweloperem się urwał
- Zostaliśmy oszukani przez dewelopera „Popielskiego 10” oraz właściciela firmy Tomasza Kurcza. W marcu 2020 zakupiliśmy, podpisując umowę deweloperską połówkę bliźniaka przy ulicy Akacjowej w Kiełczowie. Akt notarialny podpisaliśmy dwa miesiące później. Do momentu wzniesienia samego budynku wszystko szło w miarę dobrze. Termin oddania był przewidziany na czerwiec 2020 roku, a ostateczne przepisanie własności na 31 grudnia. Tymczasem w styczniu tego roku dowiedzieliśmy się w banku prowadzącym rachunek powierniczy, który nas zabezpieczał, że całość środków ze wszystkich budowanych segmentów została wypłacona deweloperowi na podstawie przedstawionych dokumentów w tym dziennika budowy, a kontakt z nim samym się urwał – opowiada nam Tomasz Orłowski, który wraz z żoną kupił bliźniaka od firmy Tomasza Kurcza.
Osiedle składa się z sześciu segmentów, a cena jednego bliźniaka wahała się od pół miliona do ponad 600 tys. złotych. Z relacji Tomasza Orłowskiego – w podobnej jak on i jego żona sytuacji jest kilka rodzin, klientów firmy „Popielskiego 10”.
Deweloper zapadł się pod ziemię, by nagle się pojawić z protokołami odbioru
- Od stycznia deweloper dosłownie zniknął, przestał odbierać telefony i odpisywać na maile. Zostawił nas praktycznie na niedokończonej budowie. Na nasze wezwania do stawienia się u notariusza, w celu przepisania własności, przedsiębiorca odpowiadał nam - proszę iść do sądu - opowiada mieszkaniec bliźniaka na Akacjowej.
Po jakimś czasie deweloper jednak się odezwał – i jak relacjonują jego klienci - zaczął usilnie nalegać na podpisanie protokołów odbioru domków. - Nikt z nas nie chciał podpisać odbioru czegoś, co wyglądało jak plac budowy, bez tarasów, podjazdów, pergoli nad miejscem postojowym, która była również w projekcie i z całą masą niedoróbek – argumentuje Tomasz Orłowski. Przesłał nam zdjęcia z przykładami fuszerek w swoim bliźniaku i wokół niego.
- Do tej pory nie zostały nam również przedstawione przez dewelopera żadne dokumenty dotyczące inwestycji - książka budowy, pozwolenia, przekroje, budynków czy dokumentacje dotyczące instalacji. My po prostu nie mogliśmy podpisać tego protokołu – mówi Orłowski. Jak dodaje, wraz z innymi mieszkańcami, na własny koszt wywieźli gruz, zagospodarowali trawniki i zbudowali płoty.
„Ludzie stali się ostatnio strasznie roszczeniowi”
Po kilku próbach udało nam się skontaktować z deweloperem, któremu mieszkańcy bliźniaków na Akacjowej zarzucają nierzetelność.
- To wcale nie jest tak, że ja unikam tych państwa, czy nie chcę przekazać im aktów własności. Z większością mieszkańców formalności już zostały załatwione i zostali mi tylko trzej klienci z którymi z różnych powodów nie udało się tego zrobić – powiedział nam Tomasz Kurcz. - Bez podpisania protokołów odbioru segmentów nie mogę jednak przepisać tych aktów własności, oni muszą potwierdzić odbiór nieruchomości.
To właśnie w protokole opisuje się ewentualne usterki i sposób ich usunięcia – tłumaczy. Jak dalej mówi - z nie do końca jasnych dla niego powodów, państwo Orłowscy uwzięli się by nie podpisać przedstawionych im dokumentów. Deweloper - przyznając, że nie wszystko zostało wykonane zgodnie z umową - twierdzi, że zaproponował klientom różne rekompensaty za te – jak to określił – niedociągnięcia. - Mimo moich propozycji, na przykład podciągnięcia na własny koszt światłowodu, czy zmiany kostki brukowej, nie mogę się z nimi dogadać. Ci ludzie stali się ostatnio jacyś strasznie roszczeniowi – wzdycha.
Tomasz Orłowski poinformował nas, ze wraz z żona umówili się z prawnikiem na złożenie pozwu w sądzie przeciwko deweloperowi.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?