Jak mówił dziś Marek Niedźwiecki w jego życiu wszystko dzieje się przez przypadek.
- W 1964 roku z mojego małego miasteczka Szadek wyjechała młoda rodzina z dziećmi do Australii. Dla mnie, wtedy 10-latka z tej samej ulicy, taka informacja to była petarda, coś niesamowitego. Potem na studiach korespondowałem z Polką urodzoną w Australii, a w 1995 roku moja koleżanka z Trójki się tam wyprowadziła - opowiadał Marek Niedźwiecki, właściciel jednego z najbardziej rozpoznawalnych głosów w historii polskiego radia.
Po raz pierwszy do Australii pojechał w 1995 roku. Przez kolejne wyprawy dziennikarz zrobił masę zdjęć, które trafiły m.in. do "Australijczyka".
- Ta książka miała nosić tytuł "Ucieczki do Australii", to był mój pomysł, ale wydawca powiedział, że brzmi to jak jakiś thriller, zbyt sensacyjnie, a to przecież książka o moich podróżach - wspominał dziennikarz.
Radiowiec opowiadał o swojej miłości do Australii i podróżowaniu po niej, winach i oczywiście o muzyce.
- Najgorszy wywiad był z Jonem Bon Jovim. On pewnie zapomniał, że jesteśmy umówieni i gdy zadzwoniłem jechał autem, był kompletnie niezainteresowany. Zadałem mu chyba z 80 pytań, odpowiadał "tak" i "nie", a potem powiedział, że dziennikarze byli nieprzygotowani - mówił.
Wiele wspomnień dotyczyło pracy w radiu, związanej z tym popularności.
- Mój dar to głos i staram się z niego korzystać. Radio jest intymne, to teatr wyobraźni. Jest tak, że gdy mówię na antenie "kocham cię", to niewielka część słuchaczy pomyśli "może do mnie to powiedział" - opowiadał gość MBP przywołując historie o psychofankach piszących do niego uporczywe listy.
Zapytany o historie związane z Krajowym Festiwalem Piosenki Polskiej w Opolu odpowiadał:
- Pamiętam moje pierwsze wywiady z Krysią Prońko, Majką Jeżowską, Marylą Rodowicz. Pamiętam też tych wszystkich dziennikarzy. Ja w tym czasie byłem młodym dochodzącym radiowcem, a do Opola przyjeżdżały wszystkie tuzy... - opowiadał.
- Mieszkaliśmy w motelach poza miastem, wtedy było inaczej. To są fantastyczne wspomnienia, bo to były prawdziwe festiwale. Jak śpiewały Alibabki na koncercie finałowym bisowały chyba z dziesięć razy... - wspominał Marek Niedźwiecki.
Jak festiwal powinął się zmienić?
- Nie powinien iść w kierunku, w którym idzie. Dawniej tu się lansowało przeboje na kolejne pół roku. To się niestety zmieniło. Festiwal powinien być taki jak w latach 70. i na początku 80., imprezą która podsumowuje polską piosenkę i wyznacza trendy. Z ostatnich festiwali nie pamiętam żadnego przeboju, który byłby hitem przez kolejne miesiące - stwierdził.
Spotkanie w Miejskiej Bibliotece Publicznej prowadził Bartosz Suwiński.
Filip Chajzer o MBTM
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?