Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marcelina Stoszek - wrocławski talent wykopany na Myspace

Marta Wróbel
Marcelina Stoszek
Marcelina Stoszek Materiały prasowe EMI Music Poland
Nagranie w Polsce płyty po angielsku to strzał w kolano, a soul po polsku nie brzmi tak, jak brzmieć powinien. Tylko jednostki potrafią to zrobić dobrze. Ja znalazłam własny sposób śpiewania. Z wokalistką Marceliną Stoszek rozmawia Marta Wróbel

Koncertujesz we wrocławskich klubach od kilku lat, ale Twój debiut ukazuje się dopiero teraz. Dlaczego?
Musiałam dojrzeć do tej płyty. Chciałam ją nagrać w momencie, w którym będę mieć na siebie pomysł, na piosenki, sensowne teksty i coś do powiedzenia. Teraz album może nagrać każdy, a przecież ważne, żeby była to fajna i ciekawa płyta, a nie po prostu płyta. Poza tym mała warszawska wytwórnia, z którą podpisałam pierwszy kontrakt, zamknęła swoją działalność muzyczną w trakcie pracy ze mną, dlatego trochę się to przeciągnęło. Po jakimś czasie kontrakt zaproponowały mi dwie inne wytwórnie. Wybrałam EMI Music Poland. Zaakceptowali mój gotowy materiał na płytę.

Przedstawiciele tej pierwszej wytwórni zobaczyli cię w programie Nowa Generacja w TV4, w którym trzy lata temu wystąpiłaś z zespołem jako Marija?
Nie. Zostałam "wykopana" na Myspace. Od dawna miałam konto na tym serwisie
społecznościowym, gdzie każdy może umieszczać swoją muzykę. Chyba jestem
szczęściarą, bo nigdy nie chodziłam z płytą demo po wytwórniach, pukając od drzwi do drzwi. Unikałam programów typu Idol, bo potem jest tak, że wygrywasz lub ktoś cię zauważa i rzuca hasło: tu masz piosenki, wyglądaj tak i tak, jest pół roku na nagranie płyty i nie ma na nic czasu. Kiedy ma się 15 lat, wszystko ujdzie, nawet kiedy nie wyjdzie, ale ja mam o 10 więcej i obsadzenie mnie w takiej roli byłoby śmieszne. Na szczęście wytwórnia niczego mi nie narzuca.

Dlaczego to z zespołem June, a nie z wrocławskimi muzykami, z którymi do niedawna występowałaś, nagrałaś swój debiut?
June wybraliśmy na producenta albumu i od nich w głównej mierze zależał dobór muzyków grających na płycie. Koledzy z wrocławskiego zespołu wykazali pełne zrozumienie.

Na płycie jest jednak kilka utworów, których współkompozytorem jest Dawid Korbaczyński (gitarzysta Mikromusic - przyp. red.). Jego partie gitar również słychać na krążku. June też zostali "wykopani" na Myspace, tym razem przeze mnie i Dawida. Szukaliśmy producenta płyty i natrafiliśmy na ich piosenki w sieci. Najpierw wyprodukowali jeden mój utwór na próbę, potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Materiał nagraliśmy w warszawskim studio lidera June - Janka Smoczyńskiego. Wszystkie kompozycje aranżowaliśmy wspólnie. Napisali dla mnie trzy piosenki, nad resztą pracowaliśmy razem.

Słuchając twojej płyty, zastanawiam się, czego Ty prywatnie słuchasz.
Lubię Feist, Joss Stone, Adele, Johna Mayera, Jamiego Culluma, Jamiego Lidella,
Toma Waitsa, Coldplay, Björk - różne klimaty. Kiedy byłam młodsza, marzyłam o tym, żeby śpiewać soul, ale teraz wiem, że nie ma sensu się szufladkować. Nagranie w Polsce płyty po angielsku to strzał w kolano, a soul po polsku nie brzmi tak, jak brzmieć powinien. Tylko jednostki potrafią to zrobić dobrze. Ja znalazłam własny sposób śpiewania. Jedni mówią, że mam wadę wymowy, inni, że to jest fajne. Myślę że dobrze jest być charakterystycznym.

We Wrocławiu jest wielu młodych artystów z talentem i potencjałem, którzy wydają jedną płytę, a potem znikają. Ty podpisałaś kontrakt z dużą wytwórnią na trzy krążki. To sukces?
Trzeba poczekać ze dwie, trzy płyty i wtedy okaże się, czy to jest sukces komercyjny. Dla mnie sukcesem jest już to, że dopięłam swego, nagrałam autorską płytę, która mi się podoba, a w ten projekt uwierzyła duża wytwórnia i muzycy, których bardzo cenię.

Uwaga! Płyta uzależnia!

Delikatny, lekko chropowaty, z pozoru dziecinny, a jednak zdecydowany. Głosu Marceliny nie da się pomylić z żadnym innym. I to właśnie głos jest największym kapitałem wokalistki, której koncerty są dobrze znane wrocławskiej klubowej publiczności, gustującej w smooth jazzowych brzmieniach. Na debiucie płytowym absolwentki Akademii Muzycznej w Katowicach znalazło się kilka kompozycji znanych już z koncertów właśnie i ze składanek, m.in. tych Radia RAM, jak "There Is No One" czy "Motyle". Szkoda, że wśród dwunastu piosenek zabrakło funkującego, przebojowego "Come To Mama", z którym artystka zaprezentowała się także w programie muzycznym Nowa Generacja. Bo płyta, mimo że są na niej także żywsze kompozycje, jak "Insane" i "Shake it Mama", funkująca nie jest. Utwory autorstwa Marceliny, Dawida Korbaczyńskiego i zespołu June, który krążek wyprodukował i go zaaranżował, w większości snują się leniwie. Doskonale pasują do niespiesznego poranka lub letniego wieczoru ze szklanką mojito. I chce się do nich wracać - jak do singlowego, bardzo osobistego "Tatku", "Szukam Cię" z echami bluesa w tle i przebojowego "Me & My Boyfriend" - znanego już wcześniej z koncertów, a na krążku w nowej aranżacji (z tekstem Natalii Grosiak, która pomogła Marcelinie w ich pisaniu). To spójny, solidny krążek, nie tylko dla tych, którzy lubią klimat "smooth". Po prostu dobry pop.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto