Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marcelina powalczy o Fryderyka

Kinga Czernichowska
Kinga Czernichowska
Marcelina Stoszek
Marcelina Stoszek mat. prasowe
Z wrocławską wokalistką rozmawiamy o debiucie, Wrocławiu i Brodce.

26-letnia Marcelina ma szansę na Fryderyka w kategorii Fonograficzny Debiut Roku. Będzie rywalizować z zespołami Luxtorpeda, Neo Retros, Projektem Warszawiak oraz piosenkarką Anią Rusowicz.

O tym, czy Fryderyk trafi do Marceliny, dowiemy się 26 kwietnia. Nagrody są przyznawane od 1994 roku. Artyści rywalizują ze sobą w 36 kategoriach, spośród których aż 21 dotyczy muzyki rozrywkowej.

ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ MARCELINY

Czy nominacja do Fryderyków była dla Ciebie dużym zaskoczeniem?

Nie spodziewałam się tego, a na pewno nie przy pierwszej płycie. Zawsze mi się wydawało, że Fryderyki to jeszcze dla mnie coś nieosiągalnego i że są zarezerwowane raczej dla znanych osób, nawet jeżeli mówimy o debiucie. Płyta "Marcelina" miała jakieś sukcesy, ale to też nie było tak, że wszyscy wiedzą, kim jestem. Bardzo się ucieszyłam z tej nominacji. To była ogromna niespodzianka.

Stresujesz się?

Nie, absolutnie. To jest trochę tak jak z Oscarami. Sama nominacja to już wielki sukces. A wygrana to wisienka na torcie. Ucieszyłabym się, gdybym wygrała, ale nominacja też daje mi ogromną satysfakcję.

Ale o Fryderyka, wprawdzie w zupełnie innych kategoriach, walczy też np. Ewa Farna. Nie masz dyskomfortu z tego powodu? To przecież zupełnie inny muzyczny świat?

Pamiętajmy o tym, że rozmawiamy tu cały czas o Fryderykach - jednej z najważniejszych nagród w kraju, więc ciężko jest tu mówić o jakimkolwiek dyskomforcie. Kategorii jest bardzo dużo, więc siłą rzeczy spotkają się na tej imprezie różne światy muzyczne, które łączy jedna podstawowa rzecz - wysoki poziom. Ewa farna walczy w kategorii POP, jest bardzo młoda i bardzo sprawna technicznie. Zdobyła dużo nagród i jest lubiana przez publiczność. Wydałam dopiero pierwszą płytę i przy jej sukcesach można powiedzieć, że ja w show-biznesie dopiero raczkuję. Poza tym Farna - tak jak ja - pochodzi z Cieszyna, tyle że z czeskiego, więc jej kibicuję.

Brałaś udział w programie Nowa Generacja. Ten program różnił się od innych talent show, ale co sądzisz o tego typu programach? Czy są szansą dla młodych artystów?

Nie jestem zwolenniczką tego typu programów. Co prawda, wystąpiliśmy w Nowej Generacji, ale głównie przekonało nas to, że można było tam zagrać swoje piosenki z całym zespołem. Okazało się jednak, że niestety tylko w jednym odcinku, a później już narzucano nam wybrane przez jury covery, co już nie bardzo mi odpowiadało.

Tego typu programów jest teraz tak dużo, że chwała zwycięzcy trwa dosłownie kilka dni, bo zaraz jest nowy i już o tamtym się zapomina. Nikt też w tych ludzi za bardzo nie inwestuje, nie pracuje nad tym, żeby wydali jakąś sensowną płytę, bo nie ma na to czasu. Najważniejsze jest show, a nie człowiek, który je wygrywa. Mnożą nam się zatem celebryci, a nie artyści, za to na artystów już nie bardzo jest miejsce. Trochę to blokuje drogę ludziom, którzy skupiają się na muzyce, mają coś do powiedzenia i rzeczywiście grają i nagrywają.

Niektórzy idą do tych programów po to, żeby pokazać się w telewizji, natomiast nie mają pomysłu, co dalej ze sobą zrobić, a nikt im nie pomaga. W Stanach jest inaczej. Tam laureaci tego typu programów mają wsparcie mediów, wytwórni i rzeczywiście robią karierę. W Polsce też są wyjątki, np. Monika Brodka.

Wspomniałaś o Monice Brodce. Kiedy pierwszy raz usłyszałam Twoje piosenki, od razu skojarzyłam je z Brodką. Podobne opinie znalazłam w Internecie. Inspirujesz się nią?

W Polsce generalnie jest tendencja do porównań. Tym bardziej, jeśli ktoś jest nowy. My się z Moniką dobrze znamy, ponieważ jeździłyśmy razem na warsztaty jazzowe, gdy miałyśmy po piętnaście czy szesnaście lat. Miałyśmy też zawsze podobne zainteresowania, obie też jesteśmy góralkami. Monika pochodzi z Żywca, ja z cieszyńskiego. Więc jest trochę tych wspólnych cech. Ale nie, nie inspiruję się Brodką - raczej obie inspirujemy się podobnymi artystami, słuchamy podobnych klimatów muzycznych, w związku z czym słychać to w naszych piosenkach i mogą one być "wsadzone do jednej szufladki", wspólnej też z Anią Dąbrowską, Kasią
Nosowską czy Marią Peszek, bo i takie porównania padały. Nie jest to taka zła szufladka, więc nie ma się co obrażać, aczkolwiek trochę męczą mnie już te ciągłe pytania o Brodkę (śmiech).

Nie da się ukryć, że jesteście z Moniką trochę do siebie podobne.

(śmiech) Tak. I to chyba głównie o to chodzi!

Ukończyłaś Akademię Muzyczną w Katowicach. To Ci pomogło w kształtowaniu Twojej drogi muzycznej?

Nie jest to niezbędne do kariery, ale na pewno pomaga. Daje taki solidny fundament wiedzy. Nie tylko stricte technicznej, ale też ogólnego obycia z nazewnictwem, czytaniem nut, pisownią, pracą z zespołem, jest też trochę historii muzyki, jazzu. Ale przede wszystkim poznaje się tam mnóstwo ludzi o podobnych zainteresowaniach, co sprzyja tworzeniu i zakładaniu pierwszych zespołów.

Kiedyś używałaś pseudonimu Mariija. Dlaczego z niego zrezygnowałaś?

Tak mnie nazwali muzycy ze Stanów, bo łatwiej im było to wymówić. Śmiali się, że wyglądam jak włoska Marija, chodziło o typ urody. Ta ksywka do mnie przylgnęła w środowisku muzycznym. Gdy już dorosłam i zaczęłam pracować nad autorską płytą, powtarzanie historii o typie urody, która - umówmy się - nie jest jakoś szczególnie oryginalna, znudziło mi się.

Zresztą, ten mój solowy projekt jest czymś zupełnie innym od tego, nad czym pracowałam jeszcze jako Mariija. Marcelina to moje prawdziwe imię. Do tego jest dosyć oryginalne, więc uznałam, że dobrze będzie go używać.


Współpracowałaś z Dawidem Korbaczyńskim i Natalią Grosiak z Wrocławia.

To jest taka współpraca, która co jakiś czas się przewija. Dawid też gra (i nawet śpiewa chórki) na mojej autorskiej płycie, z Natalią Grosiak piszę teksty. We Wrocławiu mieszkam już sześć lat, tu chcę tworzyć.

Zostaniesz we Wrocławiu?

Chyba tak, nie chcę się nigdzie wyprowadzać. Tu we Wrocławiu życie jakoś tak spokojnie i twórczo płynie, nie ma takiego wyścigu szczurów jak w stolicy. Choć i tam bardzo lubię ostatnio jeździć, głównie ze względu na mój zespół (muzycy mieszkają w Warszawie), jak i na przyjaźnie, które się w trakcie nagrywania płyty zawiązały.

Pracujesz nad drugą płytą. Jaka ona będzie?

Nagraliśmy już jedną piosenkę i mam już pewien zamysł. To wszystko się wyklarowało w tym roku. Wiem już, co tak naprawdę lubię śpiewać. Na pewno ta płyta będzie dojrzalsza i bardziej odważna. Zostanie jednak jednak melodyjna, podobnie jak pierwsza.

Marcelina Stoszek (ur. 8 kwietnia 1986 w Cieszynie) - wokalistka, autorka tekstów i kompozytor. Obecnie mieszka we Wrocławiu. Studiowała na Wydziale Jazzu na Akademii Muzycznej w Katowicach. Współpracowała z Dawidem Korbaczyńskim i  Natalią Grosiak. Jej pierwsza solowa płyta ukazała się rok temu. Album promowały single "Tatku" oraz "Nie chcę już".

Czytaj też:



Rozmrażamy zimę [konkurs]


Twórz z nami MM Wrocław


Koncerty we Wrocławiu w 2012


Sky Tower w kadrze MM [konkurs]

**

**

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto