Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Maciej Zieliński: We włocławskim „Kurniku" trzeba było uważać na latające ziemniaki i buraki

Rafał Hydzik
16.01.2013 wroclaw slask wroclaw kontra anwil wloclawek . koszykowka puchar polski kosz hala orbita maciej zielinski gazeta wroclawska tomasz holod / polskapresse..
16.01.2013 wroclaw slask wroclaw kontra anwil wloclawek . koszykowka puchar polski kosz hala orbita maciej zielinski gazeta wroclawska tomasz holod / polskapresse.. Fot. Tomasz Ho£Od / Polskapresse
O historii „Świętych Wojen" i szansach Śląska Wrocław w niedzielnym meczu przeciwko Anwilowi Włocławek opowiada legenda Trójkolorowych, Maciej Zieliński.

Do Włocławka wybiera się grupa kibiców Śląska. Niewielka, ale każde wsparcie jest ważne. Wierzy Pan, ze wrócą czasy świetności „Świętych Wojen" na trybunach?
Wierzę, a raczej mam taką nadzieję. Wszyscy liczymy na to, że atmosfera z meczów sprzed lat wróci do Wrocławia. Tamte mecze to już zamknięty rozdział, ale czas pisać kolejny.

Pan z kolei raczej nie jest ulubieńcem trybun w Hali Mistrzów. A i dziś lubi pan dociąć kibicom Anwilu na Twitterze.
Nigdy nie byłem, może tak tu ujmijmy (śmiech). Wiadomo, nie jestem już aktywnym zawodnikiem, ale miło, że kibice Anwilu wciąż o mnie pamiętają. Na Twitterze panuje sympatyczna atmosfera i można sobie pozwolić, by się pośmiać czy podocinać.

Ostatnio było mniej sympatycznie gdy w jednym z dzienników pojawiła się nazwa „Anwil Wrocław". Oburzył się Pan?
Bardziej mnie to rozśmieszyło, bo nie wiem jak można było do czegoś takiego dopuścić. Z drugiej strony jednak nie powinny się pojawiać takie błędy, zwłaszcza w kontekście dwóch drużyn o tak napiętej historii. Dwoma wyrazami ktoś poruszył zarówno kibiców we Wrocławiu, jak i we Włocławku. Ale może to o to chodziło (śmiech).

Widzisz Anwil-Śląsk, myślisz: rzut Krzykały czy pojedynki Zielińskiego z Griszczukiem. Jakieś jeszcze ikoniczne wydarzenia łączy Pan z tym meczem?
Ikoniczne są i zawsze będą dla mnie wszystkie te mecze, w których pokonaliśmy Anwil w finale. Nie ma większego sukcesu na naszym podwórku od złotego medalu, a po zwycięstwie nad Włocławkiem smakował podwójnie. Doskonale jednak pamiętam atmosferę z „Kurnika”, bo tak nazywana była włocławska hala. Trybuny były znacznie bliżej, a atmosfera piekielnie gorąca. Trzeba było mieć oczy dookoła głowy, by nie oberwać ziemniakiem czy burakiem. Na sam mecz też przyjeżdżaliśmy policyjnymi „sukami”, bo nie było możliwości by podjechać pod sam obiekt. To były czas dużo bardziej… barwne.

Ogląda Pan większość meczów Anwilu, zwłaszcza te w europejskich pucharach. Z czego Pana zdaniem wynika tak przeciętna dyspozycja tej drużyny?
Coś w tej drużynie nie gra, ale trudno mi to określić od boku. Coś zgrzyta w kwestii osobowości, wciąż nie mogą się dograć. Czasami trudno jest ze zlepku gwiazd zrobić sprawnie funkcjonujący organizm, zwłaszcza kiedy każdy chce się pokazać, a piłka, jak wiemy, jest jedna. Ale to jest ich problem (śmiech).

Chciałbym spytać o Tony'ego Wrotena - można by pomyśleć, że ten zawodnik wybiera sobie mecze. W środku tygodnia natomiast zagrał fenomenalnie, więc czy to jego by Pan wskazał jako główne zagrożenie po stronie rywala?
Tak jak Pan mówi, skład Anwilu jest silny kiedy wszystkim się chce, a nikt nie przechodzi obok meczu. Nie sądzę jedna, by w obliczu meczu o tak bogatym tle mogła szwankować motywacja. Jeśli wyjdą z wolą walki, będą jednym z najtrudniejszych rywali w Polsce.

Obie drużyny w lidze są w dołku, bo chyba tak należy określić porażki z GTK czy HydroTruckiem. Czym Śląsk może zaskoczyć?
Zaskoczyć już się nie da. Mamy już za sobą osiem kolejek, każda z drużyn ma już siebie przeanalizowaną na wskroś. Nie ma już co mówić o zaskoczeniu, tylko trzeba wyjść i walczyć. Jeżeli na papierze brakuje umiejętności, to trzeba nadrabiać sercem i walką. Zawsze tak było – dla nas w Śląsku mecze z Włocławkiem zawsze były najważniejsze i staraliśmy się ich nie tylko pokonać, ale i „natłuc”. Oni nas oczywiście też, w Anwilu nigdy nie byli chłopcami do bicia. Może dlatego tak dobrze wspomina się te mecze, bo poza poziomem sportowym było też dużo walki. To się podobało kibicom i nam też. Po meczach oczywiście podawaliśmy sobie ręce, nie ganialiśmy się po ulicach, żeby się pozabijać (śmiech). Szacunek był zawsze.

Czy nie uważa Pan, że głowa Andrzeja Adamka poleciała nieco za wcześnie?
Nie chcę się wypowiadać na ten temat. Niestety funkcjonuje w Polsce skłonność do zwalniania trenera jako pierwszy krok walki z problemem. Nie zawsze tędy droga. Problem jest z reguły dużo bardziej złożony.

Trudno przez niecały tydzień dokonać rewolucji, ale które elementy gry Pana zdaniem wymagają największej poprawy przed niedzielą?
Najbardziej rzucało się w oczy to, że przeciwnicy zabijają nas na tablicach. Nie potrafimy się postawić pod koszami, chyba brakuje silnego zawodnika do tej strefy. Rzuty osobiste też trzeba poprawić, bo skuteczność była katastrofalna (50 proc. - przyp. RH), trudno to racjonalnie wytłumaczyć.

Bardzo ambiwalentne są oceny Śląska na tym etapie sezonu. Jedni mówią, że jak na beniaminka radzi sobie dobrze, inni z kolei mają z tyłu głowy play-offy i są załamani formą. Jak Pan to widzi?
Tak jak Pan mówi – jakby to nie zabrzmiało, jesteśmy beniaminkiem, ale z drugiej strony trzeba powiedzieć wprost, że niektóre z dotychczasowych meczów, a zwłaszcza ten ostatni wyglądały tak, jakby nikogo na parkiecie nie było. W czwartej kwarcie trochę pograliśmy i prawie wygraliśmy mecz. O trzech poprzednich trudno coś dobrego powiedzieć. Chyba jest problem w sferze motywacji, a nie mogę się na coś takiego godzić. Śląsk zawsze był znany z tego, że walczył. Jeżeli tej walki nie ma, to ręce opadają.

Serce z całą pewnością krzyczy Śląsk, a co mówi rozum?

Rozum podpowiada walka!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto