Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Listonosz z kredytem

Maria Bartoszko, Tomasz Janoś
WROCŁAW - Jesteśmy zmuszani do werbowania nowych członków do funduszu emerytalnego Pocztylion - mówi jeden z listonoszy, który pragnie zachować anonimowość.

WROCŁAW

- Jesteśmy zmuszani do werbowania nowych członków do funduszu emerytalnego Pocztylion - mówi jeden z listonoszy, który pragnie zachować anonimowość. - Mamy zachęcać także do kupowania podręczników, zniczy i zaciągania kredytów za pośrednictwem poczty. Ludzie tracą do nas zaufanie, widzą w nas zwykłych akwizytorów.

Zgłosił się do nas wrocławski listonosz, który od kilkunastu lat pracuje na poczcie. Dostarcza listy i przesyłki w centrum miasta - od kilku lat w tym samym rewirze. Jego zdaniem, od dłuższego czasu listonosze we Wrocławiu zmuszani są do praktyk, które utrudniają im pracę i zniechęcają do nich ludzi. Poszliśmy tym tropem, rozmawialiśmy także z innym doręczycielami i pracownikami urzędów pocztowych. Wszystko się potwierdza. Jest coraz gorzej...

Według naszego informatora, na poszczególne urzędy pocztowe nakładane są limity sprzedaży.

- To działa jak domino - mówi listonosz. - Naczelnik urzędu dostaje wytyczne w dyrekcji. Przestraszony przychodzi do nas i rozstawia ludzi po kątach. Każdy z nas dostaje określony limit do sprzedania. Jeśli się nie uda, tracimy premie.

Z listonosza akwizytor

Zadania są takie: znaleźć np. 10 nowych osób do funduszu Pocztylion, namówić do założenia kilkunastu lokat w Banku Pocztowym, znaleźć chętnych na kredyty.

- Tracimy przede wszystkim zaufanie ludzi, na które pracowaliśmy latami - żali się listonosz. - Przestajemy być postrzegani jako przedstawiciele instytucji zaufania publicznego, stajemy się akwizytorami, a tych się nie lubi.

I nie szanuje.

Bogdan Szymczyk, wicedyrektor dolnośląskiego okręgu poczty ds. sprzedaży podczas rozmowy z nami nie zaprzeczył, że pracownikom, którzy nie zrealizują określonego poziomu sprzedaży, zabierane są premie.

Wstydzą się za jedynki

Wraz z rozpoczęciem roku szkolnego, poczta zaoferowała swoim listonoszom kolejną usługę do wciskania. Podręczniki. Można je zamówić za pośrednictwem poczty. Żeby się opłacało, znowu są limity. A te muszą realizować oczywiście pracownicy poczty.

- Same problemy - opowiada listonosz. - Są opóźnienia, ludzie się wściekają, dzieci dostają jedynki za brak książek, a my świecimy oczami. Bo namówiliśmy.
Okazuje się, że jest nie do pomyślenia, aby któryś z pracowników poczty kupił dzieciom podręczniki w księgarni. Przecież jest limit, a jak się go nie osiągnie, to nie będzie premii. Tak więc wszyscy posłusznie kupują książki u swego pracodawcy. Poczta zarabia.

Znicz od listonosza

Zakończenie akcji podręczniki nie oznacza wcale taryfy ulgowej dla listonoszy. Wraz z końcem października zbliża się przecież Wszystkich Świętych. Trzeba sprzedać trochę zniczy!

- Kończysz pracę, bierzesz wózek i z powrotem na rewir - zdradza nam tajniki pocztowej kuchni jeden z listonoszy. - I nie ma zmiłuj! Tak jak z podręcznikami. Nikomu z pracowników nie wolno poza pocztą nawet świeczki kupić. Wszystko ma zostać w firmie. Gonią nas przecież limity. A normy muszą zostać wyrobione.
Zdaniem dyrektora Szymczyka, działalność dodatkowa poczty (w naszym języku to po prostu akwizycja) ma zapewnić jego pracownikom nowe możliwości zarobku.

- Nie ma mowy o żadnych dodatkowych pieniądzach - mówi tymczasem jeden z listonoszy, z którymi rozmawialiśmy. - Żeby dostać premię trzeba gonić ponad normę. A doba ma tylko 24 godziny. Nie ma na to wszystko czasu.

Puste poczteksy

Listonosze sprzedają nie tylko lokaty, kredyty, podręczniki i znicze. Rozlicza się ich także z liczby sprzedanych kartek świątecznych, znaczków pocztowych czy kart telefonicznych. Limity dotyczą nawet niektórych przesyłek. Na przykład Poczteksu.

- Dochodzi do takich paranoi, że wysyłamy puste poczteksy do siebie nawzajem - mówi jeden z pracowników poczty. - W końcu lepiej wydać kilkanaście złotych na przesyłkę niż stracić 300 zł premii.

- Słyszałem o takich sytuacjach - potwierdza jedna z osób związanych z kierownictwem poczty. - Oczywiście poczta musi zarabiać na siebie i walczyć z konkurencją. Na rynku jest przecież 17 firm kurierskich. Ale bez przesady!

Na bal z dyrektorem?

Dyrektor Szymczyk podczas rozmowy przekonywał nas, że rozwinięta działalność handlowa poczty, to norma na całym świecie. Na przykład w Holandii listonosze oferują nawet wycieczki.

Teraz pozostaje nam tylko czekać, kiedy do naszych drzwi zapuka wrocławski listonosz i zaproponuje nam np. wyjazd na bal sylwestrowy z przedsiębiorczym dyrektorem Szymczykiem.

Odmówił...

Bogdan Szymczyk, zastępca dyrektora dolnośląskiego okręgu poczty ds. sprzedaży nie zgodził się na zdjęcie do gazety i odmówił autoryzacji wypowiedzi, których udzielił kilka godzin wcześniej. W ramce obok, fragmenty tego, co dostaliśmy od dyrektora na piśmie.

Rozliczyć pracowników

* Bogdan Szymczyk

* wicedyrektor Dolnośląskiego Okręgu Poczty Polskiej ds. sprzedaży

“Każdy rodzaj działalności objęty jest systemem planowania, a następnie rozliczania pracowników z wyznaczonych zadań (...). Nie jesteśmy w planowaniu swojej działalności odosobnieni, każde przedsiębiorstwo produkcyjne, usługowe czy handlowe działa na podstawie planów i ich realizacji.”
“Poczta ma wielki potencjał. Gęsta sieć placówek w całym kraju, regularne połączenia komunikacyjne, rozbudowana sieć łączności elektronicznej, wreszcie wykwalifikowana kadra. Ten potencjał trzeba wykorzystywać (...).”

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto