Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Linie kolejowe, drogi i obwodnice na Dolnym Śląsku (PLANY, ZMIANY, INWESTYCJE)

Grzegorz Chmielowski
Tymotesz Myrda, wicemarszałek województwa
Tymotesz Myrda, wicemarszałek województwa Konrad Dąbkiewicz
Rozmowa z Tymoteuszem Myrdą, wicemarszałkiem województwa dolnośląskiego z ramienia Bezpartyjnych Samorządowców.

W ostatnich miesiącach przed pandemią koronawirusa bardzo głośno zrobiło się o planie budowy Kolei Aglomeracyjnej Zagłębia Miedziowego. Idea ta uaktywniła samorządowców, na pewno wywołała emocje i nadzieje przynajmniej części mieszkańców tego regionu. Ale odezwały się też głosy typu: po co rozwijać drogą kolej aglomeracyjną, skoro na tym terenie pobudowano szybkie trasy, czyli autostradę A4 i drogę ekspresową S3, a motoryzacja należy tu do najbardziej rozwiniętych w Polsce?

Czy wszyscy mają samochody? Na pewno nie. Nie zapominajmy też, że oprócz gmin bogatych, bo mających u siebie przemysł miedziowy, są też te biedniejsze i w dodatku także wykluczone komunikacyjnie - niemalże odcięte od świata. Idea kolei aglomeracyjnej to jednak coś więcej aniżeli tylko dostęp do transportu publicznego. Chcemy dać tym terenom nowy impuls rozwojowy. Podam jeden przykład: w Jaworze powstaje fabryka Mercedesa i 1200 nowych miejsc pracy. Okazuje się jednak, że inwestor ma problem ze skompletowaniem załogi. Gdyby na przykład głogowianin dostał propozycję pracy tam, mogąc do Jawora dotrzeć w godzinę, to ta oferta mogłaby być dla niego dostępna i interesująca. Poza tym chodzi nam o stworzenie komunikacji nowoczesnej i ekologicznej oraz bezpieczniejszej. Jeden pociąg może zabrać 200 pasażerów, co oznacza, że z dróg znika 50-100 samochodów. Ktoś, kto często podróżuje samochodem, od razu doceni różnicę.

Od połowy grudnia 2019 roku mamy namiastkę takiej kolei aglomeracyjnej. Powróciło po latach połączenie Głogów - Rudna Gwizdanów - Lubin - Legnica. Z tym, że jest to powrót z nowoczesnymi pociągami i krótszym o około pół godziny czasem podróży. Ale sam pomysł kolei aglomeracyjnej nie jest nowy...

Oczywiście, ma co najmniej 10 lat, bo wtedy prezydenci i burmistrzowie miast miedziowych wysłali apel do polskiego rządu w sprawie budowy nowej linii Polkowice - Głogów, czyli ważnego ogniwa przyszłej siatki połączeń. Kolej przeżywa obecnie renesans. Jest o wiele większe zainteresowanie jej usługami. A drogi, choć wciąż są budowane nowe, nie są w stanie obsłużyć rosnącego ruchu samochodowego. Przecież zmodernizowano autostradę A4, wybudowano od podstaw drogę ekspresową S3, a tymczasem wije się na nich sznur samochodów, często tworzą się tam korki. Nic więc dziwnego, że dziś, gdy obok bezpieczeństwa znaczenie ma też skracanie czasu podróży, coraz więcej osób chce się przesiąść do pociągów. Potwierdza to likwidacja większości połączeń busowych między Lubinem i Wrocławiem po uruchomieniu pociągów na tej trasie. Wcześniej tak się stało na trasie Legnica - Wrocław. Coraz więcej osób podróżuje z Głogowa przez Legnicę do Wrocławia, bo zabiera im to zaledwie około godziny.

Kolej aglomeracyjna ma objąć teren zamieszkany przez ponad pół miliona osób. Ale pociąg nie dojeżdża dziś do wielu miejscowości na tym obszarze.

Wszystkich gmin ta kolej nie obsłuży. Taki cel byłby zresztą nieracjonalny, bo to ogromne inwestycje. Myślę, że można stworzyć centra przesiadkowe, w których ludzie dojeżdżający z innych miejscowości przesiadaliby się z autobusów, busów czy samochodów do pociągów. W tym ujęciu kolej mogłaby stanowić mocny szkielet regionalnej komunikacji publicznej, którą transport kołowy uzupełniałby lokalnie.

No tak, mamy nawet miasto powiatowe bez kolei pasażerskiej.

Polkowice - bo o nich mowa - są kluczowe dla projektu kolei aglomeracyjnej. I mamy pomysły, jak je przyłączyć - trzeba zbudować około 30 kilometrów torów z Polkowic przez Jerzmanową, Nielubię, Hutę Miedzi Głogów do Głogowa oraz zmodernizować tory z Polkowic przez strefę specjalną, kopalnie Polkowice i Lubin, Szklary Górne i siedzibę KGHM do Lubina. Potrzebna będzie też modernizacja linii do Złotoryi. Równolegle chcemy też wybudować drugi tor linii Lubin - Rudna Gwizdanów, bo o tym nie pomyślano przy niedawnej rewitalizacji tej linii, którą w całości prowadziły PKP Polskie Linie Kolejowe.

Co tu będzie najtrudniejsze?

Zawsze najsłabszy jest czynnik ludzki. Teraz jest wola w zarządzie województwa, w polskim rządzie, PKP PLK. To projekt wartości miliarda złotych, wpisany do przyszłej perspektywy unijnej. Ludzie od ponad dziesięciu lat mówili, że taka kolej jest konieczna i do tej pory nikt tego nie ruszył. Myślę, że teraz to się zmieni, że mamy taką możliwość.

Panie marszałku, jeszcze w latach 70. o tym mówiono, ale bądźmy dobrej myśli. Tymczasem w projekcie kolei aglomeracyjnej jest wiele nowych przystanków...

Nie chcę się do nich jeszcze przywiązywać. Lista stacji powstanie w studium wykonalności i w ramach konsultacji społecznych. Nie jest jeszcze postanowione, jak będą biec tory na przykład przez Polkowice. Na pewno warto postawić przystanki w strefie ekonomicznej i przy kopalniach.

Górnik kocha autobus wiozący go spod domu pod bramę kopalni.

Widział pan parkingi pod kopalnią? Ze świecą szukać tam wolnego miejsca. Są pracownicy, którzy mimo oferty autobusów zakładowych jeżdżą swoimi samochodami, niektórzy czasem rowerami. Nie jesteśmy w stanie nikogo zmusić do podróży pociągiem, ale chcemy dać alternatywę - w mojej ocenie bardzo dobrą. Otwarcie kolejowego połączenia Legnica - Lubin pokazało, że to naprawdę ma sens. Były obawy prezydenta Lubina, że odzwyczajeni od pociągów ludzie nie zechcą do nich wrócić, ale okazało się, że jeżdżą prawdziwe tłumy - do szkoły w Legnicy czy Lubinie, ale też do Wrocławia na obiad, do kina, muzeum, teatru czy na zakupy.

Ale kolej nie rozwiąże wszystkich problemów komunikacyjnych. Ostatnio kładzie się nacisk na budowę obwodnic miejskich - chodzi o czyste powietrze, zmniejszenie hałasu w mieście i inne uciążliwości powodowane przez samochody.

Na Dolnym Śląsku zaplanowano budowę kilku obwodnic. Złotoryja czeka na ZRID (Zezwolenie na Realizację Inwestycji Drogowej - przyp. red.). W Dzierżoniowie ma być realizowany II etap. W Strzelinie potrzebne są wspólne działania. W Oleśnicy też czekamy na ZRID, który wydaje wojewoda. Mają też powstać obwodnice na drogach krajowych. Niestety, niektóre z nich, jak ta na drodze krajowej nr 94 w Legnicy, będą miały znaczenie lokalne, bo nie rozwiążą problemów komunikacji regionalnej, wojewódzkiej.

Z taką oceną obwodnicy legnickiej się nie zgodzę, bo gdy tylko zablokowana jest A4 (a dzieje się to często), samochody zjeżdżają na 94 i blokują Legnicę. Kłopot mają i mieszkańcy, i kierowcy zmuszeni do tego objazdu przez centrum miasta.

Od dawna postuluję podniesienie w tym celu rangi DK 94 na odcinku Wrocław - Prochowice i DK36 Prochowice - Lubin do standardu drogi ekspresowej. Wtedy poważnie odciążona zostałaby na tym odcinku autostrada A4, która prowadzi ruch z Górnego Śląska do Niemiec albo do S3 i tą trasą nad morze.

Może wtedy łatwiej byłoby zdecydować się na jakiś wariant rozbudowy A4? Może nie byłaby potrzebna np. druga jej nitka, jak zastanawia się premier Morawiecki.

Tak czy inaczej musi powstać na odcinku Wrocław - Krzywa A4 trzypasmowa autostrada. Mam nadzieję, że samorządy zostaną tu wysłuchane i podjęte będą realne decyzje z uwzględnieniem długoletniej perspektywy.

Zapalnym punktem na mapie inwestycji drogowych jest przebieg S8 w rejonie Kłodzka. GDDKiA chce przeprowadzić tę oczywiście potrzebną trasę przez tereny rolnicze, turystyczne, a na to nie ma zgody mieszkańców. Wskazują, że droga powinna pójść inaczej, przez tunel. Inny problem jest taki, że nagle S8 ma się kończyć w Kłodzku. Czyli do granicy dalej trzeba będzie się cisnąć na DK8?

Są różne warianty budowy tej trasy. Trudno powiedzieć, który zostanie wybrany. Ale jeżeli chodzi o finał trasy, to też jestem za tym, aby S8 prowadziła do samej granicy polsko-czeskiej i warto już teraz przygotowywać się do tej inwestycji.

GDDKiA twierdzi, że poprowadzona do granicy trasa S8 zakończy się w polu, a to nie ma sensu. Czesi nie budują bowiem takiej drogi po swojej stronie.

Z mojej wiedzy wynika, że Czesi konsekwentnie budują u siebie drogi szybkiego ruchu i mają w planie także doprowadzenie ich do granicy z Polską. Inna sprawa, że nie mają takiego ustawodawstwa jak Polska, więc te procedury i inwestycje przebiegają u nich dłużej. Problemem jest to, że w planach GDDKiA S8 ma prowadzić do Boboszowa, a tam Czesi nie chcą rzeczywiście budować szybkiej trasy, m.in. z powodu ochrony środowiska naturalnego. Dlatego S8 do Kudowy-Zdroju to lepszy wariant dla Czechów. Rozumiem intencje związane z S8 do Boboszowa - to daje perspektywy rozwojowe wschodniej części ziemi kłodzkiej - rejonowi Czarnej Góry, Stroniu Śląskiemu. Powstaje kwestia zrekompensowania im dostępu do trasy szybkiego ruchu. Czyli trzeba zbudować dobrą drogę na Czarną Górę i do Stronia Śląskiego, by turystyka jeszcze szybciej się tam rozwijała.

Co z mostami w województwie? Są programy, a Głogów czeka…

Na pewno most na Odrze w tym mieście jest bardzo potrzebny. Ale też jest kwestia podniesienia rangi biegnącej przez miasto drogi krajowej nr 12 do poziomu drogi ekspresowej. Proszę jednak pamiętać, że są to zadania rządowe.

Ale to my mamy dziś z nimi kłopot…

To prawda. Fakt jest jednak taki, że sami - jako województwo - żadnego mostu nie jesteśmy w stanie wybudować z powodów finansowych. Daleko posunięte są sprawy nowego mostu w Ścinawie. Po wielu dyskusjach mamy porozumienie, że Wody Polskie opracują w ciągu około czterech lat projekt budowy jazu z drogą na nim. A finansowo włączą się samorząd województwa i GDDKiA. Ustalą też wspólnie lokalizację, bo teraz są trzy propozycje. Jako województwo mamy bardzo dużo obiektów mostowych i przepustów do remontu. Na drodze Chojnów - Chocianów modernizujemy kilka przepustów na tej trasie. W toku mamy też m.in. zadania dotyczące mostów w Kątach Wrocławskich i Kostrzycy, przebudowane zostaną też obiekty w Starej Kraśnicy, Jedlinie-Zdroju, Lwówku Śląskim czy Platerówce. A to tylko część planu inwestycyjnego dotyczącego obiektów inżynierskich. Jak widać, na drogach problemów jest mnóstwo. Dlatego tak bardzo potrzebny jest rozwój kolei.

Skoro wracamy do tematu kolejowego, to zarząd województwa w ostatnich miesiącach przejął od PKP kolejne odcinki linii kolejowych. Jaki macie plan ich zagospodarowania?

Rzeczywiście, podpisaliśmy niedawno akty notarialne dotyczące przejęcia przez województwo linii nr 327 ze Ścinawki Średniej do Radko-wa, na odcinku o długości około 9 km. Należą do nas już też linie nr 317 i 336 z Gryfowa Śląskiego do Świeradowa-Zdroju. Szykujemy się też do przejęcia trasy z Jeleniej Góry do Karpacza i Kowar. Zasadniczym celem rewitalizacji dolnośląskich linii przez nasz samorząd jest odtworzenie sieci, która przez ostatnie dekady została mocno zubożona. Niektóre trasy zostały mocno zdekapitalizowane, inne wręcz zniknęły. Wybieramy te linie, które mogą nam pomóc we wsparciu dolnośląskiej turystyki i ułatwić walkę z wykluczeniem komunikacyjnym, a które spółka PKP chce nam oddać.

Czasem rewitalizując linie zapominacie o niektórych przystankach. Np. przed modernizacją linii 285 Wrocław - Sobótka - Świdnica na terenie Wrocławia funkcjonowały trzy przystanki kolejowe. A po modernizacji, która w założeniu miała też ułatwić komunikację na terenie Wrocławia, zostaną dwa. Gdzie tu postęp? W Olbrachtowicach na tej linii też był przystanek, ale teraz wypadł z planu remontów i ludzie nie będą mieli dostępu do pociągów. A byłoby to świetne miejsce np. na przystanek na żądanie.

Na razie przystanek na żądanie to eksperyment Kolei Dolnośląskich. Pamiętajmy, że na linii jednotorowej im więcej przystanków, tym dłuższa podróż. A przecież czas podróży, jak już wcześniej się zgodziliśmy, to podstawowy warunek powodzenia obecnej kolei. Na Dolnym Śląsku jest ponad 220 przystanków kolejowych. Nie wszystkie cieszą się zainteresowaniem mieszkańców. Była walka o to, by pociągi stawały na wszystkich przystankach linii Lubin - Legnica, a okazało się, że np. w Gorzelinie, w lesie, nikt nie wsiada. Wobec tego trzeba go czasowo zlikwidować i poczekać na czasy, kiedy będzie potrzebny.

Ale upadek kolei zaczął się od likwidacji małych przystanków. Potem trzeba było likwidować połączenia ekspresowe, bo do ekspresowych pociągów nie było czym dojechać z małych miejscowości.

Zgodzę się, że wokół przystanku może powstać zurbanizowany teren. Ale to skomplikowane sprawy, wymagające czasu i długofalowych strategii, a nam, Polakom, brakuje często cierpliwości do racjonalnej dyskusji i wymiany argumentów. Raz jeszcze wspomnę, że wciąż jest dużo miejsca na autobusy i busy, trzeba tylko racjonalnie podejść do projektowania transportu, najlepiej właśnie w ujęciu intermodalnym. Nasze plany rozwoju kolei powinny ożywić gospodarczo i społecznie wiele nowych rejonów Dolnego Śląska. Liczę, że z możliwości, które stworzymy, zechcą skorzystać gminy, biznes i sami mieszkańcy.

Tymoteusz Myrda - samorządowiec, prawnik, ekonomista, wicemarszałek województwa dolnośląskiego odpowiedzialny za rozwój dróg i kolei

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto