Atlas przegrał w Tarnowie 37:53, ale w dwumeczu z Jaskółkami ma korzystniejszy bilans małych punktów
Wczorajszy rewanż Atlasa z Unią – rozegrany na wyjeździe – pokazał jak wielką rolę odgrywa dziś atut własnego toru, a dokładniej rzecz biorąc kwestia odpowiedniego dopasowania się do niego. Tak jak we Wrocławiu w pierwszej części zawodów bezradni byli tarnowianie, tak teraz role się odwróciły.
- Początkowo tylko Greg próbował nawiązywać walkę. Dopiero później połapaliśmy się z przełożeniami i, można powiedzieć, drugą część wygraliśmy dwoma punktami. Jeśli chodzi o Hampelka, to zeszło z niego po prostu powietrze – mówił nam na gorąco, tuż po spotkaniu, szef WTS-u Andrzej Rusko.
Bohater soboty wczoraj niemal nie istniał. Dość powiedzieć, że pokonał tylko Roberta Wardzałę i Grzegorza Rempałę, a tego drugiego tylko dlatego, że bieg był powtarzany. Podobać mogła się natomiast jazda Piotra Świderskiego.
Przed ostatnim biegiem wrocławianie przegrywali 34:50, ale wbrew pozorom mieli o co walczyć. Na Stadionie Olimpijskim gospodarze wygrali wszak 54:36, więc mieli jeszcze szansę na uzyskanie lepszego bilansu bezpośrednich spotkań, który może mieć znaczenie na koniec rundy zasadniczej. Zwyciężył Tomasz Gollob przed Hancockiem, a Robert Miśkowiak odparł atak Tony'ego Rickardssona i w przypadku równej ilości dużych punktów to Atlas będzie wyżej klasyfikowany.
Pechowcem meczu okazał się bojowo jeżdżący Janusz Kołodziej, który dwukrotnie upadał na prowadzeniu. Uślizg zanotował również nasz Tomasz Gapiński i choć na wszelki wypadek trafił gorsecie do karetki, to skończyło się na potłuczeniach.
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.5/images/video_restrictions/0.webp)
Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?