MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Legendarny pociąg, znany z powieści Agathy Christie, przejechał przez Dolny Śląsk

Janusz Krzeszowski
Za podróż z Wenecji do Pragi takim luksusowym składem trzeba zapłacić 6 tysięcy euro. Ale zdjęcie z jedynego w historii postoju Orient Expressu w Wałbrzychu można było zrobić za darmo.
Za podróż z Wenecji do Pragi takim luksusowym składem trzeba zapłacić 6 tysięcy euro. Ale zdjęcie z jedynego w historii postoju Orient Expressu w Wałbrzychu można było zrobić za darmo.
875 ton luksusu Orient Express po raz pierwszy przyjechał do Polski. Na dworcu w Wałbrzychu kolejarze dopięli do składu dodatkowy elektrowóz przed podróżą do Pragi.

875 ton luksusu

Orient Express po raz pierwszy przyjechał do Polski. Na dworcu w Wałbrzychu kolejarze dopięli do składu dodatkowy elektrowóz przed podróżą do Pragi. Pociąg wzbudził zachwyt Dolnoślązaków, którzy wstali o piątej rano, żeby go zobaczyć

Do Wałbrzycha przyjechali mieszkańcy Głogowa, Polkowic, Żarowa i Jeleniej Góry. Najwytrwalsi byli na dworcu już o wpół do szóstej. Przygotowywali aparaty, stawiali statywy i w napięciu oczekiwali przyjazdu kolejowej legendy.
– To niesamowite. Do tej pory znałem go tylko z książek. Teraz zobaczę go na żywo – ekscytował się Adam Sokołowski, kolejarz z 37-letnim stażem.
– Stacja Wałbrzych Główny. Na tor pierwszy przy peronie pierwszym wjedzie Orient Express z Wenecji przez Wiedeń, Kraków, Warszawę i Malbork do Pragi – zabrzmiał głos z głośników. W promieniach wschodzącego słońca, równo o 6.38, pojawił się słynny pociąg.
– Opłacało się wstać tak wcześnie – zachwycała się Patrycja Tabakiernik z Wałbrzycha.
Jedyny pasażer pociągu, który nie przespał przystanku w Wałbrzychu, przyznał, że warto było za podróż zapłacić 6 tys. euro. – Jest cudownie. W programie mamy zwiedzanie miast, noclegi w pięciogwiazdkowych hotelach, luksusowe posiłki i imprezy artystyczne – wymieniał Roger Telieu z Francji, który Orient Expressem jechał osiemnasty raz.
W sentymentalną podróż wybrało się stu turystów ze Stanów Zjednoczonych, Niemiec, Brazylii i Wielkiej Brytanii.
Skład jeździ jako Venice Simplon Orient Express, bo francuska kolej nie zgodziła się na użyczenie oryginalnej nazwy. Ale 16 odrestaurowanych wagonów to te same, które na przełomie XIX i XX w. przemierzały pierwszą transeuropejską linię między Paryżem a Stambułem, liczącą 2880 km.
W środku wszystko urządzone jest w stylu retro. Jest sala do gier, są sypialnie i wagony restauracyjne. – Wszędzie stylowe drewno i pozłacane elementy – zdradził nam Dariusz Dorociak, jeden z dwóch Polaków w obsłudze pociągu. Skład waży 875 ton i ciągną go dwie lokomotywy.
– Będę przez chwilę prowadził taką legendę – ekscytował się Piotr Miluta, maszynista, który dosiadł się do kolegów po fachu w Wałbrzychu.
Po dwudziestu minutach skład ruszył w kierunku stacji końcowej w Pradze. Na dworcu jednak rozmowy nie cichły, bo nie wiadomo, czy Orient Express kiedykolwiek wróci do Polski.

Historia legendy
Orient Express zapoczątkował w 1883 roku nowy rozdział w historii kolei, inaugurując pierwszą linię transeuropejską. Z Paryża do ówczesnego Konstantynopola wyruszył wieczorem 4 października. Pociąg i jego klimat tak zafascynował mistrzynię kryminałów Agathe Christie, że w 1934 roku napisała o nim powieść „Morderstwo w Orient Expressie”. 25 lat temu obecny właściciel pociągu kupił oryginalne wagony, odrestaurował je i organizuje sentymentalne podróże po Europie.

od 7 lat
Wideo

Ukraina rozpocznie oficjalne rozmowy o przystąpieniu do UE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto