MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Leczenie dla bogatych

Izabela Czuban
WROCŁAW W ponad połowie poradni, przychodni i gabinetów specjalistycznych na Dolnym Śląsku skończyły się już pieniądze przyznane na 2002 rok przez dolnośląską kasę chorych.

WROCŁAW
W ponad połowie poradni, przychodni i gabinetów specjalistycznych na Dolnym Śląsku skończyły się już pieniądze przyznane na 2002 rok przez dolnośląską kasę chorych. Może to oznaczać, że do końca roku za wizyty u specjalistów większość ubezpieczonych w DRKCh będzie musiała płacić z własnej kieszeni!

Największy problem będzie ze znalezieniem ginekologa i okulisty, który przyjmie pacjenta „na kasę”, czyli zgodnie z zawartym ubezpieczeniem - bezpłatnie. Tu limity przyjęć zakontraktowane przez DRKCh na 2002 rok już się skończyły lub też właśnie się kończą. Informacji o tym, gdzie jeszcze mamy szansę skorzystać z bezpłatnej porady, a gdzie takiej możliwości już nie ma, kasa chorych nie udziela.
- Od środy wizyta u okulisty kosztuje u nas 20 zł - informują w przychodni przy ul. Legnickiej 61. - Na każde 10 osób, które się do nas wczoraj zgłosiły, 8 rezygnowało z płatnej porady. Wcześniej, codziennie przyjmowaliśmy około 50 pacjentów.
Podobna sytuacja jest w większości placówek (kasa chorych informuje, że w połowie), w których przyjmują lekarze specjaliści. Na 10 placówek służby zdrowia we Wrocławiu, do których wczoraj zadzwoniliśmy, tylko w jednej wizyty były jeszcze bezpłatne!

W „Dolmedzie” zapłacimy
- Jesteśmy w sytuacji bez wyjścia. Od 1 listopada nasi pacjenci ubezpieczeni w DRKCh, za wizytę u każdego z lekarzy specjalistów zapłacą jak za wizytę prywatną - mówi Marek Moszczyński, dyrektor Dolnośląskiego Centrum Diagnostyki „Dolmed”.
Leczy się tu 27 tys. mieszkańców Wrocławia. Jednak problemy z limitami dotkną znacznie większą liczbę pacjentów. W Dolnośląskiej Regionalnej Kasie Chorych ubezpieczonych jest 2 mln 800 tys. osób. W 2002 roku DRKCh podpisała 2089 umów na poradnie specjalistyczne (kontrakty z 506 świadczeniodawcami).
- Już połowa z nich przekroczyła limity przewidziane na 2002 rok i poprosiła o renegocjację umów - informuje Małgorzata Sadowy-Piątek, rzecznik DRKCh. - Kasa ma taki budżet, a nie inny. Limity na ten rok były ustalane na podstawie liczby przyjęć w roku minionym. To nie nasza wina, że lekarze nie rozłożyli ilości przyjęć racjonalnie na cały rok.
Jakie wyjście „na razie” proponuje rzecznik kasy chorych?
- W nagłym przypadku każdy pacjent zostanie przyjęty, natomiast poczeka, gdy na przykład zamierza zmienić okulary. Może też zadzwonić na naszą infolinię (jeden numer na cały Dolny Śląsk! - przyp. red.) i zapytać o telefony do potrzebnych mu poradni. Obdzwoni je i dowie się, gdzie limity jeszcze się nie wyczerpały. Pieniądze od pacjentów natomiast będą mogły pobierać tylko te ośrodki, które zerwą umowy z kasą.

Dyktat kasy
- Umowy z kasą nie mają w sobie nic z normalnych: to narzucane na początku roku warunki, które możemy przyjąć lub nie. Nie ma mowy o negocjacjach - mówił na zwołanej wczoraj konferencji Leszek Karwowski, przewodniczący Konfederacji Pracodawców Polskich, który reprezentuje około 20 ZOZ-ów z Dolnego Śląska.
- O tym, że limity są zbyt małe informowaliśmy kasę od kwietnia - mówi Marek Moszczyński z „Dolmedu”. - Zignorowano nas.
1 października szef „Dolmedu” dostał pismo, w którym kasa informuje, że w związku z przekroczeniem limitu wypowiada dotychczasową umowę na specjalistyczne porady ambulatoryjne. Kilka dni później zaproponowano podpisane aneksu.
- Jeśli go podpiszemy, kasa chorych zapłaci nam tylko za wizyty u specjalistów do 8 października. Jeśli nie podpiszemy, kasa rozwiąże z nami umowę. Zostaliśmy postawieni pod ścianą - mówi dyr. Moszczyński.
Zdecydował on, że aneksu nie podpisze, a od 1 listopada wprowadzi opłaty za wizyty u wszystkich lekarzy specjalistów.

To jeszcze nie krach
* Barbara Misińska
* dyrektor DRKCh
Ta sytuacja nie oznacza krachu dolnośląskiej służby zdrowia. Mam natomiast nadzieję, że nauczy panów dyrektorów, że jeżeli się podpisuje umowę, to trzeba dotrzymać jej warunków, a nie działać na zasadzie: jak się skończą pieniądze, to poprosimy o więcej. To stawianie nas pod ścianą. Na pewno jednak jest to problem. Zajmiemy się nim w przyszłym tygodniu. Pod koniec miesiąca przedstawimy listy placówek, w których limity jeszcze się nie wyczerpały. Udostępnimy też dane, które bardzo wymownie świadczą o tym, że w niektórych gabinetach specjalistycznych pacjentów przyjmuje się „jak leci”, byle ściągnąć z kasy jak najwięcej pieniędzy. Jak się okazuje, są gabinety ginekologiczne, do których pacjentki przychodzą na wizyty średnio co 2 miesiące. Moim zdaniem to paranoja! Dlatego m.in. pieniędzy nie wystarcza na cały rok.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO 2024 ODC. 6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto