Wicepremier Zyta Gilowska wycofa z Sejmu projekt ekologicznego podatku, płaconego przez właścicieli samochodów. Nie będzie też nowego podatku drogowego, który mógł nam co roku uszczuplić portfel o dwieście złotych
Pomysł podatku ekologicznego zrodził się w połowie 2006 roku. Rząd skierował do Sejmu projekt ustawy, tłumacząc, że nowe obciążenie ma zapobiec nadmiernej emisji spalin. Samochody, które nie spełniałyby norm euro byłyby znacznie wyżej opodatkowane niż te z nowoczesnymi silnikami.
– W tym akurat przypadku wiązanie polityki ochrony środowiska z systemem podatkowym nie ma uzasadnienia – uważa Kamil Kajetanowicz, ekspert Centrum im. Adama Smitha.
Jak nie jeden, to drugi
Nikt nie miał wątpliwości, że podatek ekologiczny ma wyrównać straty w kasie państwa po spodziewanym orzeczeniu Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie akcyzy na używane samochody sprowadzane z UE. Wyrok rzeczywiście zapadł i jest niekorzystny dla polskiego fiskusa. Będzie on musiał zwrócić część niesłusznie pobranego podatku.
Ponieważ prace nad podatkiem ekologicznym przedłużały się, a posłowie nie wykazywali entuzjazmu, pojawił się pomysł nowej, płaconej co roku daniny. Nieoficjalnie spekulowano, że podatek transportowy będzie dotyczył wszystkich samochodów. Tym samym odrodziłby się podatek drogowy, który parę lat temu wliczono do ceny benzyny, w myśl zasady – więcej jeździsz, więcej płacisz.
I tak nas łupią
Oświadczenie Ministerstwa Finansów, że nie będzie ani ekologicznego, ani transportowego podatku, może cieszyć. Trudno jednak uwierzyć, że urzędnicy nie będą szukać nowych rozwiązań. Choć już dziś fiskus bezwzględnie łupi kierowców. Na przykład kupując nowy samochód za 40 tys. zł płacimy prawie 7 tys. zł VAT-u i 1200 zł akcyzy.
– Mamy wyjątkowo duże obciążenia. Opodatkowanie samochodów jest bardzo wygodne i łatwe do wyegzekwowania. Trudno bowiem ukryć, że ma się auto – komentuje Kamil Kajetanowicz. •
A dług rośnie
Być może rząd przyhamował z podatkami, bo dziura w kasie państwa jest o ponad 5 mld zł mniejsza niż zakładano w budżecie na 2006 rok (zapisano 30 mld zł). Nadal jednak szybko rośnie dług publiczny, który przekracza już 477 mld zł. Te pieniądze, pożyczone przez państwo, kiedyś trzeba będzie oddać.
Piknik motocyklowy w Zduńskiej Woli
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?