MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Kto zgotował im ten los

Eliza Głowicka, Michał Gigołła
Fot. Marcin Osman
Fot. Marcin Osman
Prawo o ochronie zwierząt obowiązuje od 10 lat, mimo to stale jest łamane, a wielu winnym kara uchodzi na sucho Zagłodzone, poranione, z popaloną skórą i połamanymi kośćmi.

Prawo o ochronie zwierząt obowiązuje od 10 lat, mimo to stale jest łamane, a wielu winnym kara uchodzi na sucho
Zagłodzone, poranione, z popaloną skórą i połamanymi kośćmi. Prawie każdy dzień przynosi przykłady brutalnego znęcania się nad czworonogami. A źle traktowane zwierzę bywa niebezpieczne

Od kilku dni w całej Polsce aż huczy o prywatnym przytulisku w Ligocie Wielkiej pod Oleśnicą, gdzie w tragicznych warunkach wegetuje kilkaset psów. Są zagłodzone, wyczerpane i chore. Część przykuto łańcuchami do drzew i bud, a inne biegają watahami po lasach i polach, siejąc postrach wśród mieszkańców. Gdy na teren posesji weszli wolontariusze ze Straży dla Zwierząt, odkryli też zwłoki psów, ledwo przysypane ziemią. Marzena S., właścicielka schroniska, jest w szpitalu, gdzie trafiła po alkoholowej libacji. Prokuratura w Oleśnicy wszczęła śledztwo. Ma sprawdzić, na jakich zasadach gminy oddawały Marzenie S. zwierzęta i co się z nimi później działo.

Kłopoty Violetty Villas
Przykłady nieodpowiedzialności można mnożyć. Dopiero co mieszkańcy Lewina Kłodzkiego odetchnęli z ulgą, gdy udało się pozbyć problemu niemal setki psów żyjących w domu Violetty Villas. Wygłodzone psy zagryzały się i wałęsały po okolicy, zagrażając ludziom. Psy trafiły do schronisk, a piosenkarka gdzieś sie wyprowadziła. I założyła fundację na rzecz zwierząt. Ich obrońcy są przerażeni.
– Ta pani jest chora i trzeba ją powstrzymać przed założeniem schroniska – uważa Krystyna Sroczyńska z fundacji Emir, która chce zawiadomić prokuraturę w Kłodzku o popełnieniu przez artystkę przestępstwa za to, co zrobiła psom w Lewinie Kłodzkim.

Tragedia Piotrusia
Bezmyślność ludzka doprowadziła do nieszczęścia w Starej Kraśnicy koło Złotoryi. Dziesięcioletni Piotruś bawił się wraz z innymi dziećmi na sankach na pagórku, gdy nadbiegł dwuletni wilczur i go zaatakował. Przewrócił chłopca na ziemię i zaczął gryźć jego twarz. Psa odciągnął dopiero jego właściciel, którego zaalarmowały dzieci. Pies naderwał chłopcu prawe ucho i wargę. Rozdarł mu też policzek, wgryzł się w lewą rękę. Najgorzej, że odgryzł mu powiekę. Jej rekonstrukcja będzie trwać dwa lata. Wilczur trafił na obserwację. Okazało się, że trzymany normalnie na łańcuchu pies już wcześniej atakował zjeżdżające na sankach dzieci. Jego właściciela czeka sprawa karna.

od 7 lat
Wideo

Młodzi często pracują latem. Głównie bez umowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto