Kotka Koko została znaleziona w lesie pod Jelenią Górą podczas Euro 2012. Stąd jej imię, nieco ironicznie nawiązujące do piosenki "Koko Euro spoko".
- Znalazca nie mógł jej zatrzymać, bo ma już psa, więc napisał w internecie, że szuka dla niej dobrego domu - opowiada Marzena Smolak, która pracuje w Muzeum Miejskim we Wrocławiu. - Zapytałam naszego dyrektora, czy muzeum mogłoby ją przygarnąć i tak Koko kilka dni temu trafiła do Pałacu Królewskiego we Wrocławiu.
Nie była pierwsza. Wcześniej w Pałacu rządził rudy Kustosz, który został znaleziony na dachu muzeum, skrajnie wycieńczony. Udało się go podleczyć i stał się ulubieńcem muzeum. Niestety chorował na nerki i w ubiegłym roku odszedł do "Krainy wiecznych łowów", jak mówią pracownicy Pałacu.
Teraz jego gwiazdą jest Koko. Na drzwiach portierni wisi ogłoszenie: "Proszę zamykać drzwi. Kot w muzeum".
Koko to żywe srebro. Jest bardzo ciekawska i towarzyska. Nie widziała jeszcze żadnej wystawy w Pałacu, bo najpierw musi oswoić się z nowym miejscem. Swój głód sztuki zaspokaja na razie wspinając się na plakaty z wystaw Salvadora Dali i Polskiego Paryża. Nie wiadomo jeszcze, czy woli słynnego surrealistę czy Lebensteina.
Najwięcej czasu spędza na portierni. Nie może jeszcze wychodzić sama na dwór, bo w pobliżu jest ruchliwa ulica. Bawi się ulubionym, niebieskim pomponem oraz krasnalem Życzliwkiem, które dostała w prezencie.
- Zdarza jej się usnąć na moim brzuchu, a wczoraj na przykład wybrała kalendarz na biurku - opowiada pan Andrzej, pracownik Muzeum Miejskiego.
Koko jest na razie kotem noszonym na rękach, a na jej karmę składają się pracownicy muzeum. W planach jest jednak dla niej etat. Będzie patrolować okolice Pałacu w poszukiwaniu myszy.
Filip Chajzer o MBTM
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?