Trener Andrzej Upiór nie mógł przyzwyczaić się do Wacławkowa. Małe miasteczko nie wytrzymywało porównania z dumnym Wrocławkowem. O czym by Upiór nie pomyślał, zawsze wychodziło, że tym razem los źle pokierował jego krokami.
- Kurza twarz - zaklął szpetnie trener drużyny Wilen, siorbiąc ulubioną, przesłodzoną herbatę.
Upiór szybko wrócił myślami do ulubionej gry. Tylko to pozwalało mu zapomnieć o mizerii sytuacji, w jakiej się znalazł.
- Nie udało się zdobyć Adomajtka, ale za to mamy Pacześka, więc spokojnie będzie można przetrzymywać piłkę przez 24 sekundy. To już połowa sukcesu - myślał trener.
Tu Upiór wstrzymał wodze fantazji i zszedł na ziemię.
- A co zrobię, jeśli Gaston Papierz znów wyleje z roboty trenera i zadzwoni, prosząc: Upiór, ratuj?
Ta myśl wyraźnie nie dawała mu spokoju. Trener Wilenu pociągnął potężny łyk z filiżanki. Podrapał się w nos i bezwiednie zaczął szukać w głowie pomysłu na wygranie meczu w stosunku 1:0.
echodnia.eu Pożegnanie Pawła Paczkowskiego z Industrii Kielce
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?