Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koniec plagiatowej sielanki?

Paulina Iwińska
Paulina Iwińska
Protest pracowników AM przeciwko rektorowi Andrzejakowi
Protest pracowników AM przeciwko rektorowi Andrzejakowi lj
Nowe systemy antyplagiatowe będą "śledzić" prace studentów. Wrocławskie uczelnie coraz chętniej korzystają z takich "wykrywaczy kłamstw".

Od przyszłego roku akademickiego systemem antyplagiatowym będzie posługiwało się także Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, które zdecydowało się na zakup trzech takich programów. Będą z nich korzystać członkowie Państwowej Komisji Akredytacyjnej, zajmującej się kontrolowaniem jakości nauczania.

- Problem plagiatów jest coraz większy i trzeba z nim skutecznie walczyć - tłumaczy Bartosz Loba, rzecznik prasowy MNiSW. - Chcemy w pewien sposób zmusić uczelnie do zwiększenia kontroli i zapewnienia dokładnej opieki promotorskiej - dodaje.

Internetowe systemy antyplagiatowe "przeczesują" swoją bazę danych i całą sieć w poszukiwaniu podobnych lub identycznych sekwencji znaków. Ma to służyć kontroli prac pod kątem ewentualnego plagiatu. Z usług tego rodzaju coraz częściej korzystają uczelnie wyższe przed dopuszczeniem do obrony prac dyplomowych.

Wrocławskie uczelnie wypowiadają wojnę oszustom
Z napopularniejszego systemu plagiat.pl korzysta już we Wrocławiu sześć uczelni wyższych: uniwersytety Wrocławski, Ekonomiczny i Przyrodniczy, Wrocławska Wyższa Szkoła Informatyki Stosowanej, Papieski Wydział Teologiczny oraz Politechnika Wrocławska. Ta ostatnia jednak ograniczyła antyplagiatową kontrolę tylko do Wydziału Informatyki i Zarządzania, gdzie zgłoszono jeden przypadek kradzieży pracy dyplomowej. Sprawa zakończyła się odebraniem absolwentowi z zagranicy tytułu licencjata.

- Zdecydwaliśmy się na wdrożenie systemu antyplagiatowego tylko na tym jednym wydziale, ponieważ prace dyplomowe z informatyki czy zarządzania zawierają duży procent tekstu - tłumaczy Agnieszka Niczewska, rzecznik prasowy PWr. - Niestety, na innych wydziałach program się nie sprawdzi, bo ma on podstawową wadę - nie wykrywa kradzieży rysunków, które stanową największą część pracy na większości kierunków technicznych.

Problem nie tylko polski

Politechnika spotkała się np. z przypadkiem plagiatu... algorytmu. Naukowcy chińscy w branżowym piśmie z "listy filadelfijskiej" (zbiór najlepszych czasopism naukowych) opublikowali pod swoimi nazwiskami algorytmy autorstwa wrocławskich uczonych. Sprawa wyszła na jaw i zakończyła się oficjalnymi przeprosinami.

We Wrocławiu szerokim echem odbiła się sprawa oskarżonego o plagiat swojej pracy habilitacyjnej rektora Akademii Medycznej - prof. Ryszarda Andrzejaka,który ostatecznie zrezygnował ze swojej funkcji.**Mimo wszystko, AM nie zdecydowała się jednak na skorzystanie z internetowych systemów antyplagiatowych.

Skuteczna kontrola słono kosztuje

Uniwerstytet Ekonomiczny, który z systemu korzysta od trzech lat, co roku na walkę z plagiatorami wydaje kilkanaście tysięcy złotych. Z kolei Uniwersytet Przyrodniczy sprawdzi w tym roku losowo 250 wybranych prac. Powód? Wysokie koszty.

- Cena nie ogranicza się tylko do systemu antyplagiatowego, który kontroluje prace - wyjaśnia prof. Andrzej Drabiński, prorektor ds. rozwoju i informatyzacji uczelni na UP. - Dochodzi do tego jeszcze etat pracownika, który musi te kontrole obsługiwać, dodatkowy komputer i serwer o dużej pojemności, a to wszystko kosztuje - dodaje.

Kontrola na wniosek promotora
Uniwersytet Wrocławski inaczej podszedł do sprawy. Prace studentów badane są na wniosek promotora, jeśli ten ma podejrzenia co do oryginalności tekstu. Dodatkowo, na czterech wydziałach (Prawa i Administracji, Nauk Społecznych, Filologicznym i Historyczno-Pedagogicznym), każdego roku badana jest co trzecia praca dyplomowa.

- Jak dotąd, naruszeń nie zgłoszono - zapewnia Jacek Przygodzki, rzecznik UWr.

Studentom jednak sprytu nie brakuje, na forach internetowych już można znaleźć wskazówki, jak oszukać system antyplagiatowy. Podobno "biała litera zamiast spacji rozkłada go na łopatki". Czy rzeczywiście tak jest?

- Słyszeliśmy nawet o bardziej wyrafinowanej metodzie, żeby zmieniać czcionkę i na przykład zamiast łacińskiego "c" wpisać cyrylicą "s", które graficznie wygląda tak samo - mówi Sebastian Krawczyński, prezes zarządu plagiat.pl. - Nasz system bada jednak ciąg tekstu i od razu wyróżnia inny kolor lub czcionkę, więc wszystkie takie sztuczki są widoczne w raporcie podobieństwa - zapewnia.


Czytaj też:

Matura 2011 - serwis specjalnyŚwięto Wrocławia 2011Wrocław: Koncerty i festiwale 2011
Era Nowe Horyzonty 2011Rozkład jazdy MPK WrocławDzieje się we Wrocławiu

Opublikuj materiał i wygraj nawet 500 zł!

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto