Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kolejny horror dla PGE Turowa

Michał Lizak
fot. marcin oliva soto Thomas Kelati w końcówce znowu imponował formą
fot. marcin oliva soto Thomas Kelati w końcówce znowu imponował formą
Koszykarze PGE Turowa lubują się w horrorach - ostatnie spotkania pucharowe regularnie rozstrzygają dopiero w końcówkach, ale dopóki te końcowe sekundy są dla nich szczęśliwe, kibice tego zespołu nie mają prawa narzekać.

Koszykarze PGE Turowa lubują się w horrorach - ostatnie spotkania pucharowe regularnie rozstrzygają dopiero w końcówkach, ale dopóki te końcowe sekundy są dla nich szczęśliwe, kibice tego zespołu nie mają prawa narzekać.
Wicemistrzowie Polski grali tylko o prestiż, zaś dla gości wynik meczu w Libercu był bardzo istotny. Dlatego można się było spodziewać pierwszej porażki polskiego zespołu w roli gospodarza. Nic z tego - PGE Turów potwierdził klasę, wygrywając z aktualnym wicemistrzem Rosji.
Już w pierwszej kwarcie trener Saso Filipovski, wbrew swojemu zwyczajowi, wysłał na parkiet aż ośmiu graczy - z Robertem Witką i Robertem Skibniewskim na czele. Widać było, że chce dać pograć w pucharach graczom rzadziej wykorzystywanym (choć Skibniewski ostatecznie grał tylko 5 min.)
Mecz od początku był wyrównany, ale nieznaczną przewagę posiadali goście. Rzadko któremukolwiek z zespołów udawało się odskoczyć na kilkupunktowy dystans.
Pod koniec trzeciej odsłony przewaga Rosjan zaczęła niebezpiecznie rosnąć i osiągnęła nawet 7 oczek (45:52). Tuż przed końcem tej odsłony prowadzenie gości zmniejszył Witka, ale bliżej wygranej był UNIKS.
Jak się potem jednak okazało, kosz Witki był pierwszym z serii punktowej gospodarzy. PGE Turów zaliczył 11 punktów z rzędu w czwartej kwarcie i po trójce Witki wyszedł na prowadzenie 58:52.
To nie był jednak jeszcze koniec emocji - wspaniała seria została przerwana, a goście pokazali, że nie rezygnują ze zwycięstwa. Wyszli nawet na prowadzenie (65:66).
W ostatnich akcjach jeszcze raz klasę pokazał Thomas Kelati. Amerykanin najpierw efektownie zakończył akcję rzutem spod kosza, następnie popisał się przechwytem i trafił za trzy punkty (niesamowite dogranie Rodrigueza - 70:66). To był zabójczy cios, po którym Rosjanie nie zdołali się już podnieść.

13 pkt. z rzędu PGE Turowa na przełomie III i IV kwarty było kluczem do sukcesu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto